Reklama

"Ratując pana Banksa": NARODZINY POMYSŁU

Początków pomysłu na film o P.L. Travers należy szukać w australijskim dokumencie Iana Collie i scenariuszu pełnometrażowej fabuły autorstwa Sue Smith. Film i tekst zaintrygowały Alison Owen, brytyjską producentkę nominowaną do Oscara, ze względu na narodowość pisarki... Przecież była chyba Angielką? Wszak Mary Poppins to kwintesencja angielskiej niani! I tak rozpoczęła się podróż, której z czasem nadano tytuł "Ratując pana Banksa". Do pracy nad scenariuszem zaangażowano Kelly Marcel i BBC Films, co pomogło Owen i Colliemu sfinalizować historię starcia pomiędzy wielką damą literatury P.L. Travers a królem Hollywood, Waltem Disneyem.

Reklama

Gotowy scenariusz stał się obiektem gorących dyskusji w światowej stolicy filmu, aż w końcu wzbudził zainteresowanie Johna Lee Hancocka, co doprowadziło do spotkania z Owen w sprawie omówienia projektu. Reżysera najbardziej zaintrygował sposób prowadzenia narracji, w której zdarzenia z 1961 roku przeplatają się z historią dzieciństwa Travers, ujawniając pochodzenie Mary Poppins. Interesujące wydały mu się również możliwości wizualnej prezentacji opowieści.

Jednak przed zaangażowaniem reżysera i obsady Owen musiała zdobyć wsparcie ze strony studia filmowego. Wiedziała, że jest jedna osoba, do której może zwrócić się o pomoc - kompozytor Richard Sherman, który 50 lat temu osobiście uczestniczył w irracjonalnych zmaganiach z ekscentryczną pisarką. Uzbrojona w jego opinię potwierdzającą prawdziwość i rzetelność przedstawienia historycznych zdarzeń producentka zwróciła się do studia Disneya, które okazało się idealnym miejscem do jego realizacji.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ratując pana Banksa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy