Oscary 2010
Reklama

Najlepszy scenariusz... nieoryginalny?

Zbliża się koniec roku, więc media powoli łapią "gorączkę oscarowej nocy". W tym roku kategoria "najlepszy scenariusz oryginalny" może wyglądać biednie jak modelka na katorżniczej diecie - alarmuje agencja Reuters.

"A Serious Man" braci Coen, "Bękarty Wojny" Quetina Tarantino oraz "Odlot" Boba Petersona i Toma McCarthy'ego są prawdopodobnymi kandydatami do nominacji w tej kategorii. To pozostawia dwa wolne miejsca, z których na jedno mogą trafić Scott Neustadter i Michael Weber za "(500) Days of Summer".

Poza tym głosujący będą musieli sięgać dużo dalej. O uwagę członków Akademii powalczy stojący za "Star Trek" duet Roberto Orci oraz Alex Kurtzman, którzy odpowiedzialni są również za "Transformers: Zemsta upadłych". Istnieje jednak ryzyko, że Akademia zakwalifikuje ich scenariusz jako adaptację.

Reklama

Waga kategorii zmieniła się dramatycznie, od kiedy Tarantino był nominowany do spółki z: Woodym Allenem, Richardem Curtisem i Peterem Jacksonem. Teraz może skończyć na walce ze scenarzystą "Kaca Vegas" - Scottem Moore'em.

Brak uznanych scenarzystów zwraca na siebie uwagę specjalistów wielu jako coś niepokojącego.

Obecny brak scenariuszy oryginalnych może wzmocnić negatywną tendencję: studia nie produkują wiele takich scenariuszy, więc Akademia nie ma z czego wybierać i kategoria traci swoje znaczenie, odwodząc studia od wspierania tych rodzajów filmów.

Ponieważ kategoria jest relatywnie wolna od polityki kategorii aktorskich i zależy od bardziej zdefiniowanej grupy głosujących w pierwszej selekcji niż kategoria "najlepszy film", scenariusz oryginalny w skomplikowany sposób odzwierciedla filmowego ducha czasu.

Kiedy społecznie realistyczne, autorskie obrazy, jak: "Chinatown" i "Sieć" były kultywowane przez studia w latach 70-tych, wygrywały Oscary dla scenariuszy oryginalnych. Kiedy niezależne filmy, jak: "Gra pozorów", czy "Fargo", brały świat filmu szturmem w latach 90-tych, dostawały nagrody, sygnalizując i napędzając renesans nietuzinkowych rozwiązań.

W tym roku być może ujrzymy coś podobnego. Jeśli filmy takie, jak: "Star Trek" i "Kac Vegas" znajdą się wśród oscarowych konkurentów, obecne powodzenie wysokobudżetowych remake'ów i niskobudżetowych komedii zostanie odzwierciedlone. Orsonami Wellesami i Billy'mi Wilderami naszych czasów mogą po prostu być Kurtzman i Orci.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kac Vegas | Bękarty wojny | Poważny człowiek | tarantino | studia | scenariusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy