Reklama

"Sezon na kaczki": WYWIAD Z REŻYSEREM

Fernando Eimbcke - Sezon na kaczki - 02/24/06 (http://www.grouchoreviews.com/interviews/150)

Po nakręceniu kilku krótkometrażówek Fernando Eimbcke debiutuje filmem pełnometrażowym - Sezon na kaczki. Obraz zdobył 11 nagród Ariel (meksykański odpowiednik Oscara), w tym Srebrnego Ariela dla najlepszego reżysera.

G: Chciałbym porozmawiać o początku filmu. Wygląda to trochę jak zbiór fotografii. Masz jakieś doświadczenie w tej dziedzinie?

FB: Pracowałem jako asystant fotografa. Ale tylko tyle. Kocham fotografię.

G: Jak wpadłeś na pomysł, by w ten sposób rozpocząć film?

Reklama

FB: Chciałem pokazać miejsce akcji. Ważne było dla mnie wytłumaczenie widzowi w filmowy sposób, że w tym mieście dzieciakom nie żyje się łatwo. Więc widzimy kolejne ulice, aleje niebezpieczne dla dzieci, które muszą siedzieć w domu i grać w gry wideo.

G: Chciałem zapytać o miasto. Mówi się, że przestępczość jest tu wysoka. Dlaczego tam umieściłeś miejsce akcji?

FB: Natchnęła mnie rzeczywistość. W Meksyku dzieci nie idą na ulicę tak po prostu. Jest dużo samochodów, jest niebezpiecznie. Ale można nauczyć się z tym żyć, choć nie jest to łatwe. Nie możesz tak po prostu powiedzieć do swojej mamy: "Idę pobawić się w parku".

G: Zauważyłem, że apartamentowiec nazywa się "Ni?os Heroes". Chodzi o upamiętnienie ofiar wojny meksykańsko-amerykańskiej?

FB: Tak.

G: Dlaczego? To metafora tego, że dzieci cierpią, kiedy tracą niewinność?

FB: Raczej, że są bohaterami. Ratują przecież Ulissesa - chłopaka dostarczającego pizzę. Tak początkowo miał być zatytułowany film.

G: Wszyscy jesteśmy bohaterami we własnych opowieściach. Tak też jest z dzieciakami.

FB: Dokładnie.

G: Są bohaterami. A co ze stroną wizualną filmu? Używasz szerokiego kąta i wykorzystujesz ujęcia ekranów telewizyjnych. Dlaczego?

FB: Chcieliśmy uczynić z kamery świadka wydarzeń, kogoś z zewnątrz, dlatego mało jest zbliżeń. Łatwiej mi było w ten sposób reżyserować, dzięki temu mogłem obserwować akcję i to, co się dzieje między bohaterami, mogłem wprowadzać zmiany.

G: Umożliwia to też większą improwizację, większą elastyczność...

FB: Dokładnie. Zaczynaliśmy codziennie o ósmej. Ustawialiśmy kamerę i zaczynaliśmy próby i kolejne ujęcia. Z czasem aktorzy zapominali o kamerze, więc to była dobra decyzja. Ciągłe przestawianie kamery czasem bywa męczące dla aktorów. Szczególnie dla nastolatków bez doświadczenia.

G: Dlaczego film jest czarno-biały?

FB: Wpływ miały filmy, które wtedy widziałem. Klasyka: Godard, Fellini. Też chciałem kręcić filmy, ale się bałem. Wydawało mi się, że jestem pod zbyt dużym wpływem innych. Ponieważ nasza historia jest prosta, postanowiłem nakręcić ją w czerni i bieli. Powiedziałem fotografowi o swoim wyborze, spróbowaliśmy i okazało się, że to naprawdę działa.

G: Czy wpływ na tę decyzję miała lokacja?

FB: Nie.

G: Czy film jest choć trochę autobiograficzny?

FB: Zawsze opowiadasz trochę o sobie. Ale dużo rzeczy jest wymyślonych. Widzę swoje cechy u Moko, Flamy, Ulyssesa czy Rity. To uczucie samotności, bycie samemu we własnym domu...

G: Jak wybrałeś aktorów?

FB: To było ciężkie zadanie dla osoby odpowiedzialnej za casting, pewnego reżysera teatralnego. Chcieliśmy aktorów, którzy dobrze się ze sobą czują, to było ważniejsze niż umiejętności aktorskie. Wybraliśmy trzech aktorów do roli Mokosa i trzech do roli Flamy i próbowaliśmy ich w różnych kombinacjach. Aktorka grająca Ritę musiała umieć zastraszać innych, szukaliśmy jej długo.

G: Czy aktorzy grają, czy są raczej sobą?

FB: W rzeczywistości relacje między aktorami wyglądają inaczej niż w filmie. Na przykład Flamma podziwia Moko. Więc to raczej gra.

G: Jak ważna była praca nad biografiami bohaterów?

FB: Pracowaliśmy nad wydarzeniami z ich przeszłości. Na przykład wymyśliliśmy, że Moko był kiedyś prześladowany w szkole przez inne dzieci i Flama mu pomógł. W ten sposób się zaprzyjaźnili. Tego nie ma w filmie, ale to pomogło aktorom zrozumieć swoje postaci. Wymyśliliśmy też, że Moko nie znał angielskiego i Flama przetłumaczył dla niego teksty piosenek. Takie rzeczy pomagają aktorom.

G: Pomagają zrozumieć relacje.

FB: Tak. W przypadku Rity wymyśliliśmy długą i skomplikowaną biografię. Opowiedzieliśmy o jej matce i innych rzeczach. Czasem to pomaga, a czasem nadmiar informacji rozprasza aktorów. Ale u nas to zadziałało.

G: Powiedziałeś: "W młodości dochodzimy do wniosku, że czegoś nam brakuje".

FB: W młodości wszystkiego nam brakuje. Nie wiesz kim jesteś, czego chcesz, popadasz w konflikty, nienawidzisz świata, swoich rodziców, rodziny, przyjaciół. Tak wyglądało to u mnie. Ale to jest dla ciebie dobre, masz wątpliwości, szukasz swojej drogi.

G: Przechodzisz do nowego etapu.

FB: Tak.

G: Zmiana jest znaczna. Jak to się dzieje, że Ulysses ma dobre relacje z innymi dzieciakami? Znajduje się w okresie "przejścia"?

FB: Zostaje w domu, bo chce grać. To jest dla niego najważniejsze. Ale brakuje mu odwagi, by podążać za marzeniami.

G: We restrospekcjach widzimy schronisko dla zwierząt.

FB: Kocham psy. Nie mogę uwierzć, że ludzie kupują psy w sklepach zoologicznych. Kiedy byłem w szkole, nakręciliśmy dokument o schroniskach, które zabiją psy, bo jest ich zbyt dużo. Ta historia długo za mną chodziła. Chciałem, żeby mój bohater robił coś, co go wykańcza, niszczy. To dlatego Ulisses jest ciągle zły.

G: Czy usunąłeś coś z filmu, aby zachować rytm?

FB: Tak, miałem wspaniałą montażystkę. Miała odwagę mówić: "To wygląda dobrze, ale nie nadaje się do filmu".

G: To trochę jak uśmiercanie własnego dziecka.

FB: Wycięliśmy scenę, gdy bohaterowie jedzą "magiczne ciastka", a także scenę tańca, która była w moim zamierzeniu sceną finałową. Ale montażystka uważała inaczej. Spędziliśmy dwa dni na kręceniu sceny w sypialni, ale wycieliśmy ją, bo źle reżyserowałem. To była pierwsza kręcona scena. Nie wiedziałem, co robię. Nie rozumiałem tej sceny. Montaż zajął nam 9 miesięcy. Po pierwszej wersji wszyscy mówili mi, że film jest źle zmontowawy.

G: W filmie pojawia się nazwisko Jarmuscha, niektórzy mówią o Sprzedawcach, że ten styl jest widoczny w twoim filmie. Co w fimie jest pożyczone od innych a co jest twoim własnym wkładem?

FB: Jarmush i Kevin Smith na pewno na mnie wpłynęli. A co jest moje? Nie wiem, może jestem plagiatorem.

G: Nie uważam tak. Twój następny film Lake Tahoe uzyskał wsparcie Sundance Institute i NHK. W napisach końcowych pojawia się zdanie: "Kaczki, które trzymają się razem, nigdy nie przegrają". Co to znaczy?

FB: Tak nas widziałem - ekipę robiącą film. Jak lecące kaczki. Widziałem film jako stado kaczek.

G: Film mi się podobał. Powodzenia.

FB: Dzięki.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Sezon na kaczki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy