Oscary 2008
Reklama

Wspomnienia z "Na Wspólnej"

Serial "Na Wspólnej" obchodził niedawno nie byle jaki jubileusz. 9 września został bowiem wyemitowany 1000 odcinek. Było to dla gwiazd serialu dobrą okazją, by odrobinę powspominać.

Joanna Jabłczyńska, czyli serialowa Marta Konarska, spędziła na planie pięć ostatnich lat. Pierwszy raz na planie zjawiła się dokładnie w dniu swoich siedemnastych urodzin.

"Dziś z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że serial Na Wspólnej odegrał wielką rolę w moim życiu. Stał się swego rodzaju trampoliną do innych zawodowych aktywności i przyjemności - wystąpiłam w Tańcu z Gwiazdami, Nigdy w życiu!, Dlaczego nie?, Tylko mnie kochaj i wielu innych programach, bądź też filmach. Nie zapominając o tym, że ciągle jestem serialową Martą. Z nią dorosłam, z nią się zaprzyjaźniłam, dałam jej trochę siebie i przywiązałam się do niej" - mówiła aktorka.

Reklama

Także Anna Korcz (w serialu Izabela Brzozowska) nie szczędzi ciepłych słów pod adresem, zarówno samego serialu, jak i ekipy realizacyjnej i obsady.

"Jeśli mam podsumować pracę przy tysiącu odcinków to powiem krótko - było naprawdę fajnie. Tak już jest, że w pracy najbardziej liczy się człowiek, a tu spotykam wielu prawdziwych ludzi. I choć, tyle samo ilu nas, jest tu charakterów, emocji i przyzwyczajeń, to bez względu na wszystko szanujemy się i potrafimy z przyjemnością ze sobą współpracować" - entuzjastycznie opowiadała Anna Korcz.

Natomiast dla Waldemara Obłozy najważniejsze okazały się doświadczenia związane z kreowaniem niejednoznacznej postaci Romana Hoffera.

"Na początku musiałem się zmagać z fatalną opinią o Romanie, gdyż on kompletnie sobie nie radził. Nie potrafił rozmawiać z dziećmi, widać było, że je kocha, ale ta miłość była przykrywana agresją i porywczością. Ten brak umiejętności budowania dobrych relacji sprawił, że Roman nie był ulubieńcem widzów. (...). Natomiast największym wyzwaniem było bez wątpienia odegranie choroby alkoholowej. I tym większą mam satysfakcję, kiedy wiem jak mocny oddźwięk społeczny miał ten wątek" - wspominał z dumą aktor.

"Życzyłbym sobie i wszystkim zaangażowanym w tworzenie serialu Na Wspólnej jeszcze jednego tysiąca, a nawet dwóch, trzech i czterech? Tyle, żebyśmy znaleźli się w księdze rekordów Guinnesa" - powiedział na koniec serialowy Włodek Zięba, czyli Mieczysław Hryniewicz.

TVN
Dowiedz się więcej na temat: wspomnienia | serial | Na Wspólnej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy