Reklama

"Pogorzelisko": WYWIAD Z REŻYSEREM

Jak odkryłeś sztukę Wajdi Mouwada i jakie były Twoje pierwsze wrażenia?

Denis Villeneuve: - Takie same, jak po pierwszym obejrzeniu "Czasu apokalipsy" - zadziwienie. Sztuka była wystawiana w bardzo małym teatrze - Le Théâtre des 4 Sous. Siedziałem w drugim rzędzie, kupiłem bilety na ostatni występ. Scenariusz był jak cios w zęby, wyszedłem z teatru na trzęsących się kolanach. Kawałek dalej wiedziałem, że zrobię z tego film.

Film jest wizualnie bardzo okazały i prawdziwie kinowy. Jak przewidziałeś, że sztuka ma taki potencjał wizualny?

Reklama

- "Pogorzelisko" ma scenariusz jak wielkie, klasyczne utwory: inspiruje bezpośrednio uderzając obrazami. Ponadto, inscenizacja Wajdi'ego jest nasycona bardzo mocnymi obrazami teatralnymi, o niespotykanym pięknie. Nie mogłem ich użyć ponieważ należały do alfabetu teatralnego, ale byłem w stanie sięgnąć do ich zasobów i przetłumaczyć je na język filmu. Wajdi pokazał mi pewne pomocne klucze.

Jak zdołałeś przekonać Wajdi'ego, że rzeczywiście jest możliwe przeniesienie "Pogorzeliska" ze sceny na ekran?

- Wajdi zgodził się powierzyć mi "Pogorzelisko" po przeczytaniu ok. 50-cio stronnicowego draftu, który mu posłałem. Dał mi największy prezent, jaki był możliwy - wolność tworzenia.

Po prostu dal mi carte blanche. Sądzę, że jest to jedyna możliwość, aby zrobić dobrą adaptację. Autor pozwala ci robić własne błędy.

Ani film, ani sztuka nie wyjaśniają, w jakim bliskowschodnim kraju toczy się historia. Możesz to skomentować?

- Bejrut, czy Daresh? To pytanie nawiedzało mnie podczas procesu adaptacji scenariusza na ekran. Postanowiłem, za sztuką, umieścić mój film w wymyślonej przestrzeni, jak "Z" Costa Gavry, aby uwolnić ją od wszelkich politycznych wpływów. Film jest o polityce ale jest jednocześnie apolityczny. Zamiarem sztuki było zagłębienie się w sam temat nienawiści a nie rozpalanie tej nienawiści. A scenerią "Pogorzeliska" jest historyczne pole minowe.

Pogorzelisko jest dramatyczne niemal aż do bycia operowym. Wyrazistość czyni ten film bardziej tragicznym i budującym, niż beznadziejnie smutnym i melodramatycznym. Co cię zainspirowało do zrobienia filmu, w którym emocje są tak silnie nakreślone?

- Aby przenieść tak dramatyczny tekst na ekran unikając melodramatu, opowiedziałem się za rozsądnym surowym realizmem, zachowując wydźwięk mitologiczny sztuki w naturalnym świetle i cieniach. Uczucia miały unikać bycia końcem samym w sobie, a oznaczać rozpoczęcie poszukiwań efektu katharsis. "Pogorzelisko" jest też podróżą Jeanne i Simona w kierunku nienawiści ich matki. To jest bardzo uniwersalne poszukiwanie i głęboko mnie to dotknęło. Ale przyznaję, że zajęło dużo czasu osiągnięcie równowagi dramatycznej w scenariuszu filmu. Każda sekwencja może zainspirować kolejny film!

"Pogorzelisko" ma niesamowitą obsadę. Jak znalazłeś wszystkich tych świetnych aktorów?

- "Pogorzelisko" ma obsadę złożoną z aktorów zawodowych i kilku aktorów amatorów z Jordanii. Lara Attala, dyrektor castingu w Jordanii chciał zbliżyć się z uchodźcami z Iraku oferując im pracę. Wnieśli wiele do filmu. Wyzwaniem była praca nad akcentem wszystkich i dążenie do arabskiego akcentu z regionu Golan. Niektórzy spośród aktorów zawodowych pochodzili z Północnej Afryki i musieli praktycznie od początku uczyć się nowego języka, aby być wiarygodnymi. Lubnę Azabal widziałem w "Paradise now" Hany Abu-Assada i w "Exils" Tony'ego Gatlifa. Constance DeMontefoy, paryski dyrektor castingu, zasugerował mi, abym spotkał się z Lubną. Jest ona niesamowitą aktorką z wrodzoną siłą i wewnętrznym ogniem Nawal. Lubna jest Nawal. Casting do roli bliźniąt był bardzo żmudnym prosem. Mélissa Desormeaux-Poulin zjawiła się po długim czasie. Simona szukałem wszędzie i wreszcie znalazłem go bardzo blisko: Maxim Gaudette występował w moim poprzednim filmie. Jestem bardzo dumny z pracy aktorów w "Pogorzelisku".

Widzowie ze znikomą, bądź żadną wiedzą o zapleczu politycznym i religijnym w tym bezimiennym bliskowschodnim państwie z "Pogorzeliska", mogą mieć pewne problemy z wyborem, czyją stronę trzyma naprawdę Nawal Marwan. W wielu scenach twój język wizualny nurtuje nawet bardziej niż ogarniające uczucie braku precyzji i braku obeznania. W jakiś sposób niewiedza i brak doświadczenia współgra z wyzwaniami filmu. Mógłbyś to skomentować?

- Rozmyślnie stworzyłem polityczne zamieszanie wokół Nawal. Wojny, które zrujnowały ten region czasami łączą po 17 różnych odłamów, z przymierzami i zdradami o zaskakującej złożoności dla neofitów. Aby zachować wierność tej rzeczywistości, sytuacja polityczna musiała przypominać zwartą całość bez podminowywania fabuły. Widzowie filmu muszą zrozumieć sens tego, co może być zrozumiałe akceptując, że sytuacja stała się zbyt złożona, aby sprowadzać ją do czarno-białego obrazu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pogorzelisko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy