Reklama

ROZMOWA Z REŻYSEREM

Malwina Grochowska: Post Tenebras Lux to nieoczywisty film i wzbudził trochę zamieszania na festiwalu. Pewnie jest już Pan zmęczony pytaniami o znaczenia poszczególnych scen i obrazów w filmie.

Carlos Reygadas: Nie, jest ok, bo w tym roku zdecydowałem się udzielać wywiadów małym grupom, nie pojedynczym dziennikarzom, więc nie muszę w kółko odpowiadać na te same pytania. I nie wyjaśniam zbyt wiele. Wie pani dlaczego? Ponieważ szanuję widza, szanuję siebie i szanuję swój film. Byłbym nieuczciwy, gdybym podawał wam wszystkie klucze do filmu na tacy.

Reklama

M.G.: Ale jak się Pan czuje, czytając następnego dnia po premierze mało pochlebne lub interpretujące wbrew Pana zamierzeniom recenzje? Czy to przykre?

C.R.: Absolutnie nie! To mi schlebia. Bo jak można taki film ocenić w jeden dzień? To niemożliwe. Nie twierdzę, że mój film jest arcydziełem. Ale musimy trochę czasu odczekać, aby się o tym przekonać. Jak powiedział Seneka: im wspanialsze dzieło sztuki, tym większe będzie jego odrzucenie przez współczesnych. Są na to tysiące przykładów: Faulkner, Kafka, Joyce. Nie twierdzę, że jestem drugim Faulknerem. Ale weźmy taki przykład: gdy pojawili się impresjoniści, masa dziennikarzy pisała: Co jest z nimi nie tak? Czemu malują zielone twarze, czemu proporcje są u nich zaburzone? Wiele osób, które, jak śmiem przypuszczać, skończyło szkoły wyższe, zadaje mi analogiczne pytania: Czemu obraz jest zniekształcony? Czemu w filmie pojawia się znienacka to czy tamto? Może za dziesięć lat mój film znajdzie się na śmietniku kinowej historii. A może będzie odwrotnie? Nie wiem. W każdym razie nie interesują mnie opinie głupków, którym wydaje się, że biorą udział w igrzyskach i przyznają filmom swoje gwiazdki. Wszystko tylko po to, aby zarabiać pieniądze. Nie cierpię tego." (Paść przed filmem na kolana, filmweb.pl)

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy