Reklama

"Pachnidło": GŁOSY PRASY

Pachnidło według powieści Patricka Süskinda całe jest zbudowane na podejrzeniu. To film znakomicie przewrotny, demonstrujący na nas, widzach, sztukę iluzji i kłamstwo sztuki.(?) Tykwer znalazł formę nawiązującą do klasyki kina ekspresjonistycznego - Zwłaszcza do Murnaua (Nosferatu), ale także do Caligariego. Opowiedział mroczną niemiecką baśń, która, jak myślę, stanie w rzędzie wielkich filmowych widowisk, takich jak Misja, Imię róży czy Titanic (zaliczyłbym do nich także opartego na prawdziwej biografii Amadeusza), mających charakter symbolicznych przypowieści, łamiących podział na komercję i artyzm, na kino popularne i elitarne, nie istniejący w początkach kina.

Reklama

Pachnidło jest baśnią o nieszczęśliwej istocie - Janie Baptyście Grenouille (czyli Żabie), który sam nie umiejąc kochać, staje się wampirem. Poluje na piękne dziewice i wytacza z nich miłosny eliksir, którym oczarowuje świat, sprawuje nad nim władzę, obdarowując ludzkość tym, czego najbardziej pragnie - miłością. (?)

Grenouille jest nie tylko wampirem - to w filmie figura Antychrysta. A także (?) figura artysty-idola, mistrza iluzji. W osiemnastowieczną scenerię, w której mogły się dziać baśnie braci Grimm, wpisane są całkiem współczesne lęki i pragnienia. Przed czym ostrzega filmowy ekspresjonizm początku XXI wieku? Przed jakim zniewoleniem? Jaką iluzją? Jakim terrorem? (?)

Kiedy Grenouille wdycha zapachy, my ich co prawda nie czujemy, ale widzimy. Obiektyw kamery robi błyskawiczny najazd i dopada obiektu, jak pies gończy ściganego zająca. (?) W dawnych wyobrażeniach z takiej perspektywy mógł przyglądać się światu tylko Bóg. W Pachnidle najazd kamery daje poczucie rozkoszy i władzy, żądzy posiadania, jaką odczuwa bohater.

Tadeusz Sobolewski, "Kino"

Wielkobudżetowa adaptacja bestsellerowej powieści, która długo funkcjonowała jako niemożliwa

do sfilmowania opiera się na subtelnym połączeniu zapachowej odysei i mistycznego thrillera. (?) Pachnidło to kinowy hit, któremu udaje się to, co długo pozostawało poza skalą możliwości kina - wyrażenie świata woni i zapachów. Tykwer z całą pewnością wykazał się wyczuciem, koniecznym dla zbudowania filmowego widowiska. (?) W scenach zbiorowych unikał obróbki komputerowej i polegał na tłumach statystów (w sumie zaangażował ich ponad 5 tysięcy). Reżyser, bardziej niż efekciarskim sztuczkom zaufał sile obrazu, który potrafi oddać całą skalę zapachów, od zgniłych ryb aż do kwitnących róż i pól lawendy, a scenograf Uli Hanish przywrócił do życia XVIII-wieczną Francję.

Bernard Besserglik, "Hollywood Reporter"

 Wielu najlepszych reżyserów nie zdołało nakręcić tej bestsellerowej adaptacji, ale w końcu możemy ją obejrzeć. Widząc rezultat - intensywny i w jakiś sposób obsesyjny, jak niepokojąca melodia, można zrozumieć, że trzeba było aż 20 lat, aby powieść stała się filmem. Pachnidło to historia szaleństwa opowiedziana z punktu widzenia estety, człowieka, który egzystuje gdzieś poza normalnym życiem, próbuje go dotknąć, ale dosięga jedynie jego zapachowej emanacji. Twórcy Pachnidła wędrują po świecie rządzącym się prawami niezrozumiałej obsesji bez popadania w karykaturę ani patetyczną nutę.

Dominique Borde, "Le Figaro"

 Andrew Birkin, Tom Tykwer i Bernd Eichinger stworzyli wielki spektakl, nie obawiając się brudu i nędzy pokazywanej epoki. Nie ma tu typowo anegdotycznej postaci, a scenariusz prawie co do joty śledzi oryginalny tekst. Jest to więc bardziej coś na kształt ilustracji, niż klasyczna adaptacja, film pełen szacunku i pokory wobec pierwowzoru. 

Christophe Carriere, "L'Express"

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pachnidło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy