Reklama

"Transformers": TRANSFORMERS: HISTORIA

"Jestem jednym z największych entuzjastów Transformersów? od czasu, kiedy pojawiły się na rynku," mówi producent wykonawczy Steven Spielberg. "I nie mam tutaj na myśli kupowania zabawek dla dzieci. Mówię o kupowaniu komiksów i zabawek dla samego siebie. Bawiłem się nimi z dziećmi i byłem zachwycony," wspomina. "Byłem ich kolekcjonerem i zawsze uważałem, że ta właśnie linia figurek akcji Hasbro ma szansę na przekształcenie się w duży film kinowy."

Spielberg nie był jedynym, który tak uważał; kilku innych producentów filmowych też tak pomyślało. Podczas gdy producent Lorenzo di Bonaventura i jeden z szefów Hasbro Brian Goldner prowadzili rozmowy na temat możliwości przekształcenia marki Transformersów? w film, Tom DeSanto negocjował z Donem Murphy tworząc spółkę produkcyjną w nadziei stworzenia własnego projektu filmu. Wkrótce okazało się, że za siłą sprawczą filmu stanęła śmietanka Hollywood: Steven Spielberg, reżyser Michael Bay, di Bonaventura ("Snajper"), DeSanto (seria "X-Men"), Murphy ("Urodzeni mordercy") i Ian Bryce ("Szeregowiec Ryan").

Reklama

Wszyscy producenci dokładnie odrobili zadanie domowe i świetnie zdawali sobie sprawę z tego, że film TRANSFORMESR powinien oddać hołd uwielbianej przez miliony serii figurek akcji.

"Transformersy? posiadają bogatą historię, która nas zainspirowała," mówi di Bonaventura. "Nic dziwnego, że każdy z nas był silnie związany z tą mitologią. Najtrudniejsze było to, że dopóki nie byliśmy w stanie pokazać materiału filmowego, nikt nie mógł tak naprawdę zrozumieć o czym jest nasz film," mówi. "Skupiliśmy się więc na historii, obsadzeniu jak najlepszych aktorów i przygotowaniu najlepszych możliwie efektów. Cała reszta zagrała na ekranie."

Ostatecznie partnerami produkcji filmu zostały firmy DreamWorks Pictures i Paramount Pictures. Wcześniej odniosły one sukces m.in. takimi filmami jak "Dreamgirls", "Wojna światów" (War of the Worlds), "Zakładnik" (Collateral) czy "Szeregowiec Ryan" (Saving Private Ryan).

O przygotowanie draftu scenariusza został poproszony John Rogers, twórca komiksów i entuzjasta gatunku. "Byłem zachwycony możliwością, jaką otrzymałem. Jedyną sugestią ze strony producentów było napisanie bardzo ludzkiej historii."

Kolejnym krokiem było zaangażowanie odpowiedniego reżysera. Zajął się tym sam Spielberg kontaktując się z Michaelem Bay, który właśnie kończył zdjęcia do filmu "Wyspa" (The Island).

"Michael jest idealnym reżyserem TRANSFORMERS," mówi Spielberg. "Ma świetne wyczucie i wizję tego, jak ta właśnie seria figurek akcji powinna wyglądać na ekranie. Michael otrzymał całkowitą swobodę i jego zadaniem było ożywienie ludzi, Decepticonów? i Autobotów?."

Początkowo Bay odrzucił ofertę Spielberga, kiedy jednak zdał sobie sprawę, że Spielberg bardzo poważnie podchodzi do tego projektu i ma zamiar być jego producentem, reżyser uległ i zgodził się pojechać na Rhode Island z wizytą w siedzibie Hasbro. Tam właśnie połknął bakcyla i jak twierdzi zmiana decyzji zajęła mu całe 3 sekundy.

"Spacerując po miejscach, gdzie stworzono grę Monopoly? czy G.I. Joe? - zabawki mojego dzieciństwa - wiedziałem już, że ta właśnie firma traktuje zabawki wyjątkowo poważnie," mówi Bay. "Poza tym spotkanie z Brianem Goldnerem, który jest prawdopodobnie jeszcze większym maniakiem ode mnie - jeśli to jest w ogóle możliwe - sprawiło, że zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym projektem. Jest totalnie oszalały na punkcie tych figurek i uwielbia ten biznes - jego entuzjazm był totalnie zaraźliwy."

W ciągu ostatnich lat Michaelowi Bay oferowano mnóstwo projektów opowiadających o super-bohaterach, wszystkie je jednak odrzucał z tego samego powodu - oryginalne postaci nie sprawdzały się na celuloidowym ekranie. Dlatego też, kiedy Spielberg poprosił go o wyreżyserowanie filmu o 20-letniej już linii zabawek nieśmiertelnej dzięki komiksom, grom czy filmom rysunkowym, Bay zdał sobie sprawę, że będzie musiał stawić czoła olbrzymiej armii fanów zafascynowanych oryginalnymi figurkami.

Entuzjasta japońskiej animé, Bay wiedział, że wspólnie ze scenografem, Jeffem Mannem, będzie musiał uwiarygodnić Transformers? na ekranie, żaden z nich nie był jednak przygotowany na tak ostrą krytykę, która miała miejsce zanim jeszcze nakręcono pojedyncze klatki filmu.

"Podjęcie decyzji o wyreżyserowaniu tego filmu było naprawdę poważną sprawą," mówi Bay. "Moim zadaniem było pokazanie czegoś na ekranie w sposób tak realistyczny, jak to tylko możliwe. Te roboty to coś najbardziej złożonego, nad czym mieli okazję pracować specjaliści z Industrial Light and Magic. Jeszcze dwa lata temu to by się nam nie udało. Taka zresztą jest moja odpowiedź na narzekania ludzi, którzy twierdzą, że roboty wyglądają troszeczkę inaczej niż te oryginalne. Czasami zresztą lepiej jest nie dyskutować z krytykami, ale pozwolić swojej pracy mówić za siebie."

"Naszym celem było zachowanie ducha Transformers?," mówi di Bonaventura. "Nie chcemy rozczarować ludzi, dla których te figurki akcji są bardzo ważne."

Jednym z interesujących aspektów dotyczących produkcji, była aura tajemniczości jaka ją otaczała. Większość członków obsady dostawała bowiem tylko te strony scenariusza, na których były sceny z ich udziałem - nigdy nie mieli szansy przeczytać całego scenariusza.

Jako żart aktorzy opowiadali sobie sytuacje, w których ludzie pytali ich, którego Transformera? będą grać, kiedy już i przyjaciele i rodzina odkryli, że grają właśnie w tym filmie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Transformers
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy