Reklama

"Pani Henderson": VAN DAMME

"Często Stephen mówił mi: `Nie, nie nie! Jesteś zbyt miły w tej roli!"

Nigdy nie byłem aż tak miły!'" Bob Hoskins

Na oczątku Bob Hoskins nie rozważał w ogóle możliwości, że zagra główną rolę. "Byłem bardzo zajęty rolą producenta. Chciałem przede wszystkim doprowadzić tę historię szczęśliwie do realizacji. Ale Norma ciągle powtarzała teksty w stylu: "Będziesz musiał mieć świetna perukę." I brzmiało to tak, jakby decyzja była już podjęta. Ale kiedy tylko dołączyła do nas Judi, trafiło mnie. Byłem kupiony."

Reklama

Aż do chwili rozpoczęcia zdjęć Hoskins nie zdecydował jak grać van Damma, pozostawał otwarty. "Kiedy przyszedłem na plan pomyślałem że nie mam bladego pojęcia o tym co zrobić z tą rolą i kto to właściwie jest. A potem Stephen powiedział: "Nie masz żadnych kłopotów. Po prostu graj mnie" .No więc zagrałem tego stetryczałego sukinsyna, który jest wrzodem na tyłku. To była najlepsza uwaga reżyserska, jaką otrzymałem w życiu. "

Wejście w żargon którym posługuje się van Damme również było wyzwaniem: "Akcent Van Damma to nie cockney1, brzmi raczej bardziej szarlatańsko" - mówi Hopkins - "Wtedy inteligencję oceniało się po akcencie. Nie miałem nigdy możliwości usłyszeć go, ale robiłem, jak on, interesy, znam język biznesu. W reszcie pomogli mi Stephen i Penny Dyer - instruktorka akcentu."

Kiedy wnuczki van Damma Susan Angel i Jane Kerner, zobaczyły na planie Hoskinsa uderzyło je, że aktor wygląda i mówi jak ich dziadek.

Hoskins patrzył na van Damma jak na stuprocentowego gentlemana, zakładając, że mógł on mieć słabość do kilku młodych dziewcząt z Windmill: "Kiedy rozmawiałem z kobietami, które w tym teatrze pracowały - one wszystkie kochały van Damma." - mówi Hoskins. "Był absolutnym gentlemanem. Założę się że sypiał z kilkoma z nich, ale tez bardzo się nimi opiekował. Był trochę draniem, ale niewinnym. I był bardzo naiwny. Nikt inny nie zdołałby wytrzymać z Laurą Henderson."

Na planie między Hoskinsem a jego partnerką natychmiast zaiskrzyło. Dench wspomina: "Nigdy wcześniej nie pracowałam z Bobem, ale po dniu wspólnej pracy - już po jednym dniu - nadawaliśmy na tej samej częstotliwości. To się nie zdarza często. Z nim się tak łatwo pracuje. I tak miło wreszcie mieć partnera na którego nie muszę - dosłownie - patrzeć w górę!"

Hoskins jednak patrzył do góry na Dench, choć w innym sensie. "W Judi jest wspaniałe to, że ona niczego się nie boi, to aż przerażające." - mówi Hoskins - "Jak się jej podrzuca piłeczkę, tak, żeby sprawdzić co z nią zrobi - ona jakby owijała ja aksamitem i odrzucała z powrotem. A im dalej się posuwasz, tym ona idzie jeszcze dalej, o krok przed tobą. To sama radość. Powinienem grać z Judi już na początku mojej kariery."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pani Henderson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy