Reklama

"Mistrz": O FILMIE I JEGO PRODUKCJI

Po zakończeniu II wojny światowej narodziła się nowa, niespokojna Ameryka. Były to czasy niespotykanego wzrostu gospodarczego i olbrzymich aspiracji, którym towarzyszyło poczucie wykorzenienia i wiszący w atmosferze ciągły niepokój. Zderzenie tych kontrastowych elementów doprowadziło do narodzin kultury opartej na poszukiwaniu i kwestionowaniu zastanych prawd, wywierającej na nas wpływ nawet w XXI wieku. Powracając z niewytłumaczalnego wojennego koszmaru, młodzi ludzie z trudem znajdowali sobie miejsce w nowym, lśniącym świecie konsumpcji i optymizmu. Wielu z nich tęskniło za oddaniem się jakiejś sprawie, większej od nich samych, rzucając się na poszukiwanie czegoś, co mogłoby zagłuszyć ciągły niepokój, chaos i barbarzyństwo współczesnego świata.

Reklama

"Mistrz", szósty film pełnometrażowy w dorobku Paula Thomasa Andersona, opowiada przejmującą historię osadzoną w atmosferze duchowych poszukiwań u progu lat 50-tych. Fabuła skupia się na zmiennych losach Freddiego (w tej roli Joaquin Phoenix), wyczerpanego psychicznie byłego oficera marynarki, który nie potrafi znaleźć sobie miejsca w codzienności oraz na niespodziewanej podróży, której podejmuje się bohater po zetknięciu ze Sprawą - nowo powstałym ruchem religijnym. Początkowo wyobcowany i przyglądający się wszystkiemu z dystansu Freddie, ostatecznie bierze na siebie rolę przybranego syna kontrowersyjnego, duchowego przywódcy Sprawy - Lancastera Dodda (Philip Seymour Hoffman). Kiedy głoszone przez Dodda poglądy zaczynają wystawiać na próbę ludzkie emocje, przyjaźń obu mężczyzn ewoluuje w zacięty pojedynek woli.

"Mistrz" to pierwszy od kilkunastu lat obraz nakręcony na taśmie filmowej o szerokości 70 milimetrów, uczuciowy i prowokacyjny portret trójki ludzi w pościgu za wizją naprawy świata, olśniewające wizualnie dzieło, przygotowane przez zaangażowaną emocjonalnie obsadę i profesjonalną ekipę filmową.

Wszystkie dotychczasowe filmy wielokrotnie nominowanego do Oscarów Paula Thomasa Andersona rozgrywały się na emocjonalnym, rodzinnym bądź historycznym pograniczu. Debiutancki "Hard Eight (Sydney)" to opowieść o zgorzkniałym hazardziście z Las Vegas, który bierze pod swoją opiekę spłukanego pechowca, co przynosi zupełnie niespodziewane rezultaty. Kolejny film - "Boogie Nights" - pokazuje niekonwencjonalną rodzinę, złożoną z pracowników przemysłu pornograficznego. "Magnolia" to kilka przeplatających się między sobą opowieści o osobistych kryzysach, osadzonych pewnej magicznej nocy w Dolinie San Fernando, a "Lewy Sercowy" jest czarującą komedią romantyczną o samotnym przedsiębiorcy, zmagającym się ze strachem i miłością. Ostatni film Andersona, "Aż poleje się krew", zabrał widzów do Kalifornii u progu XX wieku, pokazując epicką opowieść o człowieku poszukującym złóż ropy, który z uporem przekształca świat i siebie samego.

Przygotowując "Mistrza" Anderson zainteresował się nowym modelem amerykańskiej rodziny, który narodził się w wyniku powojennych wstrząsów; członkami alternatywnych ruchów duchowych i nowo ustanowionych religii. Od wschodniej ascezy po dianetykę, wczesne lata pięćdziesiąte to czasy, w których zaczęły powstawać niewielkie społeczności, skoncentrowane na realizowaniu różnorodnych wizji ludzkiego potencjału.

- Osadzenie fabuły w tej epoce dawało szansę na opowiedzenie dramatycznej i przejmującej historii - wyjaśnia Anderson swoją fascynację czasem kulturalnych niepokojów i duchowych poszukiwań. - Powrót do samych początków pozwala na pokazanie dobrych intencji, jakie tkwiły za tymi ruchami i dotarcie do źródła idei, dzięki którym ludzie zaczęli myśleć o zmienianiu samych siebie i otaczającego ich świata. Tuż po II wojnie światowej wszyscy z olbrzymim optymizmem spoglądali w przyszłość, ale jednocześnie musieli sobie radzić ze śladami niedawnego bólu i śmierci.

- Mój ojciec po powrocie z wojny do końca życia nie odzyskał spokoju - kontynuuje reżyser - Mówi się, że nowa religia czy ruch duchowej odnowy może narodzić się właściwie w każdej epoce, najczęściej jednak dochodzi do tego po zakończeniu wojen. Widząc taki ogrom śmierci i zniszczeń ludzie zaczynają pytać "jak do tego doszło?" i "co dzieje się z nami po śmierci?".

To właśnie te pytania nie dają spokoju Freddiemu, który stoczył się w pijackie, rozpustne zapomnienie. W tym stanie po raz pierwszy spotyka Lancastera Dodda, również byłego marynarza, który wierzy, że znalazł przekonującą odpowiedź na pytanie o to, jak ludzkość może się pozbyć swoich najgorszych instynktów. Koncentrując się na Freddiem, film staje się osobistą opowieścią o krętych ścieżkach wiodących ku Sprawie. Główny bohater jest jednocześnie zbuntowany i lojalny, pełen nadziei i destrukcyjny, wątpiący i oddany, a jego rzeczywistość coraz częściej nawiedzają sny i marzenia.

Producentka, JoAnne Sellar, która od czasu "Boogie Nights" współpracuje z Andersonem przy wszystkich filmach, wspomina z fascynacją kreatywną ewolucję, jaką przeszedł ten projekt.

- Paul bardzo interesował się tym, co wojna robi z ludźmi i w jaki sposób ci wszyscy mężczyźni, którzy z niej powrócili w latach pięćdziesiątych znaleźli ponownie swoje miejsce. Był to czas zagubionych dusz poszukujących odpowiedzi, co doprowadziło do powstania wielu różnych formacji duchowych. Najbardziej zafascynowała go dianetyka. Oczywiście nie interesowało go robienie filmu dokumentalnego - nie o to w tym wszystkim chodziło. Stworzona przez niego Sprawa opiera się na historycznych faktach, ale opowieść zmierza w zupełni innym kierunku. Tak naprawdę jest to film o Freddiem, klasycznym outsiderze, który trafia do pewnej społeczności i stawia jej wyzwanie. Jest to również historia tragicznej miłości, łączącej Freddiego z Mistrzem. Główny bohater wciąż marzy o poświęceniu się jakiejś większej sprawie, nie potrafi jednak całkowicie się temu poddać, a Mistrz widzi w nim syna.

Anderson przyznaje się do przeczytania wielu książek z tamtego okresu, od Steinbecka po L. Rona Hubbarda, zauważa jednak, że "dopóki nie kręcisz dokumentu czy biografii, granice pomiędzy faktami a wyobraźnią mogą być zatarte".

Tak też się stało. W czasie długotrwałych prac nad scenariuszem wyobraźnia wyraźnie doszła do głosu, a Sprawa stała się całkowicie osobnym bytem, sprokurowaną rodziną, połączoną zaskakującą dynamiką więzów krwi i narażoną na działanie potężnych sił. W każdej ze scen tego filmu bohaterowie reprezentują niekończącą się dychotomię rywalizacji i miłości oraz aspiracji i destrukcji.

- Oglądając ten film, widzę, że Freddie i Mistrz to dwójka ludzi, którzy desperacko próbują trzymać się razem i znaleźć jakieś porozumienie - opisuje Anderson swoich głównych bohaterów. - Myślę, że potrafią dostrzec w sobie wzajemnie siłę, a także pragnienie, by pomóc każdemu, kto znajduje się w potrzebie. Dla mnie obaj są niezwykle hojnymi mężczyznami, którzy w odmienny sposób komunikują to, co mają do przekazania.

Po dopracowaniu scenariusza i ożywieniu go na planie, "Mistrz" stał się gorączkowym snem, wypełnionym tematami istotnymi dla czasów powojennych - poszukiwaniem autentycznych więzi rodzinnych, wiary, sukcesu i porozumienia - toczącym się w nie pokazywanych nigdy wcześniej lokalizacjach. Jak mówi Daniel Lupi, producent współpracujący z Andersonem przy wszystkich jego filmach:

- Scenariusz kojarzył nam się z "Boogie Nights", ponieważ ten film, pozornie zajmując się przemysłem pornograficznym, pokazywał tak naprawdę relacje panujące pomiędzy członkami dość niezwykłej rodziny. Wyznawcy Sprawy również są swego rodzaju skomplikowaną rodziną.

Kolejnego wsparcia "Mistrz" doczekał się pod postacią producentki Megan Ellison, założycielki Annapurna Pictures, słynącej z sympatii do autorskich filmów, charakteryzujących się wyrazistą, reżyserską wizją. Takich, jak filmy Andersona właśnie.

- Megan Ellison pojawiła się pośród nas niczym anioł i powiedziała, że kocha ten projekt i powinniśmy go zrobić - wspomina Sellar.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mistrz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy