Reklama

"Vexille": JESZCZE O FILMIE

Na początku XXI wieku, w robotyce dokonał się wielki postęp. Przez pół wieku, Japonia była liderem w badaniach i wdrażaniu tej technologii. Od urządzeń domowych, po broń - japońskie produkty zdominowały światowy rynek. Jednak postępująca robotyzacja ludzkiego ciała, wywołała gwałtowny sprzeciw światowej opinii publicznej. Podobnie, jak to miało już miejsce z energią atomową i biotechnologią, ONZ zaproponowało przyjęcie regulacji, ograniczających zastosowanie robotyki. Japonia zareagowała bardzo ostro, natychmiast odrzucając tę propozycję - ONZ było jednak nieprzejednane. W odpowiedzi Japonia podjęła radykalną decyzję o wystąpieniu z ONZ oraz o powrocie do polityki izolacji. W roku 2067, przy użyciu najnowszej technologii, Japonia odgrodziła się od reszty świata.

Reklama

Minęło 10 lat.

Odizolowany kraj, stał się jedną, wielką zagadką. Jak dotąd, nikomu nie udało się przedostać przez otaczającą go, superszczelną barierę. Nikt nie wie, co dzieje się w Japonii. Izolacja jest całkowita - przez barierę nie przedostają się nawet fale radiowe, a wojskowe satelity szpiegowskie są bezsilne wobec nieznanej technologii. Jedyny wyjątek od reguły stanowi handel. Pomimo zamknięcia się na resztę świata, Japonia nie zaprzestała eksportu swoich towarów. Uzależnione od nowoczesnych technologii światowe społeczeństwo, zmuszone jest zaakceptować kontrowersyjną politykę Nipponu.

Wydawało się, iż sytuacja utknęła w martwym punkcie - i wtedy właśnie nastąpił przełom. Japonia wykonuje niespodziewany ruch - po raz pierwszy od 10 lat daje znak życia. Przedstawiciel największej japońskiej korporacji organizuje w prywatnej posiadłości w USA, nieoficjalne spotkanie przedstawicieli najbogatszych państw świata. Jakiś czas wcześniej, tajemniczy informator przekazał ostrzeżenie: na tym spotkaniu stanie się coś strasznego. Do akcji wkracza zrobotyzowany oddział specjalny armii amerykańskiej - SWORD. W wyniku akcji wychodzi na jaw, iż Japonia znajduje się w posiadaniu zakazanej na całym świecie, niebezpiecznej technologii. Dowództwo armii amerykańskiej postanawia wysłać w tajnej misji do Japonii oddział SWORD. Cel misji: spenetrowanie bariery otaczającej cały kraj. Niestety, to co miało przynieść rozwiązanie trudnej sytuacji, stało się początkiem jeszcze większego koszmaru?

"Vexille" to, po będącej wciąż jeszcze w produkcji trylogii "Appleseed", kolejna japońska superprodukcja 3D, łącząca w sobie to co najlepsze w kinie SF i kinie akcji. Za produkcję tego niezwykle dynamicznego obrazu zabrali się ludzie, którzy zyskali doświadczenie na planie bliźniaczej produkcji sprzed paru lat, pierwszej części trylogii "Appleseed". Efekty widać od razu - film wciąga od pierwszych scen i trzyma w napięciu aż do samego końca. "Vexille" to kino stworzone do oglądania na dużym ekranie, pełne niezwykle energetyzujących, spektakularnych scen akcji, które swym dynamizmem zachwycą nie tylko miłośników anime z "mechami" w rolach głównych ("Macross", "Appleseed", "Gundam", "Ghost in the Shell", itd.), ale wszystkich tych, którzy zasmakowali w porywających filmach akcji, podanych w atrakcyjnych klimatach SF.

"Vexille" jest oczywiście przede wszystkim kinem akcji i - podkreślmy to jeszcze raz - BARDZO dobrej akcji, która potrafi wgnieść i wyrwać z fotela nawet najbardziej znudzonych widzów. Jednak japońscy twórcy nie byliby sobą, gdyby nawet w takim scenariuszu nie poupychali drobnych "smaczków", które uprzyjemnią seans co bardziej spostrzegawczym widzom. Jednym z takich "dodatkowych elementów" jest niewątpliwie umiejętnie zarysowana pozycja głównego bohatera tej historii - Japonii. Twórcy scenariusza sprytnie posłużyli się wymyśloną przez siebie sytuacją polityczną świata przyszłości, aby dać przysłowiowego "prztyczka w nos" nie tylko rządom najbogatszych państw świata, ale i nam samym - szarym obywatelom. Bo naprawdę nie trzeba być specjalnie przenikliwym, aby dostrzec analogię pomiędzy przedstawioną w filmie Japonią przyszłości i? dzisiejszymi Chinami. W obu przypadkach mamy dwa wielkie państwa, które nagminnie łamią prawa człowieka, nic sobie nie robiąc z upomnień i gróźb różnych organizacji humanitarnych. A dzieje się tak dlatego, iż cały świat ma w tym swój interes, a co za tym idzie - przymyka na to oczy i pozwala na tragedię milionów ludzi, tworząc w ten sposób niebezpieczne zagrożenie dla całego świata. Pomijając więc wszelkie "gadżety" technologiczne - czy zatem przedstawiona w filmie wizja, jest naprawdę aż tak daleka od prawdy?

"Vexille" to kolejny zwiastun tego, co czeka nas w kinematografii niedalekiej przyszłości. Wykonany całkowicie w technologii 3D film, doskonale wpisuje się w oczekiwania młodej publiczności, wychowanej na grach konsolowych i internecie. Japońscy twórcy animacji zawsze wyprzedzali światowe trendy, a dzisiaj są już tak daleko w przodzie, iż to oni te trendy kreują. "Vexille" jest tego doskonałym przykładem.

Pisząc o "Vexille" i japońskiej animacji, nie sposób nie wspomnieć o jednym z największych japońskich przebojów eksportowych w historii tego kraju, obok samochodów, sushi, samurajów i gejsz. Mowa oczywiście o anime - specyficznej, japońskiej odmianie filmu animowanego. Styl ten - który jest czymś więcej niż tylko animacją - to przede wszystkim styl życia milionów fanów na całym świecie, również w Polsce. Jednak takie produkcje jak "Appleseed", czy "Vexille", nie są typowymi przedstawicielami tego gatunku. To raczej nowy, odrębny podgatunek, który zyskuje sobie tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Dla wszystkich, którym podobał się "Appleseed", dobrą wiadomością będzie to, iż twórcom "Vexille" udało się pójść o krok dalej, szczególnie w tworzeniu scen akcji. Jeśli lubicie duże dawki adrenaliny wydzielane podczas seansu - "Vexille" spełni Wasze oczekiwania w stu pięćdziesięciu procentach.

Dodatkowym impulsem, który podczas sensu podgrzewa emocje nie mniej, niż spektakularne sceny akcji, jest muzyka. I to muzyka nie byle jaka, gdyż wystarczy zerknąć na spis wykonawców, aby od razu przekonać się, iż dostaniemy produkt z najwyższej półki, na którego nie szczędzono środków. Basement Jaxx, Boom Boom Satelites, Dead Can Dance, Paul Oekenfold, The Prodigy - tych gwiazd nie trzeba przedstawiać, ich muzyka mówi sama za siebie. Ten film warto byłoby obejrzeć choćby tylko dla niej. A czeka Was przecież coś o wiele więcej.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Vexille
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy