Reklama

SYNOPSIS

"Za noc, której nigdy nie zapomnimy"

Wieczory kawalerskie mają długą tradycję. Co weekend w całym kraju niezliczone rzesze mężczyzn, którzy wkrótce znajdą się w małżeńskich okowach, wraz z najlepszymi kumplami świętują ostatnie dni wolności. "Zwykłe spotkanie towarzyskie" - rzuca lekko reżyser Todd Phillips, jakby starając się nie zdradzać, że z tak niewinnego spotkania mogłoby wyniknąć coś szalonego, niebezpiecznego lub nielegalnego.

"Jest to dla nich tak zwyczajna rzecz, że nawet nie chcą tego nazywać wieczorem kawalerskim. To zwykłe wyjście z chłopakami na piwo" - dodaje Phillips. "Dobra kolacja, trochę śmiechu i toast za zdrowie przyszłego pana młodego. Nic groźnego".

Reklama

Zgoda, ale ten konkretny wieczór jest niebezpiecznie blisko ceremonii ślubnej?

Tak, ale przyszły teść Douga powierzył mu swojego ukochanego mercedesa?

OK, ale Stu okłamał swoja dziewczynę, ukrywając, gdzie się wybierają?

A na dodatek zabierają ze sobą przyszłego szwagra Douga - Alana, który jest trochę dziwny w kontaktach międzyludzkich i przypomina tykającą bombę?

Ale poza tym, czym tu się martwić? Kiedy meldują się w Caesars Palace, czują się świetnie i na luzie. Wychodzą na dach hotelu, żeby zacząć wieczór toastem, i - otoczeni światłami Las Vegas, pod pustynnym niebem - wznoszą kieliszki za nową drogę życia Douga i "za noc, której nigdy nie zapomną". I to jest ostatnia rzecz, którą pamiętają.

"Co się stało?"

Phil, Stu i Alan budzą się rano z twarzami na marmurowej posadzce, a wpadające przez okna promienie słoneczne oświetlają kompletnie zdemolowany apartament.

"Jednak nie jest to nic nadzwyczajnego, jeśli chodzi o wieczory kawalerskie" - przyznaje Phillips. "Upić się na umór i obudzić obok sterty pustych butelek to typowe zachowanie uczestników takich imprez. W filmie o kacu nad kacami musieliśmy jednak wymyślić coś wyjątkowego. Zastanawialiśmy się, co mogłoby być najbardziej szaloną rzeczą, jaką można zrobić i przeżyć, aby móc o tym opowiadać".

"A co powiecie na to: w pokoju jest niemowlak, którego nigdy wcześniej nie widzieliście, a w łazience szaleje tygrys?" - pyta producent Dan Goldberg, dla którego Kac Vegas jest czwartym filmem, nad którym pracował wspólnie z Phillipsem, po Ostrej jeździe, Niezaliczonej i Szkole dla drani. W jacuzzi pływają nadmuchiwane lale, podpalone wcześniej krzesło jeszcze się tli, a z sufitu zwisa otomana. Aha, i jeszcze jedna drobnostka? pan młody zniknął.

Imprezowicze z trudem starają się oprzytomnieć. Każdy reaguje na sytuację na swój własny sposób. "Przywódca stada", Phil, ocenia straty pewnym okiem, choć wzrok ma jeszcze mętny, i uznaje, że najwyraźniej dobrze się bawili, a Doug niedługo wróci. Stu - ten, który wiecznie się zamartwia, a jednocześnie właściciel karty kredytowej, której numer podano podczas rezerwacji hotelu - wpada w panikę, która zwiększa się wraz z każdym nowym odkryciem, którego dokonują w zdemolowanym apartamencie za 4000 dolarów za noc. Alan przyjmuje to wszystko z niejakim zdumieniem - gdy tylko dochodzi do siebie po tym, jak przed chwilą stał półnagi na odległość skoku od prawdziwego, żywego, dorosłego tygrysa.

W roli Phila występuje Bradley Cooper. Phil to "facet, który ma plan i szybko gada" - mówi Goldberg. On jeden z całej grupy ma za sobą doświadczenie małżeństwa i ojcostwa. Rola ojca rodziny i nauczyciela angielskiego na uniwersytecie trochę go już męczy, dlatego z radością czekał na ten wypad, gdyż jest to dla niego rzadka okazja uzyskania odrobiny swobody i spotkania ze starą paczką. Nie ma zamiaru pozwolić, żeby ten drobny incydent zepsuł mu cały weekend.

"Phil myśli "Weźmy aspirynę i nie spieszmy się. Nie ma powodu do paniki."" mówi Cooper. "Niezależnie od tego, jak bardzo sytuacja wymyka się spod kontroli, on nadal myśli, że sobie z tym poradzi. I próbuje, aż do momentu, kiedy zupełnie nie da się jej opanować".

"Bradley jest bardzo zabawny, zarówno na ekranie, jak i poza nim, ale dla mnie jest on raczej liderem, i w tej historii de facto przejmuje rolę lidera. To on otrząsa się z chaosu następnego ranka i próbuje zmusić resztę do koncentracji, aby pojąć, co się właściwie wydarzyło" - mówi Phillips.

Tymczasem Stu, miły, aczkolwiek nerwowy dentysta, z przesadnym poczuciem odpowiedzialności i czekającą w domu dziewczyną, która trzyma go bardzo krótko, jest daleki od spokoju. Tym, co wreszcie odciąga jego uwagę od wyobrażeń o tym, jak jego najdroższa Melissa znajduje wyciągi z karty kredytowej, jest odkrycie, że w jakiś sposób udało mu się stracić ząb. Dokładnie mówiąc, górną dwójkę, w miejscu której zieje teraz krwawiąca dziura, czego Stu nijak nie jest w stanie sobie wyjaśnić.

"Schlebiało mi to, że twórcy filmu wybrali mnie do tej roli, jednak jednocześnie byłem nieco obrażony, bo Stu to palant, freudowski typ analny" - żartuje Ed Helms, grający Stu. Helms dojeżdżał na plan do Las Vegas z Los Angeles, pracując jednocześnie nad filmem Biuro. "Jeśliby szukać typów osobowości, to Phil jest typem opanowanym, Alan jest dziwakiem a Stu to oferma. Zastanawiam się, dlaczego przyszło im na myśl obsadzenie w tej roli akurat mnie?"

Być może dlatego, że - jak przyznaje Phillips - "Ed jest zabójczy jako nieśmiały pantoflarz, już od dawna stojący na skraju kompletnego załamania".

Z całej trójki temperament Alana, którego gra Zach Galifianakis, najlepiej pasuje do obecnej sytuacji, co jednak nie oznacza, że ma on jakiś pomysł na to, co robić. Podczas gdy Stu narzeka na utracony ząb i prawdopodobnie zrujnowane życie, a Phil próbuje skupić uwagę towarzystwa, mówiąc o śniadaniu i planie gry, Alan, owinięty w sarong z prześcieradła, z dziecięcą ciekawością i pewną dozą dumy od niechcenia grzebie w śmieciach, pogryzając pizzę zeskrobaną z poduszki na sofie.

Jakby tego było mało, przeczesywanie terenu przez Alana ujawnia obecność najwyraźniej zadowolonego, zdrowego i zupełnie niezidentyfikowanego niemowlęcia, ukrytego w kącie.

Phillips jest fanem pomysłowości i humoru Galifianakisa, i wiedział, że będzie on błyszczał w roli Alana - "faceta, który ma dwie lewe nogi i który zawsze podejmuje złe decyzje" - pasującej do jego wyjątkowego stylu i kreatywności.

"Alan jest trochę dziwny. Nie ma przyjaciół ani nie jest świadom tego, że ludzie uważają go za dziwaka. On sam myśli, że wszystko, co robi i mówi, jest fajne i na miejscu". - wyjaśnia Galifianakis. Opisuje tę postać jako "kogoś, kto prawdopodobnie zażył za dużo barbituranów na zbyt wielu imprezach. W tej roli dobre jest to, że nie musi być sensowna. Z zasady aktor musi być świadomy motywów postępowania i spójności postaci, ale Alan funkcjonuje według swojej własnej przewrotnej logiki".

"Mówi on jakieś rzeczy zupełnie od czapy" - stwierdza Goldberg. "Zupełnie nie pasują do sytuacji, ale są śmieszne. Alan jest prawdziwym outsiderem, ale z pewnością chce się zaprzyjaźnić z resztą i na swój własny, dziwaczny sposób udaje mu się zyskać sympatię grupy w trakcie katastrofy, którą razem przeżywają".

To, czego naprawdę potrzebują, to Doug.

Justin Bartha, występujący w roli zaginionego w tajemniczych okolicznościach przyszłego męża, mówi: "Doug to głos rozsądku całej grupy. Chciałem, żeby był to facet, który wiąże ze sobą osobowości innych. Jest ich wspólnym mianownikiem i kiedy go brak, rozpętuje się prawdziwe piekło".

Chociaż z oczywistych względów Doug nie bierze udziału w części akcji, jest on ważną postacią w całej historii. "Spełnia funkcję spoiwa łączącego pozostałą trójkę i kiedy znika, nagle przestają być kumplami i tworzą raczej niedobrany tercet" - zauważa Jon Lucas, który razem ze Scottem Moorem napisał scenariusz do Kac Vegas. "Doug staje się świętym Graalem, czymś, co bohaterowie koniecznie muszą odnaleźć, a widz bardzo chce, żeby im się to udało".

"Na szczęście - mówi Moore - zależy im na Dougu i są gotowi wytrzymać wszystko, co ich spotyka, i trzymać się razem, niezależnie od tego jak bardzo się nawzajem wkurzają".

Phillips przytakuje. "Najlepszy humor pochodzi z serca. Musisz wierzyć, że ci faceci naprawdę są dla siebie ważni i że coś naprawdę ich łączy. Przenosi to całą historię na wyższy poziom, który nie polega tylko na opowiadaniu żartów. Chodzi tu o wykorzystanie naturalnego humoru i niezręczności męskich przyjaźni".

"Komedia to w 70% obsada." - ciągnie Phillips. "Oczywiście, potrzebna jest świetna fabuła, ale poza tym to sprawa tego, co się zdarzy, kiedy postawi się świetnych aktorów komediowych w pewnej sytuacji i pozwoli się im reagować na nią i na siebie nawzajem. Scenariusz był dla Bradleya, Eda i Zacha kanwą, na której utkali przepiękny dywan. Tak samo było w przypadku aktorów, których obsadziliśmy w rolach drugoplanowych. Zapełnienie filmu naprawdę zabawnymi ludźmi pomaga utrzymać jego tempo".

"Co myśmy narobili?"

Phil, Stu i Alan muszą działać sami, a Doug ich potrzebuje. Co mogą zrobić, żeby poskładać w całość wydarzenia nocy, której nie pamiętają? Nadszedł czas, żeby opróżnić kieszenie i szukać wskazówek: paragonów, wydruków z bankomatu, biletów parkingowych, tych małych plastikowych bransoletek, które dostaje się w szpitalu?

Struktura opowieści od końca szczególnie spodobała się Phillipsowi. "Zaczynając od tego poranka, trójka bohaterów musi wspólnie się zastanowić i sprawdzić po kolei każdy trop wiodący do każdego zakrętu, zakamarka i wpadki z poprzedniej nocy, co - jak mają nadzieję - doprowadzi ich do miejsca, gdzie ostatnio widzieli Douga. A widzowie wybierają się w tę podróż wraz z nimi i wraz z nimi składają kawałki układanki. W pewnym sensie jest to klasyczna opowieść detektywistyczna" - mówi reżyser.

Poza tym, że - jak zauważa Goldberg - "ci detektywi mają potworny ból głowy".

"Na początku historia kieruje widza w jedna stronę, a potem zatrzymuje się i całkowicie zmienia kierunek" - mówi Cooper.

"Nigdy nie wiadomo, co się stanie za chwilę" - mówi Helms. "Wszystko jest nieprzewidywalne, każda scena wywołuje u widza pytanie: o, a to skąd się wzięło? Ale nie jest to tylko zestaw oderwanych fragmentów, wszystko do siebie pasuje, a każda duża scena posuwa akcję naprzód, aż w końcu wszystko znajduje uzasadnienie. Poza tym - dodaje Helms - Zach Galifianakis miał okazję wystąpić w suspensorium (ochraniaczu na genitalia)".

Sam Galifianakis wciąż się zastanawia, czy to dobrze, czy źle.

"Kiedy występujesz w filmie i masz na sobie suspensorium, wiesz, że to jest to" - opowiada Galifianakis. "Powiedziałem Toddowi "Widzieliśmy już na ekranie pulchnych facetów w bieliźnie. Może więc przejdźmy na wyższy poziom?" - "Oczywiście" - odpowiedział. Nie mogę uwierzyć, że to zasugerowałem. Tak więc mam teraz na sobie suspensorium, a moja biedna matka... Przepraszam, mamo.

Trop wskazówek, które wydobywają na światło dzienne nasi skacowani bohaterowie, prowadzi ich przez mniej znane "atrakcje" miasta, takie jak izba przyjęć, posterunek policji i kaplica ślubów, z dala od głównego bulwaru miasta The Strip. To nie te miejsca miała z pewnością rada turystyki Las Vegas, reklamując miasto sloganem "Co się dzieje w Vegas"...

Jedną z głównych postaci tej drogi przez mękę, a właściwie przez wstyd, jest Jade, grana przez Heather Graham. Graham opisuje tę postać jako "striptizerkę o miłym charakterze i swobodnym podejściu do prawdziwej miłości". Jade może być również, od około 4 godzin, żoną pewnego wciąż skołowanego dentysty bez przedniego zęba.

"Jest ekscentryczna i na swój sposób fajna - to striptizerka-hipiska. Ona nie udaje" - mówi Graham, radośnie dodając, że rola dała jej możliwość pochwalenia się nowo nabytą umiejętnością tańca na rurze. Opowiada też o ciekawej rozmowie z taksówkarzem z Las Vegas, która przydarzyła się jej podczas kręcenia filmu. "Zapytał mnie o film, więc opowiedziałam mu, że jest on o trzech facetach, którzy zaszaleli i nie pamiętają zeszłej nocy. Powiedział "Znam to. Woziłem wielu takich pasażerów." Myślę więc, że wielu ludzi będzie mogło odnieść ten film do siebie".

Niestety, nie każdy, kogo chłopcy spotykają, jest tak miły jak Jade.

Rob Riggle z The Daily Show występuje jako oficer Franklin, niekoniecznie należący do elity Las Vegas, ale wyjątkowo utalentowany w obchodzeniu się z paralizatorem. Ken Jeong (Boski chillout) występuje jako zabójczy i całkowicie wyprowadzony z równowagi Mr. Chow, szukający zemsty za zniewagę, której popełnienia ani Phil, ani Stu, ani Alan nawet mgliście sobie nie przypominają. I w końcu gwiazda komedii Mike Epps (Soul Men) wciąga naszą trójkę w stanowiącą wątek poboczny historię z pomyłką tożsamości, która może ich kosztować 80 000 dolarów, a tych przecież nie mają.

Jednak ich zdecydowanie najbardziej dramatyczne spotkanie jest związane z Mike'iem Tysonem.

Grając samego siebie, Tyson zadaje cios swojemu wizerunkowi złego faceta. Odgrywając w powietrzu perkusję przypomina wszystkim, że - na emeryturze czy nie - cały czas ma w sobie to coś.

Weteran komedii Helms przyznaje, że to właśnie pięściarz był autorem jednego z najśmieszniejszych tekstów, jakie padły podczas kręcenia filmu. "Todd dawał Tysonowi wskazówki, jak ma uderzyć Zacha w jednej ze scen, i mówił "Mike, musisz to zrobić trochę bardziej tak i trochę przesunąć rękę." Tyson na to: "Nie do wiary, że kapitan zespołu dyskusyjnego w college'u uczy mnie, jak mam zadać cios!" Wszyscy na planie się śmiali... Kto by pomyślał, że ten facet może być śmieszny? Gram w komediach od 10 lat, a Mike Tyson wchodzi i mówi: "Patrz - jestem śmieszniejszy od ciebie!"".

Goldberg podsumowuje: "Mamy dużo humoru sytuacyjnego. Mamy popisy kaskaderskie, kraksy samochodowe, bójki, uszkodzenie mienia, gołych facetów, obrywających facetów, tygrysy - to była ciężka praca".

Nad pracami czuwał renomowany specjalista od scen kaskaderskich Darren Prescott, ale nawet on musiał w pewnym momencie postawić granicę. Cooper śmieje się: "Kręciliśmy scenę z paralizatorem. Todd zawsze chce, żeby wszystko było jak najbardziej realistyczne. A więc nie wydawało się nam zupełnie niedorzeczne, kiedy usłyszeliśmy, że chciałby, żebyśmy naprawdę zostali porażeni. Mówił nam: "To tylko pięćdziesiąt tysięcy woltów." Dopiero po chwili zorientowałem się, że prawdopodobnie żartuje".

Oczywiście Phil, Stu i Alan cały czas rozpaczliwe poszukują Douga. Pamiętacie Douga? To przez niego wszyscy znaleźli się w opałach. "To prawie jak komediowa wersja Szeregowca Ryana" - mówi Phillips. "Doug jest zaginionym żołnierzem, a jego koledzy przechodzą przez piekło, żeby go uratować".

Tymczasem Melissa, dominująca dziewczyna Stu, grana przez Rachael Harris (Notes from the Underbelly), wisząca na telefonie i trzymana w niepewności, nie jest zadowolona z faktu, że po raz pierwszy w trakcie trwania tego związku straciła kontrolę nad swoim mężczyzną. Rozsądna, ale coraz bardziej rozgorączkowana przygotowaniami do ślubu narzeczona Douga - Tracy, grana przez Sashę Barrese, także wstrzymuje oddech przy słuchawce w Los Angeles. Nie miała wiadomości od przyszłego męża od 48 godzin. Za każdym razem, kiedy dzwoni, włącza się poczta głosowa albo Phil pospiesznie zapewnia ją, że wszystko jest w porządku.

Ojciec Tracy - Sid, grany przez Jeffrey'a Tambora, to jedyna osoba, która zachowuje spokój, co jest niezwykłe, biorąc pod uwagę, że jest nie tylko ojcem panny młodej, ale też właścicielem mercedesa, którego wypożyczył swojemu przyszłemu - i zaginionemu - zięciowi. Tambor mówi: "Sid jest przekonany o tym, że Doug ma po prostu dobrą passę, a wie też na pewno, że nie należy wstawać od stołu, kiedy szczęście sprzyja".

Gdyby to wszystko było takie proste...

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy