Reklama

"Toy Story 3": 3D: SKOK W NOWY WYMIAR

Dwie pierwsze części mają już wersję 3D. Bob Whitehill (pracował przy "Odlocie"), odpowiedzialny za transfer 3D, mówił z uznaniem, że oba filmy dawały iluzję trójwymiarowości i trzeba było to wrażenie skutecznie pogłębić, nadać mu nowy wymiar.

Dwie pierwsze części mają już wersję 3D. Bob Whitehill (pracował przy "Odlocie"), odpowiedzialny za transfer 3D, mówił z uznaniem, że oba filmy dawały iluzję trójwymiarowości i trzeba było to wrażenie skutecznie pogłębić, nadać mu nowy wymiar.

Lasseter ujął to tak: - W pewnym sensie, w sensie kompozycji kadru, robiliśmy zawsze filmy w 3D, teraz dostaliśmy tylko taką możliwość. Ale pamiętajmy, że technika jest w naszych produkcjach służebna wobec opowieści i bohaterów. Nigdy nie staje się popisem dla popisu. To też żelazne założenie ludzi Pixara, dzięki któremu odnoszą takie sukcesy. Założenie proste, a jakże trudne do spełnienia i przez wielu innych beztrosko, acz nie bezkarnie łamane, lub wypełniane niekonsekwentnie.

Whitehill zwracał uwagę na fakt, że jego zadaniem nie było ulepszanie obrazu "na siłę". - Obraz musi być czytelny, nie może widza rozpraszać i męczyć. Z wielkim respektem podeszliśmy do założeń oryginału, do kompozycji przestrzennej, naszym zadaniem nie było "podkręcanie" klasyki, ale nadanie jej dodatkowej mocy, bez zbytnich ingerencji w coś, co przecież było doskonałe.

Reklama

Lasseter nie ukrywał, że wznowienie dwóch pierwszych części "Toy Story" miało nie tylko promocyjno-informacyjny walor, ale także wymiar swoiście nostalgiczny. Jednym z największych wyzwań podczas realizacji obu filmów było stworzenie wiarygodnych postaci ludzi. Lasseter podkreślał, że nie dążono do pełnego realizmu, jednak postaci ludzi nie mogły być zbytnio uproszczone, bo nie różniłyby się znacząco od zabawek.

Praca nad całym cyklem była iście mrówczym zajęciem. Każdy przedmiot, nawet pojedynczy listek, został narysowany w formie storyboardu, a potem poddany wyrafinowanej obróbce komputerowej. Kłopoty sprawiało zwłaszcza wiarygodne oświetlenie ludzkiej skóry. Pixar był w tej dziedzinie pionierem, ówczesne techniczne koncepty rozwijano w kolejnych filmach ze wspaniałymi rezultatami, wreszcie opracowano doskonały program skanujący wygląd skóry, z efektami załamania światła.

W przypadku "Toy Story 2" postanowiono skupić się na świecie zewnętrznym. Lasseter wykorzystał tu swe doświadczenia kolekcjonera starych zabawek. - Zauważyłem, że gdy mój syn przychodzi do biura i chce się pobawić zabawkami, czasem podsuwam mu te mniej cenne. A przecież zabawki są po to, by bawiły się nimi dzieci. Unkrich zauważał: - Drugi film ma więcej serca niż pierwszy, co nie znaczy, że jest sentymentalny. Udało się uzyskać to, o co zabiegali filmowcy od dawna; na skutek postępów techniki, postaci ludzi oraz otoczenie o wiele ściślej zostały zintegrowane z zabawkami. W części trzeciej natomiast uzyskaliśmy jeszcze lepsze, moim zdaniem, rezultaty.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Toy Story 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy