Reklama

"Trzy siostry T": REŻYSER O FILMIE

W 2006 roku w jednym z polskich nadmorskich miast wydarzyła się potworna zbrodnia. Młody mężczyzna, jego matka i dwie ciotki mieszkali od lat w jednym mieszkaniu, młody mężczyzna podobno nigdy nie wychodził z domu. Wyobraziłem sobie, co mogło dziać się we wnętrzu tego mieszkania i w głowach bohaterów i napisałem sztukę teatralną, na której oparłem scenariusz do filmu "Trzy siostry T".

W 2006 roku w jednym z polskich nadmorskich miast wydarzyła się potworna zbrodnia. Młody mężczyzna, jego matka i dwie ciotki mieszkali od lat w jednym mieszkaniu, młody mężczyzna podobno nigdy nie wychodził z domu. Wyobraziłem sobie, co mogło dziać się we wnętrzu tego mieszkania i w głowach bohaterów i napisałem sztukę teatralną, na której oparłem scenariusz do filmu "Trzy siostry T".

O rodzinnych zbrodniach słychać jest aż nadto często, natomiast bardzo rzadko słychać, co dzieje się za ścianami tych domów przed tragedią. Lepiej nie nadstawiać uszu, w naszym domu przecież wszystko jest ok. To świat jest coraz bardziej zdegenerowany, my jesteśmy normalni. Kiedy Bóg wypowiadał "Niech się stanie", była to pewnie najboleśniejsza i najbardziej dramatyczna decyzja przekraczająca nawet Boską wyobraźnię. Bóg się rozpada i powołuje się na nowo do życia, aby przez eony, w niekończącym się Kole Samsary w niewyobrażalnych mękach doskonalić się, by znów stać się Bogiem, by wyzwolić wszystkich od cierpienia, by stać się Jednym, Doskonałym, by znów się rozpaść i poprzez ocean niekończącego się cierpienia..., itd. Całkiem prawdopodobna wizja. Mnie ona przekonuje. Można sobie wyobrazić, że "Trzy siostry T" pokazują skromny wycinek tego procesu w najgorszej jego fazie. Film jest wielowarstwowy. Dzieje się naprawdę albo dzieje się tylko w głowach bohaterów. Bohaterowie są ludźmi z krwi i kości lub duchami zamieszkującymi opustoszały dom. Film ten nie boi się kreacji i jest kreacją, a nawet punkową kreacją, aby dać szansę widzowi poczuć pełnię okrucieństwa, jakim raczy nas życie lub tę straszną pełnię, jaką generują nasze umysły pod postacią demonów cierpienia. Nie ukrywam przed widzem tej kreacji, aby mógł tym łatwiej uświadomić sobie, że nie tylko film, ale i ludzkie życie jest kreacją.

Reklama

Tylko czy warto przez eony przechodzić ocean gówna, aby jeden Robert mógł wyjść z mieszkania czy też ze swojego umysłu i pojechać do Londynu, by Koło Samsary po raz kolejny zbliżyło nas do doskonałości?

Wszakże Robert nie przerywa koła narodzin i śmierci, przyczyny i skutku. Nasz świat wciąż i wciąż się degeneruje w dążeniu do doskonałości. Najukochańsi wokoło mnie, moi rodzice, ja ulegamy degradacji w imię wyższego celu? Jesteśmy nawozem tej Doskonałości, która po niezmierzonym czasie znów powie: "Niech się stanie" i znów przyjdzie nam mierzyć się z demonami, znów przyjdzie nam cierpieć. Jedyną nadzieją pozostaje fakt, że nas jak i tego filmu tak naprawdę nie ma.

Chociaż, jeśli spojrzeć na ten film bez specjalnego myślenia, to może on się wydawać bardzo zabawny, a wtedy nadzieja i sens powracają.

Myślę, że "Trzy siostry T" to film wielowarstwowy z bogatymi i rozbuchanymi w swojej składni dialogami, doprowadzający wręcz do bolesnej karykatury wizję wchłonięcia mężczyzn przez żeński pierwiastek. Zdaję sobie sprawę, że film może budzić skrajne uczucia. Taki film chciałem zrobić. Wyszedłem od prawdziwego, bardzo tragicznego faktu, ale reszta jest czystą konfabulacją, moją wizją natury człowieka w specyficznym miejscu wewnętrznej walki z własnymi demonami.

- - - - - - - - - - - -

Maciej Kowalewski to absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie (1993 r.). Aktor, reżyser teatralny i filmowy, dramatopisarz, scenarzysta.

"Trzy siostry T" są jego debiutem fabularnym. Są inspirowane prawdziwą historią.

W latach 2007-2010 Maciej Kowalewski był dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie. Jest założycielem i viceprezydentem International Performing Arts Exchange Association.

Napisał ponad dwadzieścia dramatów, które z powodzeniem są grane na polskich scenach i wielokrotnie nagradzane. Wiele ze swoich sztuk Kowalewski wyreżyserował samodzielnie. W latach 2003-2006 Maciej Kowalewski był autorem, reżyserem i producentem trzech spektakli: "Poczekalnia", "Miss HIV" i "Bomby". "Bomba" została okrzyknięta największym niezależnym wydarzeniem w Polsce. Wystąpiła tam czołówka polskich aktorów.

Kowalewski współpracuje także z Polskim Radiem, realizując tam słuchowiska radiowe na podstawie swoich sztuk. Dramaty Macieja Kowalewskiego były wielokrotnie publikowane, tłumaczone na język angielski, węgierski, rumuński, rosyjski, bułgarski, włoski, francuski.

Maciej Kowalewski jest także znany w Polsce szerokiej publiczności jako aktor, dzięki roli w cieszącym się dużym powodzeniem serialu "Lokatorzy". Pierwowzorem tego serialu było amerykańskie "Three's company". Wystąpił w kilku serialach, a także filmach fabularnych, m.in. w "Liście Schindlera" czy "Pianiście".

Kowalewski napisał również kilka scenariuszy filmowych (m.in. "Kochaj i tańcz" w reż. Bruca Parramore'a czy "Maraton tańca" /prapremiera światowa na XV PIFF w Busan, premiera polska czerwiec 2011/ i seriali (m.in. "Głęboka woda", premiera czerwiec 2011r.). Jest również reżyserem sitcomu "Grzeszni i bogaci" /Love sins/, parodii mydlanych oper dla stacji TVN.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy