Katyń
Reklama

Co Putin chce ugrać "Katyniem"?

Telewizja Rossija wyświetliła w piątek, 2 kwietnia, "Katyń" w kanale tematycznym Kultura w porze największej oglądalności. "Pokazanie filmu w telewizji rosyjskiej może być sygnałem odchodzenia przez rząd w Moskwie od rehabilitacji Józefa Stalina" - sugeruje we wtorkowym "Washington Post" Anne Applebaum, autorka nagrodzonej Pulitzerem książki o Gułagu.

Autorka wyraża zdziwienie, że film ukazujący mord 20 tys. polskich oficerów przez NKWD został pokazany, co - jak zaznacza - nie mogło się stać bez zgody najwyższych władz, a ściślej premiera Władimira Putina.

Szef rosyjskiego rządu - przypomina Applebaum - nie zdradzał dotąd skłonności do potępienia stalinizmu i zbrodni totalitarnego dyktatora, a raczej przeciwnie: "Jego oficjalną polityką było ich pomniejszanie".

Za rządów Putina wprowadzono m.in. do szkół podręczniki wychwalające sowieckiego lidera i pojawiły się publikacje powtarzające kłamstwo katyńskie - sowiecką wersję, według której mordu dokonali Niemcy.

Reklama

Applebaum przypuszcza, że decyzję o emisji "Katynia" w telewizji podjęto niejako w związku z ostatnimi problemami, z którymi boryka się Kreml, jak kłopoty gospodarcze, protesty opozycji w kraju i zamachy terrorystyczne w moskiewskim metrze.

"Być może Putin, mając na głowie trudniejsze problemy, zmęczył się starą kłótnią. Być może czegoś chce - np. koncesji naftowych i gazowych - od polskiego rządu. Albo może rosyjska elita w końcu zdała sobie sprawę, że jej kraj nie może zostać zmodernizowany, jeżeli rosyjscy obywatele zachowują mentalność stalinowską i stalinowską interpretację historii. Jeżeli tak jest, to ta sprawa będzie pierwszym duchem spośród wielu, które trzeba będzie pogrzebać. I może pójdzie za tym inna rosyjska polityka zagraniczna" - pisze publicystka.

"My sami kręcimy więcej antyrosyjskich filmów"

Uczestnicy dyskusji po projekcji filmu w rosyjskiej telewizji byli zgodni, że Katyń" nie jest obrazem antyrosyjskim, lecz antytotalitarnym. Szef Federalnej Agencji Archiwalnej Andriej Artizow podkreślił, że film Wajdy precyzyjnie przedstawia prawdę o tragedii, którą przeżyły oba narody. Wyraził też ubolewanie, że w Rosji są nadal ludzie, którzy twierdzą, iż fakty dotyczące tej zbrodni są zmyślone, a dokumenty - sfabrykowane.

Dyrektor Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk, profesor Aleksandr Czubarian ze swej strony zaznaczył, iż film wiernie oddaje to, co wiadomo z dokumentów archiwalnych - że polskich oficerów w Katyniu rozstrzelało NKWD, a nie hitlerowcy, jak utrzymywano w ZSRR.

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, Konstantin Kosaczow podziękował kanałowi Kultura za to, że zdobył się na pokazanie obrazu Wajdy. - Projekcja tego filmu w Rosji miała wielu przeciwników. Jestem jednak przekonany, że po tym, jak został on wyświetlony, będzie ich znacznie mniej - powiedział.

Według Kosaczowa, zaprezentowanie dramatu Wajdy jest epokowym wydarzeniem w poznawaniu naszej wspólnej, tragicznej historii. - Musimy jeszcze powiedzieć sobie wiele prawdy. Szczera wdzięczność należy się naszym historykom i politykom, którzy choć powoli, to jednak pewnie prowadzą nasze narody do punktu końcowego - pojednania i zgody w tej tragicznej historii; historii, która w ostatecznym rachunku nas połączyła, a nie rozdzieliła - oświadczył.

Prezes Związku Filmowców Rosji, reżyser Nikita Michałkow kategorycznie nie zgodził się z opiniami, że dramat Wajdy jest filmem antyrosyjskim. - My sami kręcimy więcej antyrosyjskich filmów - powiedział.

Mówiąc o kontekście historycznym filmu, Michałkow wyraził pogląd, że "zdrada polegała na tym, iż Polacy w tamtych latach bardziej skłaniali się ku Rosji, niż Niemcom". - Tym straszniejszy był zdradziecki cios, który im zadano - zaznaczył.

Wszyscy uczestnicy dyskusji podkreślili potrzebę wyświetlenia prawdy o zbrodni katyńskiej do końca. "Nawet najstraszniejsza prawda jest silniejsza od kłamstwa" - oznajmił Czubarian.

Prowadzący dyskusję redaktor naczelny pisma "Politiczeskij Kłass" Witalij Tretjakow zauważył, że nieprzypadkowo film został pokazany w Wielki Piątek, przed Wielkanocą, która w tym roku w obu Kościołach się zbiega.

Pojedyncze pokazy w Rosji

Obraz Wajdy nie trafił do oficjalnej dystrybucji w Rosji, choć - zgodnie z kontraktem zawartym z polską stroną - rosyjski dystrybutor powinien był wprowadzić "Katyń" do kin przed końcem 2008 roku. Dotychczas film prezentowany był tylko w różnych miastach na pojedynczych pokazach i na festiwalach.

"Katyń" zostanie także pokazany 7 kwietnia w Centralnym Domu Dziennikarzy w Moskwie, jako posłowie do retrospektywy polskiego filmu zatytułowanej "Kino moralnego niepokoju". Ta projekcja zbiegnie się w czasie z uroczystościami w Lesie Katyńskim koło Smoleńska, upamiętniającymi 70. rocznicę zbrodni katyńskiej, w których wezmą udział premierzy Polski i Rosji, Donald Tusk i Władimir Putin.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Katyń | Andrzej Wajda | Washington Post | kultura | autorka | Władimir Putin | film | Katyń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy