Reklama

"Świadectwo": ROZMOWA Z MICHAELEM YORKIEM

Jak doszło do Pana udziału w filmie "Świadectwo"?

Mój udział w filmie zaczął się latem 2007 r., gdy byłem w Warszawie w związku z inną pracą. Producent zwrócił się wówczas do mnie z propozycją przyjęcia roli narratora w filmie o papieżu Janie Pawle II. Moja praca miała się łączyć z dwoma tygodniami zdjęciowymi - tydzień w Krakowie i tydzień w Rzymie. W tym czasie kręciłem inny film w Rosji i Izraelu, ale w moim terminarzu znalazłem niecałe dwa wolne tygodnie - i to w tych dniach, kiedy przewidziane były zdjęcia. Jeden termin pasował do zdjęć w Krakowie, a drugi pokrywał się ze zdjęciami w Rzymie. To wyglądało na przeznaczenie.

Reklama

Czy wierzy Pan w przeznaczenie?

Tak, wierzę.

Co było ciekawego w tej propozycji?

Ja się uczę całe życie, uwielbiam ciągle dowiadywać się czegoś nowego. Jeśli chodzi o życie Jana Pawła II, wiedziałem o nim tyle co wszyscy, bo był przecież postacią znaną całemu światu. Czytałem o nim, wiele słyszałem. Nie znałem jednak szczegółów jego biografii, zupełnie nie znałem tego okresu, który wiązał się z Krakowem. Jego życie to wspaniała opowieść. Opowieść bohaterska, która rozgrywa się na wielu poziomach. Byłem pod wielkim wrażeniem, że producenci postanowili pokazać nie tylko czasy krakowskie, ale też to, co zdarzyło się w Rzymie. I nie chodziło tylko o sam Rzym - ale o Watykan. I o Kaplicę Sykstyńską. Praca nad odtworzeniem tych wszystkich scen była niezwykłym doświadczeniem i wyróżnieniem.

Czego nowego dowiedział się Pan o Papieżu?

Kiedy poznaje się jego historię, człowiek zdaje sobie sprawę z integralności tej biografii i jej głębokiego humanizmu. Nie wychowałem się w komunistycznym kraju, ja tylko o tym systemie czytałem. Jeśli umiejscowi się postać Jana Pawła II w tych realiach, w jakich dorastał i żył, jego niezwykły heroizm i zdecydowanie okazują się jeszcze bardziej wyraziste.

Spotkał się Pan na audiencji z kardynałem Dziwiszem. Jak Pan zapamiętał kardynała?

Spotkanie z kardynałem Dziwiszem było czymś wyjątkowym. Wiadomo, że jest wielką postacią Kościoła, ale kiedy ma się okazję z kimś rozmawiać w cztery oczy, można go poznać także jako człowieka. W pewnym sensie kardynał Dziwisz zawsze stał z tyłu, był sekretarzem Papieża. Jednak jego obraz Papieża jest o wiele bardziej szczegółowy od innych, bo kardynał miał czas dobrze go poznać. On to wszystko widział na własne oczy. Miał przywilej patrzenia na niego z różnych perspektyw.

Jak Pan jako aktor postrzega zdolności aktorskie Papieża, które przyczyniały się do tego, że przyciągał miliony ludzi?

Karol Wojtyła w pewnym momencie swojego życia chciał zostać aktorem. Miał aktorskie umiejętności i charyzmę. Jednak to, jaki był i co robił jako papież, idzie o wiele dalej niż zwykła atrakcyjność sceniczna, jaką ma aktor. W jego przypadku to było o wiele głębsze. Życie aktora polega w większości na pewnej powierzchowności i odgrywaniu ról. Gdy kończy się rola, aktor wraca do normalnego życia, znów jest sobą. Natomiast w przypadku Papieża przez tych wiele lat jego ja było zawsze spójne i klarowne. Ponadto miał niespotykaną siłę oddziaływania, która nadal jest obecna. Kiedy jest się w Krakowie czy w Rzymie i rozmawia z ludźmi, to nadal odczuwa się jego obecność, choć już go z nami nie ma. Ludzie nadal o nim mówią.

Jakie wrażenie zrobiła na Panu praca w Kaplicy Sykstyńskiej?

Praca przed kamerą w Kaplicy Sykstyńskiej to dla mnie niebywały przywilej. Nie było takiego przypadku, by ekipa filmowa z zawodowym aktorem dostała zgodę na coś takiego. Oczywiście, spowodowało to, że czułem ogromną odpowiedzialność. Nie chciałem zbyt łapczywie rzucić się na zwiedzanie, ale też nie mogłem tej okazji zaprzepaścić. To było zupełnie niesamowite. Bywałem w Kaplicy Sykstyńskiej, ale zawsze z tysiącami innych ludzi. Dzięki temu, że byliśmy w kaplicy sami przez kilka godzin, wspomagani dodatkowym oświetleniem, mogłem obejrzeć freski tak dokładnie, jak nie udałoby się żadnemu turyście. Nadal to przeżywam i uważam, że to doświadczenie zostanie ze mną na zawsze.

A co pozostało w Pana pamięci ze zdjęć w Krakowie?

W Krakowie kręciliśmy zdjęcia w kilkunastu miejscach - i też w takich, do których nigdy nie wpuszcza się kamer. Po raz kolejny czułem się zaszczycony, mogąc pracować w takich miejscach, które są niedostępne dla innych ekip. Pamiętam, jak w piękny, słoneczny dzień, w śnieżnym krajobrazie kręciliśmy zdjęcia na Błoniach. Wyobraziłem sobie wtedy, jak ta ogromna pusta przestrzeń była wypełniona kiedyś przez tłum wiernych, którzy przyszli na spotkanie z Janem Pawłem II.

Jak wspomina Pan pobyt w Polsce?

Wielkim plusem pracy aktora jest to, że często pracuje w różnych plenerach i może odwiedzać niesamowite miejsca. Tyle że nie jest się wtedy typowym turystą, choć ciekawość turysty pozostaje. Aktor ma ten przywilej, że może zobaczyć takie miejsca, do których typowy turysta nie ma dostępu. Kiedy pracuje w innym kraju, ma możliwość rozmów z ludźmi stamtąd, co daje dodatkową perspektywę. Tak zdarzyło się w Polsce. Byłem tu tylko kilka dni i bardzo chciałbym wybrać się na dłużej.

W swojej karierze pracował Pan z bardzo wieloma ekipami filmowymi z różnych krajów. Jak pracowało się z polską ekipą?

Polska ekipa była najgorsza, na jaką w życiu trafiłem (śmiech). Nie, oczywiście żartuję. Tak poważnie, praca z polską ekipą była dla mnie prawdziwą przyjemnością. W sumie wszyscy mówimy jednym językiem, językiem filmu, choć mamy inne akcenty. I Bogu za to dzięki. Na każdym planie jest tak samo. Kiedy zaczyna się praca, wszyscy na planie są sobie obcy, ale pod koniec jest się z reguły w gronie przyjaciół. Zadowolenie i ulga, że się doprowadziło projekt do końca, ale z drugiej strony żal wobec perspektywy rozstania.

Prawdopodobnie na prapremierze filmu w Watykanie będzie obecny sam papież. Co Pan o tym sądzi?

Boję się nawet myśleć o premierze filmu w obecności papieża. Jeśli będzie mu się ten film podobał, to oczywiście będę szczęśliwy. Skoro miałem taki niespotykany dostęp do wszystkich miejsc w Watykanie, to rzecz jasna chciałbym, by ten film zadowolił również tych, dla których Watykan jest domem. Spotkanie z papieżem byłoby dla mnie wielkim przeżyciem.

Rozmawiał Roman Rogowiecki

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Świadectwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy