Andrzej Wajda nie żyje
Reklama

Śmierć Wajdy to wielka strata dla Radomia

- To wielka strata dla Radomia - tak przedstawiciele radomskiej kultury skomentowali wiadomość o śmierci Andrzeja Wajdy. Reżyser, który mieszkał w dzieciństwie w tym mieście, przyczynił się do powstania w Radomiu nowej placówki, w której prezentowana jest sztuka współczesna.

- To wielka strata dla Radomia - tak przedstawiciele radomskiej kultury skomentowali wiadomość o śmierci Andrzeja Wajdy. Reżyser, który mieszkał w dzieciństwie w tym mieście, przyczynił się do powstania w Radomiu nowej placówki, w której prezentowana jest sztuka współczesna.
Andrzej Wajda podczas wizyty w Radomiu w 2016 roku /Szymon Wykrota /East News

Według zastępcy dyrektora Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu Zbigniewa Belowskiego, bez Andrzeja Wajdy nie byłoby tak ważnej dla Radomia placówki kulturalnej. - Andrzeja Wajdę można nazwać "ojcem Elektrowni". Reżyser był pomysłodawcą i gorącym orędownikiem stworzenia w Radomiu miejsca, w którym prezentowana byłaby bogata kolekcja sztuki współczesnej - powiedział w poniedziałek Belowski.

Mazowiecki Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" od 2014 roku działa w nowej siedzibie. Na potrzeby placówki kulturalnej, na podstawie projektu grupy młodych architektów z Warszawy, kierowanej przez Andrzeja Kikowskiego, zaadoptowana została miejska elektrownia wybudowana w 1901 r. - Najpierw był plan wybudowania w Radomiu pawilonu ekspozycyjnego, czegoś w rodzaju drugiej Mangghi, potem pojawił się pomysł stworzenia placówki na bazie obiektów poprzemysłowych - podkreślił wiceszef "Elektrowni". Centrum ma ponad 5 tys. metrów kwadratowych powierzchni.

Reklama

W kompleksie jest m.in. kilka sal wystawowych, kino, biblioteka, pracownia multimedialna. W "Elektrowni" odbywają się wystawy, na których prezentowane są prace współczesnych artystów. Ostatni raz Wajda odwiedził "Elektrownię" w 2014 roku. - Pojawił się wówczas pomysł rozpoczęcia starań o nadanie naszej kolekcji statusu kolekcji narodowej. Potem wspólnie rozmawialiśmy o tym z ówczesną minister kultury Małgorzatą Omilanowską - dodał Belowski.

Zdaniem wiceszefa "Elektrowni" Wajda wpadł na pomysł stworzenia centrum sztuki w Radomiu, ponieważ z żoną Krystyną Zachwatowicz, na początku lat 90., przekazali prace ze swojej kolekcji do muzeum w tym mieście. Kustosz Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu, będącego oddziałem Muzeum im. Jacka Malczewskiego, Mieczysław Szewczuk, wspomina, że w 1989 r. w radomskim muzeum prezentowana była duża wystawa prac plastycznych Andrzeja Wajdy. - Po tej wystawie reżyser podarował muzeum obrazy Józefa Czapskiego i zestaw swoich młodzieńczych prac, które powstawały w czasach, kiedy Wajda mieszkał w Radomiu - stwierdził Szewczuk.

Wajda wraz z żoną Krystyną Zachwatowicz przekazał radomskiemu muzeum 78 własnych prac, głównie rysunki i akwarele z okresu młodzieńczego, oraz kilkadziesiąt dzieł innych autorów z własnej kolekcji, m.in. m.in. Tadeusza Kantora i Ryszarda Horowitza.

Szewczuk zauważył, że pobyt Andrzeja Wajdy w Radomiu był ważny dla rozwoju talentu plastycznego przyszłego reżysera, bo w tym mieście, w okresie okupacji, rozpoczął bowiem naukę malarstwa u Wacława Dobrowolskiego.

Sam Wajda, podczas jednego ze swoich ostatnich pobytów w tym mieście, w 2015 r. , opowiadał o swojej młodzieńczej fascynacji sztuką. Mówił wówczas, że zaczął pracować podczas okupacji, gdy miał 15 lat. Jako szesnastolatek został kierownikiem dużej piwnicy, w której magazynowano kilkaset beczek z kwaszoną kapustą.

Pewnego razu - jak opowiadał - do klasztoru ojców bernardynów przyjechali artyści z Krakowa. - Bardzo szybko się z nimi zaprzyjaźniłem i uznałem, że kapusta może się kwasić sama, bez mojego kierownictwa. Zamknąłem interes na klucz i poszedłem razem z nimi malować freski, bo to była moja przyszłość - wspominał artysta. Po kilku dniach - jak wspominał - do kościoła, gdzie młody Wajda pomagał artystom w rozrabianiu farby, przybiegł jego brat. - Woła mnie, bo się okazuje, że jakaś komisja się dobijała do drzwi piwnicy właśnie w sprawie kapusty, a mnie tam nie było - wspominał Wajda. - Już następnego dnia nie byłem kierownikiem piwnicy z kapustą... Potem oddali mnie do bednarza. No, ale i w tym fachu nie znalazłem szczęścia - mówił w Radomiu zdobywca filmowego Oscara.

Andrzej Wajda mieszkał w Radomiu od 1934 roku. Jego ojciec - Jakub Wajda - był oficerem 72. Pułku Piechoty, który stacjonował w tym mieście. Jako 14-latek Wajda rozpoczął naukę w gimnazjum na tajnych kompletach. Po pierwszym roku musiał zrezygnować ze szkoły z powodów finansowych. Aby utrzymać rodzinę, wraz z bratem Leszkiem pracował w Landwirtschaft Zentrale; był magazynierem, a następnie tragarzem i pomocnikiem bednarza. Po wojnie wyjechał do Krakowa.  W 2011 r. Andrzej Wajda przyjechał do Radomia po szablę należącą do ojca, którą reżyser zakopał w tym mieście w 1939 r. Szablę przekazała mu jedna z mieszkanek dawnego domu oficerskiego, w którym do 1940 r. mieszkała rodzina Wajdów. Jej ojciec znalazł szablę w latach 70., ale ponieważ rodzina nie wiedziała, do kogo należy, przechowywała ją w domu. Od 2001 roku Andrzej Wajda jest honorowym obywatelem miasta Radomia.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Wajda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy