Reklama

"Skarb narodów. Księga tajemnic": Czas kamiennych prezydentów

Następnie ekipa przeniosła się do Południowej Dakoty, gdzie w Mount Rushmore są wyryte gigantyczne rzeźby głów prezydentów USA: Jerzego Waszyngtona, Abrahama Lincolna, Thomasa Jeffersona oraz Theodore'a Roosevelta. Mount Rushmore National Memorial powstał w latach 1927-1941 z inicjatywy Johna Gutzona de la Mothe Borgluma, pod którego kierunkiem pracowało ponad 400 rzeźbiarzy. Powstanie gigantycznej rzeźby inspirował Sfinks w Gizie. Alfred Hitchcock wykorzystał tę niezwykłą scenerię w słynnym thrillerze "Północ - północny zachód" (1958).

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie dla wszystkich rzeźba National Memorial to symbol triumfu amerykańskiej demokracji. Black Hills w Dakocie były dla Indian Lakota i kilku innych plemion ziemią świętą, centrum świata. Monumentalne rzeźby w tym akurat miejscu były dla nich bolesnym znakiem dominacji białego człowieka. Obecnie opiekę nad rzeźbą i przyległymi terenami po raz pierwszy w historii sprawuje Indianin (czy, jak kto woli, rodowity Amerykanin), Gerard Baker. Ci czterej prezydenci mieli wielkie zasługi dla naszego kraju i demokracji. Trzeba jednak pamiętać o wielu negatywnych wydarzeniach, dotyczących zwłaszcza indiańskich narodów, które miały miejsce podczas ich rządów. Nie po to jednak, by rzucać łatwe i gniewne oskarżenia, ale po to, by nie popełniać dawnych błędów - tłumaczył swe stanowisko Baker. Docenił on troskę filmowców, by nie naruszyć terenów w Mount Rushmore. Przed rozpoczęciem zdjęć w tamtym rejonie, 20 kwietnia 2007 roku odbyła się tradycyjna, indiańska ceremonia błogosławienia całego przedsięwzięcia, w której wzięli udział między innymi Cage, Kruger, Voight i Bartha. Sceneria Mount Rushmore po raz pierwszy od czasów słynnej sceny pościgu z mistrzowskiego utworu Hitchcocka została wykorzystana na taką skalę w fabule filmowej. Filmowcy spędzili tu tydzień, kręcąc także w okolicach Sylvan Lake. Właśnie tam była realizowana bardzo trudna technicznie sekwencja wspinaczki górskiej na wysoki klif, w której udział wzięło sześciu kaskaderów. Trzy godziny zajęło samo umieszczenie ich na właściwych pozycjach i odpowiednie zabezpieczenie. Potem miały miejsce zdjęcia lotnicze.

Reklama

Nie ma jak LA

Po pobycie w Dakocie ekipa wróciła do Los Angeles, gdzie zbudowano potężne dekoracje. Bruckheimer nie mógł się nachwalić scenografów i dekoratorów. Zamienili oni okolice Biltmore Hotel w strefę bezpieczeństwa wokół Buckingham Palace, a wnętrza zbudowanego w latach 40. ubiegłego wieku Metropolitan Water District miasta La Verne w Kalifornii - w supernowoczesne centrum konserwacji dokumentów, gdzie Ben, Abigail i Riley analizują autentyczność odnalezionych stron dziennika Bootha.

Natomiast trawnik przed Białym Domem, gdzie ma miejsce tradycyjna ceremonia toczenia Wielkanocnego Jaja, została nakręcona z udziałem wielu dzieci w Huntington Hartford Gardens w miejscowości San Marino w Kalifornii, za pomocą gigantycznego blue screenu.

Specjaliści od efektów komputerowych stworzyli wiele innych "skorygowanych" pejzaży. Najbardziej dumni byli z jeziora za masywem Mount Rushmore. Byli pewni, że turyści, którzy tam przyjadą, będą zdziwieni, iż w rzeczywistości nie ma tam wody. Z kolei w Walt Disney Studios w Burbank zbudowano wierną replikę piwnicy na wino pod domem w Mount Vernon, ale i połączony z nią system tajnych katakumb. Miały one przypominać tunele budowane w osiemnastym wieku. Wiązało się to z domysłami, że Jerzy Waszyngton podczas rewolucji amerykańskiej mógł dysponować tajną drogą ucieczki dla siebie i rodziny.

W tym samym studiu stworzono sieć tajemniczych jaskiń (stworzonych w czasach prekolumbijskiej cywilizacji), gdzie rozgrywa się część dramatycznej akcji filmu. Twórcy scenografii przyznawali, że w wystroju tych niezwykłych wnętrz z pełną premedytacją zawarli elementy świadomego pastiszu. Zagrało tu też wielkie, kamienne, ruchome koło zbudowane z tworzywa zwanego styrofom, a potem pomalowane starymi farbami i "postarzone".

Z kolei w Studiu numer 12 (gdzie powstała wielka dekoracja Singapuru do trzeciej części "Piratów z Karaibów") wybudowano dwie osobne jaskinie-pułapki. W pierwszej znajdowało się straszliwe urządzenie, które Bruckheimer nazwał "huśtawką z piekła", a które posłużyło jako sceneria jednej z najbardziej ekscytujących sekwencji akcji w filmie. W tej scenie życie naszych łowców skarbów znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Od ich współpracy zależało, czy ocaleją. Choreografia tej sekwencji i praca z aktorami i kaskaderami należały do najtrudniejszych w filmie. Także druga jaskinia, gdzie znajdował się ogromny szyb z potężną, wodną pułapką, zrobiła na całej ekipie piorunujące wrażenie.

Inną wielką dekorację, zwaną "błyszczącą jaskinią", pełną niezwykłych efektów wodnych, stworzono w Universal Studios. Znajdowały się tam trzy ogromne wodospady, a tworzenie tej skomplikowanej scenografii oraz instalacja systemu hydraulicznego zajęła aż dziewięć tygodni. A powstała przecież jeszcze "zatapialna jaskinia". Tam aktorzy spędzili ponad tydzień, tkwiąc, według słów Kruger, "po prostu po uszy w wodzie".

Niektórzy się przeziębili. Bo w wodzie spędzaliśmy wiele godzin, w dzień, a także nocą - wspominał z kolei Bartha.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Skarb narodów. Księga tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy