Reklama

"The Doors. Historia nieopowiedziana": KILKA SŁÓW OD REŻYSERA

Muzyka The Doors jest rockowym odpowiednikiem filmu. Zawiera w sobie dramatyzm, seks, poezję i tajemnicę. Ich muzyka przemawia do każdego, kto kiedykolwiek do głębi poczuł, że jest samotny i nie przystaje do innych, innymi słowy do każdego z nas. The Doors spowija tak wiele tajemnic i mitów, że odnalezienie i przedstawienie intymnej prawdy o zespole było nie lada wyzwaniem. Kiedy zacząłem przeglądać oryginalne materiały filmowe, czułem się jakbym patrzył w lustrzane odbicie Ameryki; tyle że przez 40-letni filtr. Było tak sugestywne i prawdziwe, jakby film nakręcono dwa dni temu. Materiał miał w sobie tyle dramatyzmu i emocji co film fabularny. W związku z tym postanowiłem nagiąć nieco konwencję filmu dokumentalnego i nie nagrywać nowych wywiadów w których gadające głowy wracają wspomnieniami do wydarzeń z przeszłości. Materiał zrobił na mnie o wiele większe wrażenie, kiedy pozwoliłem, żeby film rozgrywał się tak jakby wydarzenia miały miejsce tu i teraz. The Doors domagali się absolutnej wolności dla swojej muzyki. Ich brzmienie było dziwne, niezwykle oryginalne, oni zaś wierni prawdzie takiej, jaką ją widzieli. Nie zawsze był to ładny widok - coraz bardziej ekscentryczne zachowania Morrisona często wywoływały mieszane uczucia. Jednak jako filmowiec utożsamiałem się z ich oddaniem wobec prawdy. The Doors nigdy się nie sprzedali. Przypomnienie, że nie wszystko jest na sprzedaż było niezwykle inspirujące.

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: The Doors. Historia nieopowiedziana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy