Reklama

"Noc w muzeum": STARA NOCNA GWARDIA:DICK VAN DYKE, MICKEY ROONEY I BILL COBBS JAKO KŁOPOTLIWE TRIO

Kiedy Larry Daley obejmuje posadę nowego nocnego strażnika, ma zastąpić trzech strażników, którzy wyglądają jak relikty przeszłości – i to tej bardziej diabolicznej. Aby ożywić tę barwną trójkę Cecila, Gusa i Reginalda, twórcy sięgnęli po trzech legendarnych aktorów – Dicka Van Dyke’a, Mickeya Rooneya i Billa Cobbsa.

Obsadzenie tych 70-80-letnich aktorskich sław było dla Shawna Levy’ego nie lada zaszczytem. „Miałem szczęście uczestniczyć w ich zdjęciach próbnych – opowiada. – To było wspaniałe: żaden z nich nie musiał mieć zdjęć próbnych, ale wszyscy uparli się, by zaprezentować swoje możliwości. Kiedy zobaczyłem ich razem, zrozumiałem, że stajemy wobec nadmiaru bogactwa. Świetnie im się razem pracowało i bez trudu wcielili się w to łajdackie trio”.

Reklama

Dick Van Dyke, znany ze swych komicznych seriali, ma w dorobku także takie klasyki filmowej komedii jak „Mary Poppins” i „Chitty Chitty Bang Bang”. Oczarowany fabułą filmu, natychmiast przyjął rolę Cecila, dawnego szefa nocnych strażników, który szkoli Larry’ego Daleya. „Pierwszym wrażeniem po lekturze scenariusza było przekonanie, że to będzie wspaniały film dla każdego. Chociaż, kiedy zobaczyłem te wszystkie dinozaury, zwierzęta i Hunów, zacząłem obawiać się buntu. Tym nie mniej przyjąłem rolę i z niecierpliwością czekam, żeby moje wnuki to obejrzały. A z Mickeyem Rooneyem i Billem Cobbsem jesteśmy w tym samym wieku, więc bardzo dobrze się nam grało dziadków, którzy znów chcą być młodzi”.

Ben Stiller przyznaje, że grać z Van Dyke’iem - i zostać przez niego nabranym - było wielkim przeżyciem. „Myślę, że Dick naprawdę ma w domu jakieś źródło młodości, bo przecież jest dwa razy starszy ode mnie, a ja mam dwa razy mniej energii – żartuje. – To wspaniały aktor, obserwowanie go na planie było samą przyjemnością”.

A o Mickeyu Rooneyu Stiller powiedział: „Nigdy nie myślałem, że zagram z wielkim Mickeyem Rooneyem – i że jeszcze mnie pobije!”.

Rooney, który zaczynał swą karierę w latach 20. minionego wieku jako dziecko, dosłownie rósł z filmu na film: „Kiedy przyjechałem do Hollywood, nie było tam prawie niczego – wspomina. – Byłem przy początkach i to było przejmujące”. Mimo wszystkich przemian w produkcji filmowej, Rooney pozostaje wierny przekonaniu, że najważniejsza w filmie jest fabuła – i właśnie ona przekonała go do NOCY W MUZEUM. „Potrzebujemy więcej takich filmów – mówi. – Adresowanych do całej rodziny, zabawnych i historycznych zarazem. Niewiele jest takich filmów, które rozbawią całą rodzinę”.

To zdradzieckie trio uzupełnia Bill Cobbs, znany z licznych ról filmowych i telewizyjnych, któremu przypadła rola Reginalda. Najbardziej ucieszyła go okazja zagrania razem z Van Dyke’iem i Rooneyem. „Spędziliśmy razem mnóstwo czasu w filmach, telewizji i na scenie, ale to jedna z niewielu okazji, kiedy nie tylko łączysz elementy komedii, dramatu i improwizacji, ale jeszcze widzisz przy pracy prawdziwych mistrzów” - stwierdza.

Cobbsowi spodobała się grana przez niego postać stetryczałego starca. „Dick Van Dyke i Mickey Rooney grają czarne charaktery tak niekonwencjonalnie, że już sam pomysł na ich bohaterów jest zabawny. Wyglądamy na bezbronnych staruszków, ale w rzeczywistości jest inaczej – i to jest takie zabawnie” – podsumowuje.

Scenarzyści Thomas Lennon i Robert Ben Garant cieszyli się z obsady tria starych strażników: „Spotkanie z nimi było dla nas podróżą do początków kina dźwiękowego!” – przyznaje Lennon.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Noc w muzeum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy