Reklama

"Mój tydzień z Marilyn": OLIVIER JESZCZE LEPSZY OD OLIVIERA

Wiele świadectw mówi o tym, że Olivier wiązał wielkie nadzieje z filmem z udziałem Monroe, ponieważ jego własna filmowa kariera znalazła się podówczas w pewnym kryzysie i potrzebowała świeżego impulsu, by zalśnić na nowo pełnym blaskiem. Filmowcy postanowili powierzyć rolę legendarnego szekspirowskiego aktora równie legendarnemu szekspirowskiemu aktorowi współczesnemu, Kennethowi Branaghowi, powszechnie uważanemu za godnego następcę Oliviera. - Miałem pewne zobowiązania, ale zgodziłem się przeczytać scenariusz. I zostałem kompletnie podbity przez opowiedzianą w nim historię. Znałem już wcześniej książki Clarka i uważałem, że prezentują one nieco plotkarskie spojrzenie na proces kręcenia filmu. Tekst scenariusza wydobył z tego materiału całą czułość. I był też bardzo, ale to bardzo zabawny. Branagha ujął szczególnie sposób ukazania postaci Oliviera, jego zdaniem nie ukrywający niezbyt chwalebnych stron jego osobowości, a jednak pełen uczucia i zarazem szacunku. - Nie mogłem się od tego tekstu oderwać. Była w nim prawdziwa fascynacja procesem tworzenia filmu, doskonałe wyczucie klimatu i zrozumienie dla postaci zarówno Oliviera, jak i Marilyn.

Reklama

Julia Ormond ("Wichry namiętności", "Biały labirynt"), odtwarzająca postać ówczesnej żony Oliviera, aktorki Vivien Leigh ("Przeminęło z wiatrem", "Tramwaj zwany pożądaniem") zwracała uwagę na uchwycenie jej silnego charakteru: - Jestem przekonana, że Leigh to niezwykłe połączenie wrażliwości i twardości. Potrafiła być naprawdę ostra, oceniała bez złudzeń zarówno showbiznes, jak i swe relacje z mężem. Była pięknością, potrafiła onieśmielać. Moim zdaniem była raczej zafascynowana urodą i wdziękiem Marilyn, niż o nią zazdrosna. Słynnego dramaturga Arthura Millera ("Śmierć komiwojażera", "Czarownice z Salem"), męża Monroe, zagrał Dougray Scott. - Ich związek był bardzo trudny, w szybkim tempie zmierzali ku separacji. Miller widział całą komplikację osobowości Marilyn, jej problemy. Warto też przypomnieć, że z wiekiem, już po rozstaniu z nią i jej śmierci, pisarz wspominał coraz częściej, jak bardzo ją kochał i szanował. Zoë Wanamaker zagrała Paulę Strasberg, żonę Lee Strasberga, nauczyciela aktorstwa i twórcę słynnej "metody", wywiedzionej z prac reżysera i teoretyka teatru Konstantego Stanisławskiego.

Aktorka mówiła: - Paula była ciągle przy Marilyn, była jej doradczynią i powiernicą. Myślę, że Olivier nie lubił jej za bardzo. Podobnie jak i Miller. Często Paula była demonizowana, ja jednak nie chciałam z niej czynić potwora, chciałam dodać tej postaci ciepła i pokazać, że nie była cyniczną manipulatorką żerującą na Marilyn, jak to się czasem przedstawia. Był w niej żar i zrozumienie dla gwiazdy, na którą miała spory wpływ. Strasberg miała na uwadze dobro Monroe, choć być może jej postępowanie na to nie wskazywało. Natomiast kolejny opiekun gwiazdy i jej menadżer, Milton Greene, dobrych intencji nie miał, zdaje się, w nadmiarze. Grający go Dominic Cooper tak oceniał jego działania: - W ciągu tego tygodnia jego stosunek do Marilyn zmienia się znacząco. Z kogoś, kto próbuje ją wspierać, na kogoś, kto szpikuje ją lekami, byle tylko mogła pracować. Tak jak i inni, usiłuje jej pomóc, zamykając coraz mocniej oczy na skalę jej problemów. Słynną aktorkę, dame Sybil Thorndike, zagrała Judi Dench: - Thorndike znała doskonale Oliviera. Właśnie ona usiłuje mu uświadomić rodzaj talentu Marilyn. A poza tym myślę, że jest całym sercem po stronie Marilyn i Colina. Bardzo pomogła Marilyn, dodała jej tak potrzebnej wiary w siebie. Emma Watson, rozsławiona rolą Hermiony z cyklu o Harrym Potterze, zagrała asystentkę kostiumografa Lucy, sympatię Colina: - Ta dziewczyna ma już doświadczenie w filmowym biznesie, nie jest oszołomiona jego nowością i blaskiem, często złudnym. A jednak daje się zranić Colinowi.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mój tydzień z Marilyn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy