Reklama

"Niezniszczalni": PRODUKCJA

Po skompletowaniu obsady "Niezniszczalni" powoli zaczęli przybierać kształty. Od początku Stallone wiedział, że wybrani przez niego aktorzy muszą nadać bohaterom cechy własnej osobowości.

Po skompletowaniu obsady "Niezniszczalni" powoli zaczęli przybierać kształty. Od początku Stallone wiedział, że wybrani przez niego aktorzy muszą nadać bohaterom cechy własnej osobowości.

Zdawał sobie sprawę, że dzięki wyraźnemu określeniu założeń artystycznych, będą mogli w pełni wykazać się swoimi umiejętnościami i talentem. "Każdy z nich jest pełnoprawnym gwiazdorem, co niesie za sobą określone wymagania - tłumaczy Stallone - muszę przyznać, że żadnego nie poniosła megalomania i każdy wykazał się stuprocentowym profesjonalizmem. W pełni zaangażowali się w swoje role. To znacznie ułatwiło mi pracę".

Przy realizacji "Niezniszczalnych" producenci musieli uporać się z logistyką, komunikacją i problemami językowymi w związku ze współpracą z miejscowymi członkami zespołu filmowego, lokalnymi obyczajami i specyfiką kulturową. Producent Les Weldon opowiada o trudnościach związanych z realizacją filmu w Brazylii, ale jednocześnie podkreśla, że ten kraj zapewnia odpowiednie plenery, które umożliwiły realizatorom wykreowanie atmosfery fikcyjnej wyspy Vileny. "Filmowanie w Brazylii to niewątpliwe wyzwanie - mówi Feldon - ale architektura, krajobraz pełen zagubionych w dżungli rybackich wiosek, zagwarantowały nam plenery, jakich nie znaleźlibyśmy nigdzie indziej".

Reklama

Po miesiącu zdjęć w Brazylii i dwutygodniowej przerwie, ekipa przeniosła się do Nowego Orleanu, gdzie kontynuowano zdjęcia w Louisiana Film Studios. Podobnie jak w Brazylii, większość realizowanych scen wymagała naturalnych plenerów. Także tutaj czynnikiem decydującym była pogoda. Zdjęcia realizowano w Forcie McComb, który pełnił niegdyś rolę katakumb. Podczas wojny secesyjnej, zanim zdobyły je wojska Unii, wykorzystywała je armia konfederacka. Pracę ekipy przerwała trzydniowa ulewa, w efekcie której katakumby zostały doszczętnie zalane. Spowodowało to utratę dni zdjęciowych. Na szczęście, na koniec, Nowy Orlean zapewnił filmowcom upragniony koloryt i atmosferę.

Podczas filmowania Stallone wykorzystywał nawet pięć kamer konwencjonalnych oraz kamerę z systemem steadicam. O mistrzowski styl i doskonałą kompozycję kadru zadbał operator Jeffrey Kimball. Choreografią skomplikowanych i często niebezpiecznych scen kaskaderskich zajął się Chad Stahelski, który współpracował ze Stallone'em podczas realizacji filmu "Rambo IV". Stahelski doskonale rozumiał styl jego pracy. Sly dążył do tego, by akcja nie ograniczała się do czystej przemocy - by kolejne sekwencje były różnorodne i skomplikowane. Żeby spełnić wymagania reżysera, Stahelski zaangażował wysokiej klasy kaskaderów z terenu całych Stanów Zjednoczonych. Przed rozpoczęciem zdjęć Sly spotkał się z nimi, żeby omówić szczegóły sceny, w której Barney i Christmas ratują się ucieczką w wodnopłacie z lat 50. typu albatross i oznajmił im, że pragnie uzyskać bardzo dramatyczny efekt. "Gdy zasugerowałem, że Jason powinien stanąć na dziobie samolotu - mówi Stallone - w sali zapadła cisza". Sly wierzył, że scena może się udać, jeśli tylko Jason wyrazi na nią zgodę. Statham z miejsca wyraził swój zachwyt. Po konsultacjach z Fredem Northem, słynnym specjalistą od lotniczych sekwencji filmowych, który zbadał techniczne możliwości samolotu, w pełni zadbano o bezpieczeństwo aktorów. Stallone miał uzyskać wymagany efekt dramatyczny.

Jason został przywiązany do dzioba wodnosamolotu, który przedzierał się przez dym i płomienie na wysokości 30 metrów. "Jason był wspaniały" - konkluduje Stallone. Takie sceny zwykle realizuje się z wykorzystaniem kinowych "sztuk magicznych", ale Sly zabiegał, żeby aktorzy sami odgrywali większość scen kaskaderskich. Nie chciał by film zbytnio podpierał się nowoczesną techniką. "Zamiast wizualnych gadżetów wolę wykorzystywać rozum i mięśnie" - tłumaczy Stallone, znany ze swej dbałości o szczegóły i niechęci do komputerowych efektów specjalnych. Pragnął, by w "Niezniszczalnych" było jak najwięcej autentycznej kaskaderki. "Sly nie znosi efektów specjalnych i rzadko je stosuje. - podkreśla Kevin King - Większość z tego, co widzimy na filmie, to autentyczne zdjęcia, a użyte efekty służą jedynie zintensyfikowaniu ogólnego wrażenia".

Stallone, znany z uzależnienia od adrenaliny, zarezerwował część scen dla siebie. Gdy Christmas wzbija się samolotem w powietrze, Barney, ścigany przez wojsko Garzy, musi zeskoczyć z doku pływającego na przelatujący samolot. Stallone dosłownie rozpłaszczył się na wodnopłacie, lecącym z prędkością 50 km/h. "Nie sądziłem, że to będzie aż tak dynamiczne - przyznaje Sly - wyszedł z tego bardzo niebezpieczny wyczyn kaskaderski".

Straceńcy Barneya są ekspertami od wszelkiego typu broni, dlatego reżyser pragnął, żeby mieli do dyspozycji największe i najbardziej śmiercionośne egzemplarze. Idealnym rozwiązaniem okazał się karabin AA-12, uznawany za najbardziej śmiercionośną broń na świecie. Został zaprojektowany w 1972 roku przez Maxwella Atchissona na potrzeby militarne. AA-12 może wystrzeliwać do 300 pocisków na minutę. Stosuje się do niego bardzo różnorodną amunicję, od nabojów typu FRAG-12, po naboje z pociskami ze stopów tytanowych. To idealna broń dla Terry'ego Crewsa, którego Stallone określa jako "niespożytą mieszankę talentu, mięśni i wrażliwości". Crews miał już do czynienia z różnymi typami broni, ale przyznaje, ze gdy wziął do ręki AA-12, poczuł się niepewnie.

"Rzadko trafia się okazja zrealizowania filmu, który wykorzystuje stary wzór i wypełnia go współczesną treścią - konkluduje Stallone - Myślę, że nam się to udało. Jestem bardzo zadowolony z uzyskanego efektu".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Niezniszczalni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy