Reklama

"Toy Story 3": ZABAWKI, KTÓRE KOCHAMY

Poprzednie części niezwykłej opowieści o zabawkach zrewolucjonizowały świat animacji. "Toy Story" z 1995 roku to była pierwsza pełnometrażowa produkcja animowana zrealizowana w całości za pomocą komputerów. Ale przecież nie tylko nowoczesne techniki złożyły się na światowy sukces filmu.

Poprzednie części niezwykłej opowieści o zabawkach zrewolucjonizowały świat animacji. "Toy Story" z 1995 roku to była pierwsza pełnometrażowa produkcja animowana zrealizowana w całości za pomocą komputerów. Ale przecież nie tylko nowoczesne techniki złożyły się na światowy sukces filmu.

Najważniejszy był precyzyjny, bardzo zabawny i zarazem skłaniający do refleksji scenariusz. Znamy z polskich ekranów (przypomniane ostatnio w wersji 3D) dwie pierwsze części "Toy Story", do których dodano krótki łącznik, gdzie znalazło się około dziesięciu minut nowych dialogów.

Lee Unkrich, montażysta "Toy Story", współreżyser "Toy Story 2" i reżyser najnowszego filmu tak tłumaczył, dlaczego czekano aż 11 lat z realizacją trzeciej części: - Nie chcieliśmy przystępować do pracy, nie mając odpowiedniego tekstu, dającego naprawdę głęboki emocjonalny rezonans i głębię. Pośpiech nie byłby tu dobrym doradcą. W pracy nad kolejną odsłoną "Toy Story" nie wziął niestety udziału Joe Ranft, zmarły tragicznie w wypadku samochodowym w 2005 roku scenarzysta, twórca storyboardów i wybitny animator.

Reklama

- Nasz nowy film to przede wszystkim rzecz o nieuniknionych w życiu zmianach, jakie niesie czas - deklarował Unkrich. - Nasi bohaterowie muszą jakoś sobie z nimi poradzić. Chudy i jego przyjaciele stawiają czoło faktowi, że Andy dorasta; Andy stawia czoło dorastaniu, a jego mama temu, że syn wyrusza w świat. Zaczynamy naszą opowieść, podkreślając jej zasadnicze elementy.

Producentka Darla K. Anderson tak komentowała: - Mamy w najnowszej odsłonie "Toy Story" tematy bardzo serio, dlatego też musieliśmy je zrównoważyć pokaźną dawką humoru. Opowiadaliśmy przecież o tym, co nieodwracalne.

John Lasseter - główny "ojciec" cyklu "Toy Story" - i tym razem odegrał kluczową rolę w produkcji. Tak opowiadał o pomyśle na trzecią część: - To zawsze była opowieść o nas. O mnie, o Andrew Stantonie, Pete Docterze, Joe Ranfcie i Lee Unkrichu. Nasze wspomnienia i doświadczenia zawsze bardzo nasycały scenariusze. Myślę, że nie inaczej jest i tym razem. Jeśli chodzi o mnie, starałem się oddać emocje, jakie wiązały się z wyjazdem mojego syna do college'u. Gdy razem z żoną już umieściliśmy go w pokoju w akademiku, po chwili zawróciliśmy i jakoś nie mogliśmy go opuścić. To rozstanie było bardzo trudne. Gdy wreszcie odjechaliśmy, płakałem. Niezwykle trudno jest się rozstać z kimś, z kim spędziło się praktycznie całe życie. Tak więc czas, który upłynął pomiędzy realizacją drugiej i trzeciej części filmu był czasem dorastania dla Andy'ego, ale i czasem wielu zmian dla nas, twórców filmu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Toy Story 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy