Reklama

"Chaos" we Wrocławiu

Trzeci dzień festiwalu Era Nowe Horyzonty przyniósł wreszcie pierwszą projekcję w konkursie o Wrocławską Nagrodę Filmową, o którą ubiegają się najnowsze polskie filmy. Głód polskiego kina wśród "nowohoryzontowej" publiczności jest tak duży, że podczas premierowego pokazu "Chaosu" Xawerego Żuławskiego sala kina Helios wypełniona była po brzegi.

To film, który owiany jest już legendą. Jego realizacja trwała bowiem aż 5 lat - pierwsze zdjęcia do "Chaosu" powstały bowiem w 2001 roku. Potem twórcy przez 1,5 roku szukali pieniędzy na dokończenie filmu. Gdy dzięki fundacji "Własnym głosem" udało się je zebrać, nastąpiły problemy techniczne. "Ten film powstał siłą woli" - tłumaczył po projekcji reżyser Xawery Żuławski, dodając że tytuł jego obrazu dość wiernie oddaje fatum, które wisiało nad jego realizacją.

Jeśli zaś chodzi o sam obraz, to miał to być - według słów samego twórcy - "film, którego nigdy jeszcze nie widział". W istocie - "Chaos" nie przypomina niczego, co do tej pory produkowało się w obrębie głównego kina polskiego, a jeśli chodzi o ewentualne podobieństwa, to są one natury czysto genetycznej - film Xawerego Żuławskiego nakręcony jest bowiem w gwałtownej stylistyce, która charakteryzuje kino jego ojca - Andrzeja Żuławskiego.

Reklama

"Mój ojciec zobaczył film od razu, gdy był on gotowy. Dostał zaproszenie na pokaz, przyszedł, a potem mieliśmy burzliwą dyskusję" - powiedział Żuławski jr., dodając, że nie konsultuje się ze swym ojcem w sprawach zawodowych. "Nie chcemy posądzeń o jakąkolwiek protekcję" - dodał reżyser.

Wśród ekipy, która obecna była na pokazie "Chaosu", znalazł się raper Bolec, który gra w filmie jednego z trzech braci - bohaterów filmu. Jeden z nich jest dresiarzem (właśnie Bolec), drugi punkowcem, trzeci prawnikiem. Skomplikowane relację rodzinne (film rozpoczyna wielka świąteczna kłótnia rodzinna) generują tytułowy chaos, który z kolei przenika do rozchwianej struktury filmu, dodatkowo podtrzymywany przez mocną punkową i rapową muzykę, która stanowi ścieżkę dźwiękową filmu.

"Chaos" jest filmem-protestem, obrazem, który wyrasta z tradycji alterglobalistycznych i zdecydowanie świeżym powiewem na mapie dokonań młodego kina polskiego. Jak każdy debiut, skażony jest jednak nierównością, nonszalancją i brakiem dyscypliny. Żuławski zapewnił jednak, że kolejny film jaki nakręci, będzie "jeszcze bardziej trudny, jeszcze bardziej skomplikowany i jeszcze... dłuższy" ("Chaos" trwa 124 minuty).

Równocześnie z konkursem filmów polskich odbywa się konkurs filmów zagranicznych - najciekawszych, ale też najbardziej kontrowersyjnych dokonań minionych lat w kinematografii światowej. Wśród czterech zaprezentowanych dotychczas obrazów (w sumie startuje ich w konkursie 18) największe wrażenie wywarł obraz zrealizowany przez muzyczny duet Daft Punk (ci od "Around the World"). Ich "Daft Punk's Electroma" to specyficzne kino drogi - opowiada bowiem o podróży przez pustynię dwójki... robotów. To jednak, co w każdym innym obrazie pozostałoby futurystyczną przepowiednią, czy postindustrialną impresją, w filmie "Daft Punk's Electroma" staje się pytaniem o nasze... człowieczeństwo.

Dwa roboty podróżują bowiem przez pustynię samochodem z tablicą rejestracyjną z napisem "Human", a po dotarciu do miasta pretendują do bycia ludźmi. Koniec okazuje się dla nich jednak śmiertelny, a my oglądając finałową scenę samobójstwa zaczynamy wątpić w bezduszność maszyn.

Tę technicystyczną filmową apokalipsę wcale nie ilustruje muzyka duetu Daft Punk. Twórcy sięgnęli m.in. do kompozycji Briana Eno oraz Fryderyka Chopina, a ich film jest z niespotykaną precyzją i wyczuciem łączy świat dźwięków i obrazów.

W niedzielę, 23 lipca, oraz w kolejnych dniach następne pokazy konkursowe. W ramach konkursu polskiego zobaczymy m.in. wyprodukowany przez Cezarego Pazurę najnowszy film legendy wrocławskiego offu "Wstyd" Piotra Matwiejczyka oraz debiut reżyserski Andrzeja Seweryna "Kto nigdy nie żył...". W konkursie zagranicznym już dziś słynne "Słońce" Aleksandra Sokurowa - domknięcie trylogii o tyranach oraz film Jeana-Charlesa Fitoussi "Nokturny dla króla Rzymu" w całości nakręcony przy użyciu... telefonu komórkowego.

Fittousi jest zresztą, obok wybitnego kompozytora, ale też i producenta filmowego Manuela Gottschinga, oraz argentyńskiego krytyka filmowego Fernando Martina Peni, członkiem jury oceniającym najnowsze polskie filmy. Zobaczymy, co powiedzą o nas obcokrajowcy.

Festiwal Era Nowe Horyzonty potrwa do 30 lipca. Wtedy też poznamy zwycięzców obydwu konkursów.

Tomasz Bielenia, Wrocław

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wrocław | filmy | era nowe horyzonty | chaos | W.E. | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy