Reklama

"Pozwól mi wejść": O PRODUKCJI

"Pozwól mi wejść" wyróżnia się wśród wielu filmów o wampirach, które znaleźć można we współczesnej popkulturze. To przejmująca historia o dojrzewaniu i wkraczaniu w dorosłość, a jednocześnie wstrząsający horror.

"Pozwól mi wejść" wyróżnia się wśród wielu filmów o wampirach, które znaleźć można we współczesnej popkulturze. To przejmująca historia o dojrzewaniu i wkraczaniu w dorosłość, a jednocześnie wstrząsający horror.

"Każda z opowieści, które są teraz tak popularne, opowiadające o wampirach, przekazuje inne wątki - zauważa scenarzysta i reżyser, Matt Reeves. - "Najczęściej wykorzystują fabułę, by dotknąć tematu ludzkiej seksualności. Nasza opowieść, za pomocą tego samego archetypu, bada coś zupełnie innego".

Film "Pozwól mi wejść" oparty został na szwedzkim bestsellerze, powieści Lat den Rätte Komma In (Wpuść mnie) i docenionym szwedzkim filmie pod tym samym tytułem, który otrzymał nagrodę Founders Award dla najlepszego filmu fabularnego na Tribeca Film Festival. Jego ogromna popularność przyciągnęła uwagę producentów filmu - zarówno Hammer Films, jak i Overture Films.

Reklama

Simon Oakes, wiceprezes Exclusive Media Group, prezes i dyrektor wykonawczy Hammer Films, potwierdza, że zainteresowała go ta opowieść dzięki unikalnemu ujęciu historii o wampirach. "Bardzo wcześnie zwróciliśmy na nią uwagę" - mówi Oakes. Powieść Lindqvista po raz pierwszy przyciągnęła uwagę Hammer Films już w 2007 roku. "Ta historia powinna być znana szerszej publiczności. Konkurencja była ogromna, ale udało nam się otrzymać prawa".

Wkrótce po ukazaniu się w 2008 roku thrillera "Projekt: Monster", Reeves otrzymał od Overture propozycję zaadaptowania książki na scenariusz dla anglojęzycznego filmu, którego akcja rozgrywać się miała w USA. Jak mówi, natychmiast oczarowała go ta opowieść, która przypomniała mu jego własne dzieciństwo. "Naprawdę mnie ujęła. Lindqvist i Tomas Alfredson, który wyreżyserował szwedzki film, stworzyli bardzo prawdziwą metaforę opowiadającą o burzliwym okresie dorastania".

Gdy Hammer otrzymał prawa do filmu, Reeves jeszcze bardziej zapalił się do wzięcia udziału w tym projekcie. "Bardzo podekscytowałem się możliwością stworzenia filmu we współpracy z Hammer Films, zważywszy na historyczny wkład tej wytwórni w rozwój horroru jako gatunku filmowego" - mówi. Wiedziałem, że muszę znaleźć sposób, by uczestniczyć w tworzeniu tego filmu. Pracownicy Overture też byli wyjątkowo zachwyceni tym projektem. Do tego stopnia, że w efekcie doszło do partnerstwa z Hammer."

"Zapał Reevesa wysunął go na czoło potencjalnych reżyserów filmu, których kandydatury rozpatrywali producenci" - mówi Oakes. "Matt przeczytał powieść, widział jej szwedzką ekranizację i był bardzo entuzjastycznie nastawiony do stworzenia własnej wersji. Miał bardzo emocjonalne podejście do książki, a to było bezcenne. Bardzo zależało mu na zachowaniu ducha powieści Lindqvista, a równocześnie chciał dodać do niej elementy swojej własnej wizji".

Po przeczytaniu powieści Reeves napisał do jej autora, Lindqvista. "Napisałem, że jestem oczarowany powieścią. Ale nie dlatego, że to wspaniały horror - choć, swoją drogą, tak właśnie jest - mówi reżyser. - Napisałem, że jestem nią oczarowany, bo bardzo przypomina mi moje własne dzieciństwo".

Ku zaskoczeniu Reevesa okazało się, że Lindqvist znał jego twórczość. "Widział Projekt: Monster. Mówił, że uderzyło go moje nowatorskie podejście do bardzo starej opowieści i że to samo próbował osiągnąć we Wpuść mnie. Więc ucieszył się, kiedy dowiedział się, że chcę robić amerykańską wersję filmu. Chciałem utrzymać klimat opowieści i przenieść ją w amerykańskie realia, jakie znałem z dzieciństwa".

Powieść miała już międzynarodową grupę fanów, którzy darzyli wielkim szacunkiem szwedzką wersję filmu. Pozwól mi wejść Reevesa przenosi wprawdzie akcję do małego miasteczka w górach Nowego Meksyku, ale wiernie oddaje wątki powieści i jej pierwotnej ekranizacji. "W pewnym momencie ktoś zasugerował, by w filmie dla amerykańskiej widowni dzieci były starsze niż w oryginale - mówi Reeves. - Ale zrujnowałoby to całą opowieść, opowiadającą o konkretnym etapie w życiu człowieka. O tym, jak ciężko jest 12-letniemu chłopakowi, nad którym niemiłosiernie znęcają się w szkole i który nie ma przyjaciół. Ta historia opowiada o niewinności i odkrywaniu - właśnie w tym wieku - dwóch przeciwieństw: światła i ciemności".

Reeves mówi dalej: "Miałem mnóstwo obaw, co do możliwości przeniesienia opowieści ze Szwecji lat 80-tych XX wieku do Stanów Zjednoczonych w tym samym okresie, kiedy prezydentem był Ronald Reagan. Był to szczyt zimnej wojny, gdy Reagan wygłosił przemówienie o "Imperium Zła". Prezydent mówił nam, swojemu narodowi, że zło jest czymś, co istnieje na zewnątrz - Rosjanie byli źli, ale my Amerykanie, byliśmy zasadniczo 'dobrzy'. Zastanawiałem się, jak w takim klimacie mógł dorastać 12-latek taki jak Owen, który wszystkie mroczne uczucia chował gdzieś głęboko w sobie. Musiałby się czuć mocno zagubiony".

Choć producenci z dużą radością powitali obecność wszystkich paranormalnych zjawisk w filmie, zależało im, by emocje przedstawić tak realistycznie, jak to tylko możliwe. "W horrorze najciekawsza jest możliwość przeszmuglowania głębszych treści - mówi Reeves. - Wydaje mi się, że to właśnie odróżnia nasz film. Nie jest to zwykła opowieść o wampirach. Mam nadzieję, że ludzie będą się z nią utożsamiać".

Vicki Dee Rock, współproducent filmu, uważa, że silny przekaz emocjonalny Pozwól mi wejść to efekt niezwykłego zaangażowania Reevesa w tworzenie filmu i postacie w nim występujące. "Film mówi coś o ludziach" - wyznaje. "Pomyłką jest upraszczanie, że to film wyłącznie o wampirach. Mówi on o tym, jak wyalienowani możemy się czuć i jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, by czuć się kochani".

Simon Oakes uważa, że dla firmy Hammer wraz z produkcją filmu Pozwól mi wejść historia zatoczyła koło. Studio znowu staje się pionierem, który stosuje nowatorskie podejście do popularnego gatunku filmowego. "W jakimś sensie ustawiliśmy poprzeczkę dla filmów o wampirach - mówi. - W filmach o Drakuli, które powstały w późnych latach 50-tych, Hammer uczynił z wampira, którego grał Christopher Lee, bardzo zmysłową postać. Myślę, że nadaliśmy pewien ton tradycji portretowania wampirów, który przetrwał przez długie lata".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pozwól mi wejść
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy