Reklama

"Święty interes": O PRODUKCJI

Zdjęcia do filmu realizowane były w lipcu 2009 roku niedaleko Wadowic nad przepięknym Zalewem Dobczyckim. - Chodziło o to, żeby uchwycić klimat górskich miejscowości. Prace na planie trwały 21 dni i generalnie nie przeszkadzało nam nic, poza upałem - mówi Maciej Wojtyszko o kulisach realizacji.

Zdjęcia do filmu realizowane były w lipcu 2009 roku niedaleko Wadowic nad przepięknym Zalewem Dobczyckim. - Chodziło o to, żeby uchwycić klimat górskich miejscowości. Prace na planie trwały 21 dni i generalnie nie przeszkadzało nam nic, poza upałem - mówi Maciej Wojtyszko o kulisach realizacji.

Choć produkcja nie nastręczała poważnych trudności, nie obyło się bez kilku efektów specjalnych z udziałem ognia i wody. Do realizacji trikowych ujęć producenci filmu wynajęli studio Platige Image wsławione efektami specjalnymi do takich filmów, jak "Katyń" Andrzeja Wajdy czy "Antychryst" Larsa von Triera.

- W tej chwili właściwie żaden film nie powstaje bez pomocy komputerów. Realizacja cyfrowa daje możliwości korekt, niekoniecznie w wymiarze hollywoodzkim, ale nawet przy realizacji prostych scen. W przypadku "Świętego interesu" mieliśmy niebezpieczne sceny z ogniem, gdzie musieliśmy postępować bardzo ostrożnie. Podobnie z wodą. Realizacja takich zadań wymaga technicznych ingerencji. Trzeba tylko zachować zdrowy rozsądek, żeby nie mówić, że się wszystko zrobi w postprodukcji - wyjaśnia reżyser.

Reklama

Twórca "Świętego interesu" jest pod wrażeniem możliwości, jakie daje współczesna technika.

- Najsympatyczniejsze w postprodukcji komputerowej jest to, że robią ją ludzie z pasją. Są obecni na planie, przewidują pewne rzeczy, mówią "to możecie zrobić, a tego nie możecie zrobić". Nie jesteśmy skazani na zgadywanie "a co to będzie". Moja młodość upłynęła w następujących lękach. Po pierwsze: a co to będzie, jak się nie wywoła filmu. Po drugie: jak kadr będzie nieostry itd. A potem jak się w końcu wywołało, to obraz był czarno-biały, a człowiek widzi w kolorach... Andrzej Wajda zwykł mówić kiedyś, że reżyser powinien patrzeć na rzeczywistość przed kamerą, bo tylko tak uchwyci sens materii, nad którą pracuje. Z dużym zadowoleniem zauważyłem, jak wpatruje się w ekran monitora w czasie realizacji "Pana Tadeusza". Dzisiejsza technika daje szansę zobaczenia obrazu od razu, więc dlaczego go nie zobaczyć.

Budżet "Świętego interesu" wyniósł 2,79 mln złotych. Połowa tej kwoty pochodziła z dofinansowania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Święty interes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy