Reklama

"Ostatni król Szkocji": WYPRAWA DO KAMPALI: ZDJĘCIA W UGANDZIE

Większość zdjęć do OSTATNIEGO KRÓLA SZKOCJI nakręcono w Kampali, stolicy Ugandy, i okolicy. Kampala jest obecnie jednym z najszybciej rozwijających się miast Afryki - wybudowane na siedmiu urodzajnych wzgórzach połączonych świetną architekturą.

Zdaniem ugandyjskiego konsultanta filmu Charlesa Mulekwy, OSTATNI KRÓL SZKOCJI da świeże spojrzenie na miasto i kraj, których większość ludzi Zachodu nie zna poza telewizyjnymi newsami. "Bardzo się ucieszyłem z pracy przy filmie, ponieważ przy pierwszym naszym spotkaniu Kevin Macdonald powiedział, że kręcąc film chce pokazać cały urok Ugandy, a nie tylko newsy o AIDS i głodujących dzieciach. Jestem szczęśliwy, że w filmie zobaczycie nie tylko tę złą i brzydką Ugandę, ale i jej bajkową stronę!".

Reklama

Filmowcy mogli wykorzystać wiele autentycznych miejsc w Kampali, między innymi szpital Mulago, swego czasu dumę ugandyjskiej służby zdrowia, budynki parlamentu i sławne lotnisko w Entebbie, gdzie miała miejsce słynna akcja izraelskich komandosów na porwany przez terrorystów samolot. Mimo wielkiego potencjału filmowego Ugandy, pod względem logistycznym panuje tam kompletny chaos, ponieważ nie ma tam jakiejkolwiek produkcji filmowej.

"W Ugandzie uratowało nas poświęcenie całej obsady i ekipy, która sprostała wyzwaniu, jakim było kręcenie tam filmu przy udziale ludzi, którzy nigdy wcześniej tego nie robili. Tymczasem wszyscy dali z siebie wszystko nie tracąc dobregfo humoru" - mówi Andrea Calderwood.

Już pierwszego dnia zdjęciowego zaczął się splot komicznych zbiegów okoliczności. Opowiada Calderwood: "Do pierwszego ujęcia potrzebowaliśmy wszystkich pojazdów i tłumu statystów. Nagle okazało się, że sanitarka nie może zapalić, bo ktoś w nocy spuścił benzynę. Musieliśmy więc pchać ten samochód w trakcie ujęcia - pierwszego ujęcia filmu. Codziennie zdarzało się coś, co mogło wstrzymać produkcję. Większość pojazdów, z których korzystaliśmy, nie była na chodzie od wielu lat i żaden z nich nie był do końca sprawny. Benzyna znikała bardzo często. Statyści nigdy wcześniej nie kręcili filmu, toteż wszystko trwało dwa razy dłużej niż zazwyczaj. Ale ekipa zachowywała się wspaniale i wszyscy jesteśmy dumni z siebie, że udało się nam skończyć ten film".

Charles Steel czuje się równie dumny ze względu na wymianę doświadczeń między zachodnią ekipą i afrykańskimi stażystami, jacy uczestniczyli w realizacji. "Nauczanie Ugandyjczyków sztuki robienia filmu było bardzo owocne - mówi. - Nie obyło się bez trudności i frustracji, ale pod koniec dnia wszyscy odczuwaliśmy satysfakcję. Mam nadzieję, że w filmie da się zauważyć tego ducha współpracy dwóch odmiennych kultur".

Bywało, że filmowcom puszczały nerwy, gdy widzieli otaczającą ich surową rzeczywistość. Mówi Calderwood: "Podczas zdjęć w szpitalu Mulago korytarze były pełne poważnie chorych i zmarłych, których przenoszono do innych pomieszczeń, żeby zrobić nam miejsce. Czasami wręcz chciało się rzucić to wszystko i wracać do domu, bo kręciliśmy fikcyjną opowieść na tle tak prawdziwych tragedii, że ściskało się serce. To było dla nas rodzajem mementa"

Aby zachować wizualne piękno Ugandy nie tracąc jednocześnie walorów thrillera, jakim jest OSTATNI KRÓL SZKOCJI, Kevin Macdonald ściśle współpracował z operatorem Anthony Dodem Mantle, który zdobył rozgłos dzięki współpracy z twórcami Dogmy, Thomasem Vinterbergiem i Larsem Von Trierem oraz z Dannym Boyle'em przy filmie "28 dni później". Mantle robił już zdjęcia w Afryce i w samej Ugandzie - między innymi do filmu "Wszystko o miłości" Vinterberga - toteż dołączył do projektu z własną wizją plastyczną, ukazującą w równym stopniu piękno, jak i kontrasty Ugandy.

"Przyjąłem propozycję pracy przy tym filmie ze względu na znakomity scenariusz, łączący elementy rozrywki, suspensu i analizy skrajnej osobowości, a także ze względu na jego wizualny potencjał" - mówi Mantle o swoich pierwszych wrażeniach. Kiedy zaczął pracę z Macdonaldem, dostrzegł również wiele wspólnych cech kreatywnych: "Zarówno Kevin, jak i ja wywodzimy się z dokumentu, dzięki czemu zachowujemy zdolność bardziej wnikliwego spojrzenia na różne kwestie. Szukamy tego, co niezwykłe i niezbadane" - mówi.

Zadanie Mantle polegało między innymi na nadaniu obrazowi specyficznego stylu paradokumentalnego, jakim charakteryzowały się thrillery polityczne lat 70. Jak zauważa Charles Steel: "Anthony jest geniuszem, wydaje mi się, że wraz z Kevinem stworzyli nową jakość w spojrzeniu na problemy Afryki. Jest to rezultatem korzystania nie z kranów i wysięgników, ale użycia lekkiej ręcznej kamery, dającej więcej swobody, co zaowocowało bardziej intensywnym, pełniejszym obrazem".

Zdaniem Mantle, zdjęcia w Ugandzie były kluczem do sukcesu. "Nawet gdybyśmy zdecydowali się na kręcenie filmu w Południowej Afryce czy Kenii, stracilibyśmy magiczny walor miejsce, gdzie to wszystko się działo - mówi. - Wprawdzie to nie zależy od operatora, ale w jakiś sposób przedostaje się do filmu. To jest energia miejsca zapisująca się w każdej scenie. W parlamencie kręciliśmy zdjęcia w gabinecie, w którym na ścianach były ślady kul, i stał fotel, w którym mógł zasiadać sam Idi Amin. To jest niepowtarzalne".

Spontaniczność Mantle wyrażała się między innymi tym, że natychmiast dostosowywał się do zmiennych sytuacji, z któ?ymi trzeba się liczyć w Trzecim Świecie. Mówi Kevin Macdonald: reagował na 's spontaneity and flexibility also meant he was able to change gears on the fly and tackle the challenges of shooting in a Third World nation. Says Kevin Macdonald: "O Anthonym mówią, że jest niezmordowany i to miało wpływ na naszą realizację. Potrzebował minimum środków, by nakręcić wspaniałe ujęcie".

Mantle rozkoszował się fotografowaniem krajobrazów Ugandy, ale jednocześnie znajdował inspirację w twarzy Foresta Whitakera. "Spojrzenie na Foresta przez wizjer kamery jest bardzo inspirujące - zauważa. - Dostrzegłem wyraźny podział na lewą i prawą stronę twarzy, co przydaje wielowymiarowości wyrazu każdemu odruchowi mimicznemu, nawet bez użycia słów. Dzieje się tak dlatego, że Whitaker jest człowiekiem o miłej powierzchowności, ale kiedy grając Amina wpadał w szał, wychodziła z niego prawdziwa bestia".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ostatni król Szkocji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy