Reklama

"Wzgórza mają oczy 2": TALENTY UKRYTE ZA EKRANEM

W trakcie trwającej ponad 30 lat drogi twórczej Wes Craven stał się światowym fenomenem w dziedzinie kina, telewizji i literatury. To on wskrzesił gatunek młodzieżowego horroru w 1984 roku, realizując "Koszmar z ulicy Wiązów", zaś w następnej dekadzie jeszcze raz dokonał rewolucji w gatunku, przedstawiając znakomitą trylogię "Krzyk". Oba cykle zarobiły niemal miliard dolarów, ukazując głębokie wyczucie Cravena w zakresie ukrytych lęków ale i oczekiwań człowieka.

"Jest znakomitym narratorem, utalentowanym pisarzem i świetnym reżyserem - mówi producent filmu WZGÓRZA MAJĄ OCZY 2, Peter Locke, który wyprodukował i rozpowszechniał oryginalny film z 1977 roku. - "To prawdziwy mistrz gatunku, odnosi sukcesy od samego początku i zna się na tym lepiej niż ktokolwiek inny".

Reklama

Pierwsze sukcesy Craven zaczął odnosić wraz ze swym debiutem z 1972 roku "Pierwszy dom po lewej", ale stopień jego mistrzostwa ujawnił już drugi film "Wzgórza mają oczy", który dzięki swej fabule o żyjącej na pustyni rodzinie mutantów szybko zyskał status kultowy.

Ogromny sukces nowej wersji filmu "Wzgórza mają oczy" sprawił, że zaczęto myśleć o sequelu. "Studio Fox Atomic wyraziło swoje zainteresowanie, a mnie wydało się to zabawne - przyznaje Wes Craven. - Poinformowałem studio, że wraz z synem mogę przygotować scenariusz w ciągu miesiąca, więc ustaliliśmy szczegóły".

Jakkolwiek Cravenowi spodobał się pomysł napisania scenariusza z synem, nie bardzo wiedział, jak efektywna będzie ta współpraca. "Każdy z nas robił swoje, ja zajmowałem się filmami, Jonathan pisał do gazet i jak dotąd rzadko pracowaliśmy razem - przyznaje reżyser. - Teraz przyszła taka okazja, ale ja nie wiedziałem, jak to będzie. Okazało się, że było świetnie, Jonathan ma szczególne, bardzo mroczne, poczucie humoru, więc się znakomicie bawiliśmy. Praca nad scenariuszem była dla nas obu pewnym zaskoczeniem: rzeczywiście pierwszy szkic był gotowy w miesiąc. Przekonaliśmy się, że możemy pracować razem. I było to bardzo owocne doświadczenie".

Producenci WZGÓRZ 2 byli zachwyceni, że mają na planie obu Cravenów. "Czy mógł być lepszy wybór? - pyta Peter Locke. - Znam Jonathana od dziecka i cieszę się, że do nas dołączył".

Ze względu na brak czasu autorzy scenariusza musieli narzucić sobie ostry rygor, by dotrzymać terminu. "Pracowaliśmy codziennie - zdradza Jonathan. - Dwa pierwsze tygodnie spotykaliśmy się w domu ojca i zbieraliśmy pomysły na poszczególne wątki. Potem przenieśliśmy się do hotelu, gdzie mieliśmy ciszę i spokój. Mogliśmy pisać po 12 godzin dziennie i rzeczywiście zmieściliśmy się w terminie. Każdy z nas pisał swoją wersję, na własnym komputerze w osobnych pokojach, ale dostatecznie blisko, by w każdej chwili wymienić uwagi bez podnoszenia głosu, lecz bez naruszania swojej autonomii. Potem dyskutowaliśmy nad każdą sceną".

Wes Craven przypomina, jak rodziła się fabuła WZGÓRZ 2: "Wkrótce po premierze pierwszego filmu wpadłem na pomysł, by wkrótce jedna z dziewcząt z tamtej rodziny (Brenda Carter w wykonaniu Emilie de Ravin) wstąpiła do Gwardii Narodowej, by zapanować nad dręczącymi ją lękami i została wysłana na pustynię w Nowym Meksyku. Niestety, nic z tego nie wyszło, bo Emilie kręci "Zaginionych" I nie ma czasu na nic innego".

Nie mogąc sięgnąć po postacie z puerwszego filmu, Craven poszukał nowego podejścia do WZGÓRZ 2 - filmu, który musiał wciskać w fotel od pierwszej minuty.

Nie bez znaczenia były tragiczne wydarzenia, o jakich codziennie pisały gazety. "To, co dziś jest najbardziej istotne to wojna w Iraku i walka z terroryzmem - wyjaśnia Wes Craven. - To starcie dwóch kultur. Poczułem, że ważne byłoby pokazanie młodych Amerykanów w mundurach, którym przychodzi walczyć z nieprzewidywalnym wrogiem. Ćwiczą jedno, a muszą stawić czoła czemuś krańcowo odmiennemu".

Jonathan Craven także uważa temat wojskowy za intrygujący i warty pogłębienia. "Z tego samego powodu zastanawiałem się nad naszymi chłopcami w Iraku i Afganistanie? To, co tam ich czeka, jest po tysiąckroć gorsze niż to, co można wymyślić w jakimkolwiek horrorze. Myślę też, że to jest jakoś powiązane z mitem "Wzgórz", wszak oryginalny film rozgrywa się w bazie wojskowej. To tak, jakby wyrównać bilans".

Do wyreżyserowania przerażającej opowieści Cravenów o plemieniu mutantów producenci chcieli znaleźć kogoś, kto byłby autentycznym nowatorem pod względem filmowej wizji. Kogoś, obdarzonego własnym stylem i wyczuciem fabuły, kto potrafiłby połączyć suspens z wrażliwością artysty. Poszukiwania szły pełną parą.

"To było naprawdę trudne zadanie - wyjaśnia współproducent Cody Zwieg. - Braliśmy pod uwagę około setki ludzi. Szukaliśmy kogoś, kto potrafiłby postraszyć, ale jednocześnie skupić się na bohaterach filmu. W ciągu sześciu tygodni rozmawialiśmy z dwudziestką różnych reżyserów, z której wybraliśmy trzy osoby". Ostatecznie reżyseria filmu WZGÓRZA MAJĄ OCZY 2 przypadła Martinowi Weiszowi z Niemiec.

Weisz zajmował się realizacją reklamówek i wideoklipów, pracował z takimi artystami jak Puff Daddy, Brandy, Meatloaf and LL Cool J. Wraz z sukcesami przyszło pragnienie spróbowania sił w fabule, zwłaszcza w horrorze. "Ze względu na moje teledyski ludzie kojarzą mnie z horrorem - wyznaje Weisz. - Kocham suspens i horror, uważam go za wielki gatunek filmowy, niestety, zbyt często traktowany jako maszynka do robienia pieniędzy".

Weisz zwrócił uwagę producentów WZGÓRZ 2, kiedy dowiedzieli się o jego prowokacyjnym filmie "Motyl - smutna historia miłosna". Film - psychologiczne kino grozy oparte na autentycznej historii - opowiada o spotkaniu dwóch kanibali, którzy poznali się w Internecie. Projekcje filmu trafiły na pierwsze strony gazet, ze względu na ludzi, którzy mdleli i wymiotowali, widząc na ekranie sugestywne sceny kanibalizmu.

Tym nie mniej film odniósł sukces wśród krytyków a nawet wygrał festiwal w Luksemburgu, zaś na festiwalu w Sitges Weisz dostał nagrodę za reżyserię. W tym samym Sitges, 30 lat wcześniej, Wes Craven dostał nagrodę za reżyserię oryginalnego filmu "Wzgórza mają oczy", który zresztą wygrał festiwal. Tym samym Weisz uznany został za idealnego kandydata do poprowadzenia kolejnej produkcji Wesa Cravena.

"Weisz należy do filmowców, którzy nie obawiają się kontrowersji - wyjaśnia Craven. - "Motyl" opowiada o kanibalizmie, wraz ze wszelkim seksualnymi podtekstami i tym wszystkim, co odrzuca część widowni. Nie tylko nie boi się trudnych tematów, ale na dodatek rozpiera go energia i entuzjazm. Nakręcił mnóstwo wideoklipów i reklamówek, świadczących o jego nieprzeciętnej wyobraźni".

Propozycja, by wyreżyserował WZGÓRZA MAJĄ OCZY 2 była dla Weisza niespodzianką. "Przygotowywałem się do innego filmu, kiedy mój agent poprosił mnie, żebym przeczytał ten scenariusz - opowiada reżyser. - Przeczytałem przez weekend - to był tekst, który zachęcił mnie do tego filmu, świetnie napisany i jakże odmienny od tego, czego oczekiwałem. Kiedy go czytałem przyszedł mi na myśl mój ukochany film, "Obcy II". Pomyślałem: "Kurcze, żołnierze, jaskinie, kopalnie, mutanty!". To jest to!".

Weisz długo dyskutował nad scenariuszem z zespołem producentów, aby spełnić wszelkie jego oczekiwania. "Najpierw rozmawiałem z Marianne, Wesem, Peterem i Jonathanem, a potem z szefami wytwórni, którym pokazano notatki z tych rozmów - opowiada Weisz. - Ponad 90% z tego, co im powiedziałem na temat mojej wizji filmu, pokrywało się z ich wizją, toteż szybko doszliśmy do porozumienia".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wzgórza mają oczy 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy