Reklama

"Wszyscy jesteśmy Chrystusami": EKSPLIKACJA REŻYSERSKA

U schyłku życia tylko z miłości będziemy rozliczani.

Św. Jan Od Krzyża

Pierwszym Powodem powstania filmu i jego głównym motywem osiowym są bolesne wspomnienia Sylwka - Syna o piciu jego Ojca - Adama.

Naprzemianlegle do tego - zaczyna się w Adamie odwijać taśma własnych wspomnień, tworzących - wraz z opowiadaniem Syna - listę największych strat i ran, zadanych przez picie - sobie i bliskim, listę będącą Drugim Powodem powstania filmu. Ze wspomnień Adama wynika jeszcze coś, co jest Trzecim Powodem i motywem filmu: czarna sztafeta pokoleń. Ojciec Adama też pił i Adam też się go bał i wstydził i - już jako chłopczyk - poprzysiągł sobie, że nie przysporzy nigdy takiego strachu i wstydu swojemu synowi.

Reklama

A jednak... Zresztą - Ojciec Adama też to sobie w dzieciństwie przysięgał... Więc, czy można przerwać tą czarną sztafetę? Tę? Uprzedzę bieg zdarzeń i powiem coś, w co wierzę, a co jest Piątym i dla mnie najdonioślejszym Powodem powstania tego filmu: można. Można się wyrwać z obsesji picia. Można odzyskać utraconą kontrolę nad życiem. Można odzyskać miłość syna.

A co jest Czwartym Powodem i motywem filmu? Adama widzimy też jak wykłada

o teatrze średniowiecznym, o misterium Męki Pańskiej. Gdy ktoś choruje na alkoholizm, choruje cała jego rodzina; wszyscy w niej odnoszą rany, alkohol zabija duchowość

w chorym i w bliskich; ich życie przypomina dźwiganie krzyża, a Adam pod nim - pod brzemieniem swej choroby - ostatecznie upada. Ale... "Każdy z nas ma w pamięci przeżycie, które by mógł porównać z trzecim upadkiem Chrystusa. Kto wie, czy doświadczenie takiego zła nie było początkiem odrodzenia się."

"Upadł i wstał."

"Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją."

Adama i jego Syna ocala miłość. To miłość wysyła Syna, poranionego alkoholizmem ojca - na ratunek tacie. To miłość Adama do Syna jest pierwszym powodem, dla którego chce trzeźwieć. To ich miłość sprawia, że chcą trzeźwieć obaj.

Dlatego, mimo niesionego przez nałóg bezmiaru bólu i strat, jakim chcę - z całym rozmysłem - wstrząsnąć widzami filmu, kończę go, jak nigdy dotąd - zdecydowanie optymistycznie - wiarą w potęgę miłości i nadzieją na prawdziwe życie.

Marek Koterski

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wszyscy jesteśmy Chrystusami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy