Reklama

"Służące": AUTENTYZM

Twórcy doskonale zdawali sobie sprawę, że kluczową kwestią jest właściwa obsada. Armia czytelników już zdążyła przecież pokochać postaci przedstawione w powieści. - Zasadę, którą się kierowałem, można nazwać regionalnym autentyzmem - wyznał reżyser. - Zwracałem uwagę na akcent i mowę ciała aktorek. Musiałem je sobie wyobrazić w Missisipi i zobaczyć, że są jego częścią.

Twórcy doskonale zdawali sobie sprawę, że kluczową kwestią jest właściwa obsada. Armia czytelników już zdążyła przecież pokochać postaci przedstawione w powieści. - Zasadę, którą się kierowałem, można nazwać regionalnym autentyzmem - wyznał reżyser. - Zwracałem uwagę na akcent i mowę ciała aktorek. Musiałem je sobie wyobrazić w Missisipi i zobaczyć, że są jego częścią.

Nawiasem mówiąc, nawet aktorki z Południa przeszły intensywny trening językowy, ucząc się pilnie specyficznego akcentu z Missisipi. Producent Michael Barnathan zauważył: - Tate bardzo się strzegł, by nie dać uproszczonej hollywoodzkiej wizji Południa, jaką widzieliśmy już w tylu filmach. Nie chciał ani łzawej nostalgii, ani demonizowania. Fałsz nie miał wstępu na plan.

Do być może najważniejszej roli Aibileen udało się pozyskać nominowaną do Oscara za film "Wątpliwość" Violę Davis, dwukrotną laureatkę prestiżowej teatralnej nagrody Tony. - Bardzo nam na niej zależało. Nadała swej postaci cichą godność, prawdziwą moc. Ale obawialiśmy się, że będzie zbyt zajęta pracą nad głośnym spektaklem "Fence". Szczęśliwie udało nam się zgrać terminy - cieszył się Green. Taylor był zachwycony rezultatami tej współpracy: - Viola ma wielką siłę wyrazu, jest prawdziwa. A istniało przecież realne niebezpieczeństwo, że gorsza aktorka wtłoczy postać Aibileen w kliszę. Davis z kolei była pełna uznania dla scenariusza: - Nie tylko zaproponowano mi zagranie osobowości silnej i skomplikowanej - mówiła. - Opowiada się tu też otwarcie i szczerze o sprawach, o których nadal najchętniej się milczy. Aibileen to "oporna" bohaterka. Po śmierci syna zamyka się w sobie, staje się niewidzialna. Dopiero Skeeter sprawia, że wyrywa się z tego stanu i znajduje cel w życiu.

Reklama

Emmę Stone zdecydowano się zatrudnić ze względu na jej zmysł komediowy, a także umiejętność elastycznego przechodzenia od humoru do tonacji serio. Reżyser był bardzo zadowolony ze swej aktorki: - I ja, i Kathryn nie wyobrażamy sobie już innej Skeeter. Rozmawiałem z Emmą, oglądałem niektóre jej filmy. Na planie wszystko, co zaobserwowałem, w pełni się potwierdziło: dysponowała inteligencją i wyczuciem stylu, co pozwoliło jej w pełni oddać bystrość i pewną naiwność granej przez nią bohaterki. Columbus przyłączył się do komplementów: - Emma ma wielki zmysł realizmu. Wie, co do danej postaci pasuje, a co nie. Doskonale sportretowała Skeeter, która walczy o to, by opuścić prowincjonalne miasteczko i zrobić karierę. A także o to, by rodzina i otoczenie zaakceptowało jej decyzję. Aktorka tak mówiła o swej bohaterce: - Skeeter nie jest otwartą buntowniczką, ale typem wyrzutka. Stale zderza się ze sztywnymi prawidłami ustalonymi przez rodzinę, przyjaciół, społeczność. Z czasem dojrzewa i zdaje sobie sprawę, że jest o wiele bardziej postępowa niż oni.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Służące
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy