Reklama

"Mr. Brooks": KEVIN COSTNER WCIELA SIĘ W POSTAĆ PANA BROOKSA

Ta rola stała się szansą do przewrotnego wykorzystania w thrillerze dotychczasowego wizerunku filmowego Costnera: czarującego, przystojnego, wrażliwego faceta. "Zawsze uważałem, że Costner może zaskoczyć widzów - mówi Evans - i sądzę, że do tej pory nie dano mu takiej okazji".

Costner brawurowo wcielił się w swojego bohatera. "Od pierwszego dnia prób wysoko ustawił poprzeczkę - wspomina Gideon. Zrozumienie postaci warunkowało cały film. Pan Brooks jest człowiekiem głęboko spaczonym, a jego zbrodnie są wstrząsające, ale równocześnie zdaje on sobie sprawę, że to co robi jest złe. Costner wydobył tę wewnętrzną walkę na plan pierwszy i dlatego jego kreacja jest taka fascynująca." Aktor nie chciał wybielać ponurej prawdy o swoim bohaterze - człowieku, który walczy z prześladującymi go demonami, jednak ponosi klęskę i ulega nawracającemu wewnętrznemu przymusowi zabijania. Nie pominął też spustoszenia, jakie bohater czyni swymi perfekcyjnie zaplanowanymi a makabrycznie okrutnymi zabójstwami. "Nie ulega wątpliwości, że Brooks popełnia niewybaczalnie podłe czyny, ale interesującym czyni go fakt, że w przeciwieństwie do większości seryjnych zabójców, cały czas zmaga się ze swoim sumieniem" - wyjaśnia Costner. "Jeśli chodzi o najbardziej zdeprawowaną stronę mojego bohatera, musiałem polegać na wyobraźni. Nie było sposobu, żeby zrozumieć, co popycha człowieka do takich morderstw. Jednak w sferze biznesowej, rodzinnej czy też psychologicznej, kiedy próbuje zrozumieć samego siebie, w dużej mierze mogłem się z nim identyfikować i starałem się go uczłowieczyć i uszlachetnić."

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mr. Brooks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy