Reklama

Wygrał "You Can Dance"!

Finał "You can dance" - reaktywacja. Tym razem udana i bez problemów technicznych. Artur Cieciórski zwycięzcą drugiej edycji. Kinga Rusin założyła tę samą różową sukienkę, co w czasie pechowego programu. Takie małe finałowe deja vu.

W sms-owym głosowaniu Artur uzyskał największą ilość głosów i to on pojedzie na stypendium do szkoły tańca na Broadway'u. Z rąk Augustina Egurroli odebrał również ogromny czek na równie ogromną sumę - 100 tyś. zł.

"Przede wszystkim sprowadzę swoją rodzinę, żonę i dziecko, ze Stanów Zjednoczonych" - mówił Artur po ogłoszeniu wyników - "Marzę też o otworzeniu szkoły tańca".

"On ma takie wewnętrzne słoneczko" - podsumowała zwycięzcę drugiej edycji Katarzyna Kubalska, finalistka programu, która również przyznała, że myśli o założeniu szkoły baletowej. W takim tempie Polska ma szansę stać się niedługo Zagłębiem szkół tańca, gdy siły połączą wszyscy uczestnicy programu "YCD" i "Tańca z gwiazdami".

Reklama

Kasią z kolei od samego początku zachwycał się Michał Piróg, który pozytywnych komentarzy przeważnie skąpi.

"Ty zatańczysz wszystko" - stwierdził Piróg.

Po ostatnim duecie w programie, który zatańczyła z Arturem w stylu pop, usłyszała od Egurroli:

"Super! Nic dodać, nic ująć. A w tym kostiumie wyglądasz seksy".

Weronika Marczuk - Pazura dodała: "To ręka Artura tak ładnie eksponuje ten seksapil".

Po pierwszej połowie programu, gdy trójka finalistów zaprezentowała się w duetach, Artur już prowadził i zebrał 46 proc. głosów. Na widowni dopingowała go matka.

Widownia była zresztą drugim bohaterem finału. Rodziny, przyjaciele, gwiazdy - ich krzyki nie pozwoliły Egurroli odczytać werdyktu. W końcu zainterweniowała prowadząca program Kinga Rusin.

W drugiej części Artur, Kasia i Kryspin Hermański wykonali improwizację do tytułowego utworu programu Pinnaweli "You can dance" i zatańczyli swoje solówki.

Kryspin wykonał modern do "Show must go on" Queen.

"Dzięki udziałowi w programie zyskałem pewność siebie, jestem bardziej radosny i chyba spokojniejszy" - mówił.

Przyznał, że komplementy dotyczące jego tańca go krępują.

"Nie wiem, czemu ludzie mi to mówią. Jestem przecież takim samym człowiekiem, jak oni".

Jak na finał przystało, dokonano małych podsumowań. Na sam początek "the best of", czyli dziesiątka najlepszych tańców. W pierwszej trójce uplasował się Kryspin i Justyna za swój modern, po którym Michał Piróg z wrażenia aż wstał z miejsca. Na drugim Kasia i Kryspin za taniec współczesny. Najlepszym tańcem według producentów okazał się jazzowy duet Żanety i Grega.

Na deser wystąpiła cała "szczęśliwa trzynastka" tancerzy drugiej edycji wraz z pierwszym zwycięzcą polskiej wersji "You can dance" - Maciejem "Glebą" Florkiem.

"Kocham to uczucie, gdy po wykonanym numerze padam ze zmęczenia" - wydyszał do mikrofonu.

"To była najciekawsza przygoda w moim dotychczasowym życiu" - stwierdziła Kasia.

Kontynuacja tej przygody czeka teraz Artura, który zwierzył się, że za radą Izy Miko w jednym z wcześniejszych programów, chce spróbować sił w castingach do teledysków w USA.

"Mam nadzieję, ze Iza wie, co mówi, więc czemu nie próbować".

Przesłuchania do trzeciej edycji programu ruszają już za dwa tygodnie. Na pierwszy ogień pójdzie Szczecin.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kinga | Kinga Rusin | szkoły | finał | dance | YOU
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy