Reklama

"Nigdy nie będę twoja": O PRODUKCJI

Po Clueless, który stał się kinowym przebojem, reżyserka i scenarzystka w jednej osobie, Amy Heckerling, postanowiła powtórzyć sukces i napisała scenariusz do Nigdy nie będę twoja.

Inspiracją dla Amy były jej własne doświadczenia. Tak, jak Rosie, była samotną matką wychowująca córkę i ciężko harowała w telewizji. Po skończeniu pracy i wysłaniu scenariusza do Hollywood, Amy musiała czekać całe sześć lat na odzew.

"Problem polega na tym", wyjaśnia Heckerling, "że młodym ludziom wciąż można wciskać do głowy cokolwiek tylko sobie wymyślisz. Dlatego biznes filmowy skupia się na produkcji całego tego rozrywkowego śmiecia, bo wie, że dzieciaki to i tak kupią.

Reklama

A starsza publiczność jest już bardziej wyrobiona, ma doświadczenie życiowe i nie da się złapać na byle co. Stąd filmy dla niej muszą swoje odczekać".

Film Nigdy nie będę twoja mógł podzielić los setek odrzucanych scenariuszy, gdyby nie Michelle Pfeiffer. Pewnego dnia scenariusz Heckerling wpadł jej w ręce i tak się spodobał, że zadzwoniła do swojego agenta i kazała mu jak najszybciej szukać producentów.

"Nasz film powstał tylko dzięki Michelle. To ona najbardziej wierzyła we mnie i ostro walczyła o ten projekt", mówi scenarzystka.

Mówi producent Philippe Martinez: "Kiedy dowiedziałem się, że jest taki projekt, któremu patronuje Michelle Pfeiffer, od razu kazałem sobie przysłać scenariusz.

A kiedy usiadłem, przeczytałem go w dwie godziny. Uwierzcie, że bardzo rzadko mi się to zdarza. Wiedziałem, że warto w to wejść".

Jednym z głównym tematów filmu jest strach przed starzeniem się, który tak mocno nurtuje zachodnie społeczeństwa, a szczególnie Hollywood. Jednocześnie w tych społeczeństwach nie patrzy się przychylnie na związki starszej kobiety z młodszym mężczyzną.

Mówi Heckerling: "Związek 70-letniego mężczyzny z 40-letnią kobietą jest u nas pewnego rodzaju normą. Często zdarza się, ze idziesz do klubu nocnego i widzisz śliczną młodą dziewczynę obściskująca się ze starym, okropnym staruchem. I co?

I nic. To jest proste przełożenie zasad rządzących światem zwierząt. W świecie zwierząt pozycję daje siła, u ludzi pieniądze i władza dzięki nim zdobyta. Jeśli mężczyzna ma władzę i pieniądze, można przypuszczać, że zapewni byt kobiecie i jej potomstwu".

Ten konflikt jest spersonifikowany w filmie w postaci Matki Natury. "Chcesz, żeby sprawy szły w jednym kierunku, ale jednocześnie wiesz, że naturalna kolej rzeczy jest zupełnie inna. I zaczyna się walka." Wyjaśnia Hackerling. "Podobną rzecz zrobiłam w I kto to mówi. Tam było dziecko, które reprezentowało rodzaj czystej, nie skażonej cywilizacją myśli matki".

Romans Rossie i Adam sprawia, że film można zaliczyć do romansidła właśnie, jednak sercem tej historii jest relacja między Rosie i Izzie, matką i córką. Izzie jest postacią wzorowaną na Molly, córce scenarzystki i reżyserki.

Amy Heckerling "Chciałabym powiedzieć 'Ale jestem bystra, że piszę takie rzeczy'. Ale prawda jest taka, że ja tylko zostałam obdarowana takim niesamowicie zabawnym dzieckiem. Przez lata tylko zapisywałam to, co ona mówiła".

Doświadczenia Heckerling przeniknęły postaci Rosie i Izzie. Także wątek Rosie i Adama ma sporo z przeżyć własnych scenarzystki. "Choć w tym przypadku trzeba trochę użyć wyobraźni" - zastrzega. Filmowe "love story" jest wersją komediowo-romantyczną tego, co przeżyła Heckerling. "Miałam różnych chłopaków: takich, którzy byli idiotami i całkiem zabawnych. Kiedy pracujesz przy robieniu komedii romantycznych, wkładasz w nie pomysły i sytuacje, które mogą być kiepskie w rzeczywistości. Mam wiele radości, kiedy mogę je przekształcić w filmie na pozytywne doświadczenia, które w dodatku rozbawiają ludzi. W życiu nie zawsze jest tak zabawnie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nigdy nie będę twoja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy