Reklama

"Wieczór": O KSIĄŻCE I SCENARIUSZU

Podstawą scenariusza do filmu "Wieczór" jest książka Susan Minot pod tym samym tytułem. Pisząc Wieczór powieściopisarka i scenarzystka Susan Minot, miała nadzieję, że każdy, kto przeczyta historię opisywanej przez nią kobiety zamyśli się nad własnym życiem i tym, co było w nim najważniejsze, oraz nad tym, jak chcielibyśmy je przeżyć, gdyby je nam dano jeszcze raz.

Książkę przeczytał producent filmowy, Jeffrey Sharp i postanowił dać ją Michaelowi Cunninghamowi, laureatowi Pulitzera za powieść "Godziny", z którym w 2003 roku pracował nad filmem "Dom na krańcu świata" (A Home at the End of the World).

Reklama

Wspomina Jeffrey Sharp, producent filmu

Ta książka opowiada o podróży wstecz, którą odbywa kobieta w chwili, gdy są przy niej jej dzieci, które dowiadują się wtedy o niej więcej, niż przez całe jej dotychczasowe życie. Kiedy towarzyszy się rodzicowi lub komuś bliskiemu w czasie poprzedzającym bezpośrednio koniec życia, widzi się zawsze, że oni wracają pamięcią i świadomością do miejsc, do których my, dzieci, bliscy, często nie mamy dostępu, i których nie jesteśmy w stanie pojąć. Zawsze chce się bardzo towarzyszyć rodzicowi w podróży w to miejsce, zwłaszcza, że zdajemy sobie sprawę, że są to ostatnie momenty, by zrozumieć ukochaną osobę, być jak najbliżej niej. Najczęściej jednak jest to niemożliwe, musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy tylko jakąś częścią życia naszych najbliższych, tylko jednym z wątków, a poza tym, o czym wiemy, kryje się wiele niedopowiedzeń i tajemnic.

Znając wcześniejsze prace Michaela (chociażby "Godziny") i pamiętając naszą wspólną pracę przy filmie "Dom na krańcu świata" wiedziałem, że Michael to odpowiednia osoba do przeniesienie książki Susan Minot na ekran. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie zajęty innym projektem. Na szczęście dla mnie okazało się, że po przeczytaniu książki Michael zapalił się do tego projektu.

Wspomina Michael Cunningham

To historia kobiety, matki, która pod koniec swojego życia zastanawia się czy nie popełniła błędów. Czytałem tę książkę, kiedy moja własna matka była bardzo chora, więc odebrałem ją jak rodzaj znaku, przeznaczenia. Susan to pisarka, którą ogromnie podziwiam, bardzo podobała mi się książka, ale od początku wiedziałem, ze będziemy musieli wprowadzić duże zmiany pisząc adaptacje na potrzeby filmu. W powieści są dziesiątki bohaterów, wszyscy są dobrze narysowani, jednak wiadomo było, że nie możemy ich wszystkich uwzględnić w filmie. Zanim zaangażowałem się w projekt, zadzwoniłem do Susan, powiedziałem jej jak bardzo podobała mi się książka i jak wielkim zaszczytem dla mnie będzie praca nad przerobieniem jej na scenariusz. Powiedziałem jej, że będę musiał wprowadzić znaczne zmiany, ale z zastrzeżeniem, że jeśli jej to się nie spodoba, powie mi o tym, a ja się wycofam, bo zawsze będę bardziej lojalny wobec pisarza niż producenta. Susan odpowiedziała mi: "Spróbujmy - zobaczymy co ci się uda z tego zrobić". Więc zacząłem pisać?

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wieczór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy