James Bond
Reklama

Dziewczyna Bonda ma licencję na uwodzenie

"Jeśli szefowie wywiadu MI6 przyznają jej licencję na uwodzenie, to pozyskają skuteczniejszą broń od 007 i wszystkich nowoczesnych gadżetów Jamesa ". O kim mowa? O Berenice Marlohe, znanej z roli dziewczyny Jamesa Bonda w najnowszej ekranizacji przygód agenta 007.

Tak o 33-letniej aktorce pisze brytyjski "The Daily Mail". Publikacja stanowi tylko kolejny przykład, że Marlohe umiejętnie wykorzystuje do uwodzenia mediów swój wdzięk, elegancję i oryginalną urodę, która zawdzięcza dość wybuchowej mieszance krwi.

Jej ojciec, lekarz, pochodzi z Kambodży ale jest w połowie Chińczykiem, zaś matka, nauczycielka, to Francuzka. Przy okazji premiery "Skyfall" aktorka nie mogła uniknąć dziennikarskich porównań do jednej z największych gwiazd Hollywood - Angeliny Jolie, żony Brada Pitta.

Jednak najczęściej kwitowano je zdaniem, że Francuzka ma sobie chyba więcej naturalnego piękna, które "prawdopodobnie oparło się skalpelom chirurgów plastycznych i zabiegom powiększającym najbardziej zmysłowe części ciała".

Reklama

"00-Berenice (nawiązanie do dwóch zer Bonda oznaczających licencję na zabijanie - przyp. PAP Life), jest w pełni świadoma swojego czaru i uroku, który rozsiewa tylko swoją obecnością. Jej pojawienie się zawsze zapiera dech w piersiach i powoduje, że zapominamy o wszystkim dokoła.

"Jeśli szefowie wywiadu MI6 przyznają jej licencję na uwodzenie, to pozyskają skuteczniejszą broń od 007 i wszystkich nowoczesnych gadżetów Jamesa" - napisał weekendowym wydaniu "The Daily Mail", komentując odważne zdjęcia z seksownej sesji aktorki dla magazynu dla mężczyzn "FHM".

Panna Marlohe nie była dotychczas znana szerszej widowni. "Skyfall" jest jej ledwie czwartym występem na dużym ekranie, po trzech mało znaczących epizodach we francuskich filmach, no i małych rólkach w telewizyjnych serialach. Absolwentka prestiżowej uczelni Conservatoire de Paris doskonale jednak wykorzystała szansę, jaką otworzyła przed nią postać tajemniczej Severine.

Wielka kariera aktorki - mówiącej biegle po francusku, angielsku, hiszpańsku i arabsku - w Hollywood wydaje się w tej chwili tylko kwestią czasu. Widać w niej ogromny potencjał potencjalnej gwiazdy kina, nie tylko w dziedzinie uwodzenia, ale również obycia na salonach i w kontaktach z mediami, wobec których czuje się dość swobodnie.

W jednym z wywiadów przyznała, że z partnerek i przeciwniczek Bonda najbardziej podziwiała Ksenię Onatopp z "Goldeneye", grana przez Holenderkę Famke Jenssen.

"W kobietach zawsze najbardziej cenię charyzmę, wynikającą z wewnętrznej siły skrywanej pod otoczką delikatności. Pamiętacie Ksenię? Zabijała ludzi osiągając przy tym orgazm! To jest prawdziwa pasja, jaka chce się oglądać w filmach!" - stwierdziła.

Innym razem stwierdziła, że wcielając się w postać niebezpiecznej Severine przypomniała sobie o tym, czego od zawsze pragnęła: "Od dawna marzę, żeby zagrać złego mężczyznę w kinie, taki naprawdę ciemny charakter. Na przykład szefa mafii albo psychopatycznego mordercę, który zabija bezwzględnie, bez jakichkolwiek emocji, a nawet mrugnięcia okiem".


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: James Bond | Berenice Marlohe | dziewczyna Bonda | Skyfall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy