Ninja Warrior Polska
Reklama

Karolina Gilon jest wykończona przygotowaniami do programu „Ninja Warrior”

Pod koniec czerwca poinformowała, że została prowadzącą kolejnej edycji show „Ninja Warrior Polska”. W hitowym programie Polsatu, którego pierwsza edycja przyciągała prawie 1,5 miliona widzów, prezenterka zastąpi Olę Szwed. Teraz Karolina Gilon zdradziła, że dostaje ostry wycisk na planie, a po godzinach ostro trenuje, żeby nie wypaść blado przy uczestnikach programu.

Pod koniec czerwca poinformowała, że została prowadzącą kolejnej edycji show „Ninja Warrior Polska”. W hitowym programie Polsatu, którego pierwsza edycja przyciągała prawie 1,5 miliona widzów, prezenterka zastąpi Olę Szwed. Teraz Karolina Gilon zdradziła, że dostaje ostry wycisk na planie, a po godzinach ostro trenuje, żeby nie wypaść blado przy uczestnikach programu.
Karolina Gilon /Tricolors /East News

Gilon przyznaje, że tuż po tym, jak przyjęła propozycję poprowadzenia "Ninja Warrior Polska", zaczęła intensywnie ćwiczyć.

"Nie chcę się za bardzo wyróżniać wśród tych wszystkich Herkulesów, którzy do nas przyjadą. Dbam o swoją sylwetkę i trzy razy w tygodniu mam bardzo mocny trening. Bo też chcę być silna, bo to też jest dla mnie wyzwanie. Nie wiadomo, czy nie przyjdzie mi do głowy, żeby też spróbowała przejść ten tor. Do odważnych świat należy" - zdradziła na instagramowym profilu Polsatu.

Okazuje się jednak, że w kość dają jej nie tylko ćwiczenia fizyczne, ale również same nagrania. We wtorek wieczorem prezenterka zamieściła na Instagramie relację, którą nagrała tuż po zakończeniu całodziennej pracy na planie.

Reklama

"Jesteśmy wykończeni, twarz wykończona, kolana, stopy wykończone, głowa połamana" - wylicza Gilon i dodaje, że od zagrzewania uczestników do walki niemal straciła głos, co zresztą słychać na nagraniu. "My z produkcją nie musimy iść przez tor, żeby się namęczyć, mamy swój tor przeszkód" - zażartowała prowadząca.

Karolina Gilon porównała też pracę w "Ninja Warrior Polska" do tego, co robiła w programie, w którym występowała wcześniej.

"To nie jest 'Love Island', że sobie leżę na leżaczku, odpoczywam w promieniach słońca, tylko tu jest ostry zapierdziel od rana do późnych godzin wieczornych. Ale warto" - stwierdziła prezenterka. I dodała: "Nigdy nie byłam na tak hardkorowym planie, ale bardzo się cieszę, że tu jestem".

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Karolina Gilon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy