Reklama

"Yes-Meni naprawiają świat": CULTURE JAMMING

"Jeden z najśmieszniejszych filmów, jakie dotąd widziałem i dwóch najzabawniejszych gości, jakich kiedykolwiek spotkałem. Dziękuję Bogu za Yes Menów" - Morgan Spurlock, reżyser "Supersize Me".

"Jeden z najśmieszniejszych filmów, jakie dotąd widziałem i dwóch najzabawniejszych gości, jakich kiedykolwiek spotkałem. Dziękuję Bogu za Yes Menów" - Morgan Spurlock, reżyser "Supersize Me".

"Yes Meni" uprawiają culture jamming, czyli zajmują się zagłuszaniem fal kultury. Działalność rozpoczęli, kiedy Andy Bichlbaum spotkał aktywistę Mike'a Bonanno. Wspólnie zaczęli zakładanie stron internetowych nazywanych przez siebie "polepszaczami wizerunku" czy "poprawiaczami tożsamości" (identity correction), na których "szczerzy ludzie wcielają się w wielkich przestępców aby publicznie ich poniżyć". Cele stanowili liderzy i wielkie korporacje, które nad wszystko stawiały zysk. Przykładem jest założona przez nich strona www.gwbush.com, którą założyli razem z Zackiem Exleyem, właścicielem wspomnianej domeny. Strona przypominała oficjalną stronę byłego prezydenta, z tą różnicą, że z paroma istotnymi modyfikacjami w przekazie (np. wyjaśnienia prawdziwych powodów zaangażowania Busha w politykę).

Reklama

Stąd zrodził się pomysł założenia kolejnej strony www.gatt.org. Strona zajęła się wyjaśnieniem prawdziwych przyczyn i celów zorganizowania zjazdu Światowej Organizacji Handlu. Cel został osiągnięty z zaskakującą łatwością udowadniając, że najwięcej zależy od stylu, w jaki przedstawia się fakty. Badacze z całego świata odwiedzali stronę i, ponieważ wyglądała tak jak oficjalna strona WTO powinna wyglądać, nie dostrzegali wpisanej w nią drwiny z WTO. (Przykładem może być jeden z głównych artykułów ze strony: "Wiele ostatnio mówi się o udziale IBM w Holocauście. W rzeczy samej IBM, wyjątkowo gorliwie i w kreatywny sposób pomagało Nazistom w identyfikacji niemieckich Żydów, co z kolei umożliwiło największą ich rzeź w historii. Dziś, jednak, miejsce ma inny Holocaust: podąża on w imię 'kryzysu zaufania do wielkiego biznesu' i jest równie straszny jak poprzedni.").

Zaproszenia zaczęły szybko nadchodzić w nadziei na udział przedstawicieli Światowej Organizacji Handlu. To było niczym rozbieg, wybicie i skok Andy'ego Bichlbauma w niezwykle przekonująco odegraną postać przedstawiciela WTO, Hanka Hardy'ego Unruha. Jak Unruh zjawił się na konferencji w Finlandii, gdzie podjął kwestię niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych ("the involuntarily imported labour model"). Twierdził on, że należało pozostawić ją działaniu wolnego rynku prezentując równocześnie projekt stroju pracowników nadzoru WTO - świecący na złoto kombinezon z radośnie sterczącym fallusem.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Yes-Meni naprawiają świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy