Reklama

"Straż dzienna": POCZĄTEK NOWEJ ERY KINA ROSYJSKIEGO

W Rosji STRAŻ DZIENNA stała się nie tylko kasowym fenomenem, ale i znakiem odnowionego postsowieckiego kina rosyjskiego, zdolnego do stworzenia własnej gałęzi przemysłu. W czasach bloku wschodniego kontrolowana przez rząd kinematografia radziecka produkowała około 200 filmów rocznie, które mimo oczywistych ograniczeń cenzuralnych gromadziły przed ekranami miliony widzów. Jakkolwiek system wykreował takich twórców jak Andriej Tarkowski - duchowy nauczyciel Timura Biekmambietowa - trudno było w tamtym kinie o swobodę wypowiedzi artystycznej.

Po upadku komunistycznego reżimu i rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 rosyjska kinematografia znalazła się u kresu, ilość kin w całym kraju spadła z 10.000 do... 70. "Zniszczono cały system dystrybucji kinowej - mówi o tamtym okresie Konstantin Ernst - a w Rosji zaczęło szerzyć się piractwo".

Reklama

Sytuacja zaczęła się poprawiać zaledwie 3-4 lata temu, gdy w Rosji zaczęto otwierać nowoczesne kina, zaś zreformowany system rozpowszechniania skutecznie oparł się konkurencji licznych prywatnych stacji telewizyjnych. Obecnie Rosja może się poszczycić około 1.000 ekranów kinowych, przyciągających młodą, pełną entuzjazmu widownię".

"Dziś w naszym kraju działa 20 bardzo dobrych, nowoczesnych kanałów telewizyjnych, które zmieniły oblicze rozrywki - tłumaczy Ernst. - Coraz więcej młodych Rosjan zaczyna dostrzegać różnicę w odbiorze filmu na małym i wielkim, kinowym ekranie, co sprzyja wzrostowi frekwencji w kinach. Zmieniła się także widownia w kinach. Dziś dominują w niej młodzi, w wieku od 14 do 25 lat, którzy nie dźwigają na sobie brzemienia sowieckich doświadczeń. Chcą oglądać wielkie, hollywoodzkie widowiska, wiedzieliśmy więc, że musimy nawiązać do języka kina amerykańskiego, ale wykorzystaliśmy go we własny, oryginalny sposób".

Dzięki publiczności nareszcie to zrozumiano. Jeszcze raz Ernst podkreśla, że STRAŻ DZIENNA nigdy nie miała być rosyjską imitacją hollywoodzkiego kina fantasy, ale przykładem nowego kina rosyjskiego, które w twórczy sposób czerpie z amerykańskich wzorców.

"Oczywiście, Timur i ja jesteśmy wielkimi fanami amerykańskiego kina, ale zależało nam, aby STRAŻ DZIENNA była filmem na wskroś rosyjskim, bo - sądzimy - bez tego nie podbilibyśmy naszej widowni - mówi Ernst. - Ten film jest połączeniem Tarkowskiego z kinem braci Wachowskich, nowym nurtem kina rosyjskiego, które na nowo ekscytuje widzów".

Zdaniem Konstantina Ernsta, STRAŻ DZIENNA jest dowodem, że nawet krajowa produkcja - o ile charakteryzuje się odpowiednią kreatywnością - potrafi z powrotem przyciągnąć widzów do kina. Producent ma nadzieję, że odpowiedzią na zainteresowanie publiczności STRAŻĄ DZIENNĄ będzie nowa fala rosyjskiego kina. To zdanie podziela rosyjski krytyk Michaił Berszydski, który uważa, że "STRAŻ DZIENNA jest precedensem, który zaważy na przyszłości rosyjskiego kina".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Straż dzienna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy