Sprawa Polańskiego
Reklama

Roman Polański: Robi się ze mnie potwora

"Robi się ze mnie potwora" - utrzymuje Roman Polański w wywiadzie dla francuskiego magazynu "Paris Match". Jak pisze agencja AFP to odpowiedź polskiego filmowca na wywiad francuskiej fotograf Valentine Monnier w "Le Parisien", która oskarżyła go o pobicie i gwałt w 1975 roku.

"Robi się ze mnie potwora" - utrzymuje Roman Polański w wywiadzie dla francuskiego magazynu "Paris Match". Jak pisze agencja AFP to odpowiedź polskiego filmowca na wywiad francuskiej fotograf Valentine Monnier w "Le Parisien", która oskarżyła go o pobicie i gwałt w 1975 roku.
Roman Polański podczas listopadowej wizyty w Łodzi /Artur Widak/NurPhoto /Getty Images

"To jest nieprawdziwa historia" - mówi 86-letni Polański w wywiadzie, który ma się ukazać w czwartek, i "absolutnie zaprzecza" słowom modelki. "Zupełnie nie pamiętam tego, co mówi Monnier, bowiem jest to nieprawda" - stwierdził reżyser.

"Jej twarz na opublikowanych zdjęciach coś mi mówi, ale nic więcej. Ona twierdzi, że przyjaciel zaprosił ją do spędzenia kilku dni razem ze mną, ale nie pamięta, kto to był! Łatwo jest rzucać na kogoś oskarżenia gdy minęły dziesięciolecia i kiedy jest pewne, że żadna procedura sądowa nie może mnie z tego oczyścić" - wyjaśnia w wywiadzie Polański.

Reklama

"To szalone, nie biję kobiet! Prawdopodobnie zarzuty gwałtu nie są już sensacją, więc trzeba było dodać inną warstwę" - broni się polski reżyser. Jego zdaniem niewiarygodne są słowa Monnier, której rzekomo zadał na wyciągu krzesełkowym w dosadnych słowach pytanie w języku angielskim, czy ma ona ochotę na seks. "Dlaczego miałbym pytać się o to po angielsku" - pyta retorycznie Polański.

"Ona przywołuje na świadków trzech moich byłych przyjaciół - mojego asystenta Herculesa Bellville, Gerarda Bracha i jego żonę Elizabeth, którzy rzekomo byli z nami w tym domku. Pierwsze dwie osoby już nie żyją, więc to dla Monnier wygodne, bowiem nie mogą ani potwierdzić jej słów, ani im zaprzeczyć. Natomiast pani Brach dziennikarz nie odnalazł" - tłumaczy Polański.

"Przez lata robi się ze mnie potwora - konkluduje zdobywca Oscara w 2003 roku - przyzwyczaiłem się do oszczerstw, moja skóra zgrubiała, stwardniała jak pancerz. Ale dla moich dzieci, dla Emmanuelle [Seigner, jego żona - przyp.red.] jest to przerażające".

"Media rzucają się na mnie z niesamowitą siłą. Wykorzystują każde nowe fałszywe oskarżenie, nawet absurdalne i pozbawione treści, ponieważ pozwala im to ożywić historię. To jak powracająca klątwa i nie mogę nic na to poradzić ... " - podsumował Polański. 

8 listopada francuski dziennik "Le Parisien" opublikował historię francuskiej fotograf Valentine Monnier, która po raz pierwszy zdecydowała się publicznie opowiedzieć o gwałcie, jakiego miał się wobec niej dopuścić filmowiec.

Kobieta utrzymuje, że do zdarzenia doszło w 1975 roku, gdy miała 18 lat, w domku w Gstaad, na zachodzie Szwajcarii. Podkreśla, że wcześniej nie zdecydowała się, by pójść ze sprawą na policję, jednak postanowiła publicznie oskarżyć artystę w związku z premierą jego filmu "Oficer i szpieg" - dramatu historycznego, przedstawiającego historię francuskiego kapitana Alfreda Dreyfusa, który został niesłusznie oskarżony o zdradę stanu i skazany na dożywotnie więzienie. 

Monnier pracowała kiedyś jako modelka i w latach 80. zagrała w kilku filmach, m.in. w komedii "Trzej mężczyźni i dziecko", wyreżyserowanej przez Coline Serreau.

Dwa dni po wywiadzie adwokat Polańskiego Herve Temime poinformował, że artysta "zdecydowanie zaprzecza wszelkim zarzutom o gwałt" i podkreślił, że te rzekome zdarzenia sprzed blisko 45 lat nigdy nie zostały zgłoszone policji.

Roman Polański uciekł w 1978 roku ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wciąż jest ścigany za seks z 13-latką.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy