Reklama

"Mroczne cienie": O PRODUKCJI (1)

"Powinniście wiedzieć jedną rzecz o rodzinie Collinsów... nie da się nas zniszczyć"

Zblazowany wampir o uroku nie do odparcia. Tajemnicza, niewinna dziewczyna, która nie może oprzeć się jego wdziękowi. Zazdrosna kobieta; uwodzicielka i czarownica. Dziwna rodzina mieszkająca w przyprawiającej o gęsią skórkę starej posiadłości, w której za każdym rogiem czają się tajemnice.

Oto niektóre z najbardziej charakterystycznych elementów bardzo popularnego serialu telewizyjnego z późnych lat 60., wyłamującego się z konwencji programów emitowanych w ciągu dnia. W tych burzliwych czasach serial Dark Shadows, ze swoją wyjątkową mieszanką gotyckiej tajemniczości, historii miłosnych i melodramatu, wstrząsnął światem oper mydlanych. Nagle okazało się, że młodzi ludzie po szkole pędzą do domu, aby śledzić przedziwne zwroty akcji, których nie brakowało w przygodach rodziny Collinsów. W czasach, kiedy nie było nagrywarek cyfrowych ani nawet wideo, na których można by utrwalić nieobejrzane odcinki, serial Dark Shadows dla całego pokolenia oddanych fanów był tak ważny, że plan dnia dostosowywali do godzin jego emisji, i do dziś uważają go za kultową pozycję.

Reklama

Jednym z miłośników serialu był Tim Burton, który jako filmowiec słynący ze swojego wyjątkowej wyobraźni sam również zrewolucjonizował kilka tradycyjnych form. "W tym serialu panowała szczególna atmosfera. Była to oczywiście opera mydlana, ale z dziwnym podtekstem, trochę nie z tego świata" - opowiada.

Johnny Depp, który gra postać Barnabasa Collinsa, wspomina - "To było coś zupełnie innego; w ciągu dnia w żadnym innym programie nie pojawiały się wampiry, duchy ani czarownice. Zawsze pociągał mnie ten gatunek, nawet kiedy byłem dzieciakiem. Dlatego, kiedy raz dorwałem się do Dark Shadows, nie można mnie było oderwać".

I słowa te można chyba potraktować dosłownie. Kilkadziesiąt lat później nie tylko gra główną rolę w filmie opartym na tym serialu, ale także jest jednym z jego producentów. Pozostali producenci tego filmu to Richard D. Zanuck, Graham King, Christi Dembrowski oraz David Kennedy. Mroczne cienie to już ósmy wspólny projekt Deppa i reżysera Tima Burtona, stanowiący kontynuację ich wyjątkowej filmowej współpracy. "Oczywiście jedyną osobą, która od razy przyszła mi do głowy w kontekście realizacji tego projektu, był Tim" - mówi Depp. "Kiedy zaczęliśmy pracować nad tym pomysłem, był bardzo podekscytowany".

"Johnny zawsze daje z siebie sto procent, od razu wiedziałem, że ten projekt jest dla niego bardzo ważny. Byłem ciekawy, co uda nam się wydobyć z tej historii, i wiedziałem, że to będzie świetna zabawa" - mówi Burton.

Producent Richard D. Zanuck, który od dziesięciu lat współpracuje z reżyserem, opowiada - "Tim Burton jest prawdopodobnie głównym powodem, dla którego ciągle jeszcze kręcę filmy. Jest artystą w dosłownym tego słowa znaczeniu - ma doskonale opanowaną technikę, a do tego zdumiewająco bogatą wyobraźnię i potrafi przełożyć to na ekran dzięki własnemu, wyjątkowemu podejściu do kina".

Kiedy Burton przenosił Dark Shadows na duży ekran, zależało mu na zachowaniu charakteru serialu, chociaż zdawał sobie sprawę, że "trudno go będzie uchwycić. Dokładne odtworzenie serialu nie byłoby możliwe, ponieważ miał ponad 1200 odcinków i panował w nim zupełnie nieuchwytny klimat, ale stanowił dla nas inspirację".

Mimo to producent Graham King podkreśla, że nie trzeba być fanem serialu, ani mieć tyle lat, żeby go pamiętać, aby dobrze się bawić podczas jego oglądania. "Wiemy, że serial Dark Shadows ma wciąż wielu fanów, z Timem i Johnnym włącznie. Zawsze z szacunkiem podchodziliśmy do serialu, ale film kręciliśmy oczywiście z myślą o dzisiejszej publiczności. Dlatego dzięki magicznej reżyserii Tima stanowi odrębną całość. Jest to film z rozmachem, z niekonwencjonalnymi postaciami, ale i z przymrużeniem oka. Jest zabawny i dziwaczny do bólu".

Christi Dembrowski dodaje - "Wiedziałam, że Johnny i Tim dadzą Dark Shadows nowe życie i przypomną tę magię na swój wyjątkowy sposób. Myślę, że dawni fani docenią nową wersję, a jednocześnie dzięki niej postacie, które my pokochaliśmy dawno temu, pozna też zupełnie nowa publiczność".

Producent David Kennedy podjął współpracę z twórcą serialu, nieżyjącym już Danem Curtisem, lata po zakończeniu produkcji serialu. Curtis powierzył Kennedy'emu swoje być może najbardziej oryginalne dzieło. Kennedy zdradza, że satyryczne podejście Burtona do nowej wersji Dark Shadows zawsze było elementem wizji Curtisa. "Kiedy Tim i Johnny rozmawiali o tym, jak zabrać się do tej produkcji, bawili się przy tym tak dobrze, że miałem pewność, że projekt trafił w dobre ręce. Uważam, że bez nich i bez Christi nie doszłoby do powstania tego filmu.

Jestem pewien, że znajdą się zatwardziali fani Dark Shadows, którzy powiedzą, że w oryginalnym serialu nie było tylu elementów humorystycznych. Bo nie było. Ale Dan zawsze chciał, żeby i one tam się znalazły, i myślę, że efekt naszej pracy bardzo by mu się spodobał. Dla mnie to było spełnienie marzeń".

Udział w produkcji Mrocznych cieni był też spełnieniem marzeń dla Michelle Pfeiffer, która sama o sobie mówi, że jest wierną fanką serialu. "Miałam na jego punkcie obsesję" - potwierdza. "To był pierwszy serial o wampirach, jaki pojawił się w telewizji. Moja mama zakładała prawdopodobnie, że skoro pokazywali go po południu, można mi było pozwolić go oglądać, ale mnie zawsze wydawało się, że łamię zasady, bo ten serial był przerażający i do tego seksowny, zwłaszcza jak na tamte czasy".

Helena Bonham Carter wspomina - "Podczas zdjęć w charakteryzatorni Michelle zawsze go oglądała, mogę więc powiedzieć, że jak na swoje czasy był bardzo oryginalny. Ale trudno mi sobie teraz wyobrazić, że Tim i Johnny bali się, gdy go oglądali" - śmieje się.

O scenariuszu Seth Grahame-Smith, który razem z Johnem Augustem stworzył pomysł na film, opowiada - "Chcieliśmy, żeby film zawierał sceny pełne strachu, miłości, pożądania i komedii. Dla mnie największą zabawą było przeplatanie elementów humorystycznych i tych rodem z horroru".

Wiele momentów komicznych wynika z faktu, że Barnabas Collins, uwodziciel żyjący w XVIII wieku, który łamie serce bezwzględnej czarownicy o imieniu Angelique, nagle znajduje się w zupełnie nowych dla niego okolicznościach. Kiedy Barnabas oświadcza, że kocha inną - eteryczną Josette - Angelique postanawia zemścić się na obojgu, pozbawiając Josette życia, a Barnabasa obdarowując wiecznym żywotem wampira. Nie przypomina on jednak za bardzo życia, ponieważ następnie chowa go w trumnie na całą wieczność, a przynajmniej na najbliższą przyszłość.

Prawie 200 lat później Barnabasa uwalnia z jego grobu ekipa dość nieszczęsnych robotników. Świat w 1972 roku oczywiście znacząco różni się od tego, który pamiętał. "Ten kontrast dał nam wiele pomysłów" - mówi Depp. "Wyobraziliśmy sobie tego bardzo eleganckiego mężczyznę z początku XVIII wieku, przeklętego i więzionego przez 200 lat, który powraca w 1972 r. - w prawdopodobnie najgorszych czasach, jeżeli chodzi o estetykę w dziejach ludzkości, kiedy ludzie godzili się na wszystko: od brzydkich zabawkowych trolli do plecionej biżuterii, sztucznych dekoracyjnych winogron i lamp z przelewającymi się kolorowymi cieczami. Pomyśleliśmy, że umieszczenie tego wampira, który ma perspektywę, jakiej nam w tamtych czasach brakowało, i może dostrzec absurdalność tych rzeczy, będzie świetnym rozwiązaniem".

Burton, który w latach 70. był nastolatkiem, przyznaje mu rację i dodaje - "Nie tyle naśmiewaliśmy się z tych czasów, co pokazywaliśmy je z innego punktu widzenia. Wystarczy pomyśleć o bransoletkach, które miały pokazywać nastrój właściciela i kamieniach, które miały być domowymi zwierzątkami... Podejrzewam, że w każdym okresie znajdzie się coś dziwnego, ale z perspektywy czasu tamten wydaje się jednak dziwniejszy niż pozostałe".

Barnabas, ten obcy pojawiający się w tych dziwnych czasach, powraca w jedyne miejsce, które zna, do niegdyś wspaniałego Collinwood Manor. Posiadłość okazuje się być w strasznym stanie, podobnie jak kilku krewnych, którzy w niej pozostali. "Wszystko sprowadzało się do pokazania dynamicznych relacji w tej trochę nieprzeciętnej rodzinie. W każdej rodzinie zachodzą wewnętrzne zmiany i to mnie właśnie interesowało" - mówi Burton.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mroczne cienie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy