Reklama

"Miss marca": O PRODUKCJI

"Miss Marca" to reżyserski, scenariuszowy i aktorski debiut Zacha Creggera i Trevora Moore'a.

"Miss Marca" to reżyserski, scenariuszowy i aktorski debiut Zacha Creggera i Trevora Moore'a.

Panowie poznali się podczas studiów w New York's School of Visual Arts. Założyli trupe komediową The Whitest Kids U' Know, która często występowała na kampusie, a później w pobliskim klubie Lower East Side. Po studiach zaczęli wrzucać swoje skecze do Internetu, aż w końcu dostali swój program w Fuse TV i na kanale IFC. Wtedy zwrócili uwagę producenta, Toma Jacobsona.

"Oglądałam ich skecze w Internecie. Uznałem, że są cholernie zabawni i chciałbym z nimi współpracować. Kiedy znalazłem scenariusz do "Miss Marca" pokazałem go Tobie'emu Haggerty'emu - menadżerowi The Whitest Kids U' Know - i mojej wspólniczce, Monnie Willis. Dogadaliśmy się i poszliśmy z naszym pomysłem do Trevora i Zacha " - mówi Jacobson.

Reklama

Producenci i Fox pokładali w młodych komikach duże nadzieje. "Kiedy zadzwonili do nas ludzie z Foxa i zaproponowali, żebyśmy wzięli się też za reżyserię i scenariusz, byliśmy w szoku. Powiedzieli, że kojarzą nasz program telewizyjny i chcieliby, żebyśmy popracowali nad materiałem" - wspomina Moore.

Creggar początkowo nie był przekonany do pomysłu. Koledzy pracowali nad innym projektem i nie chciał z niego rezygnować. "Pragnąłem, żeby naszym pierwszym filmem było coś niezwykłego. Stawiałem raczej na abstrakcyjny humor, niż młodzieżową komedię o seksie. Nie chciałem kręcić kolejnego "Świntucha"- wspomina komik.

W końcu komediowy duet podjął się nowego wyzwania. "Wpadliśmy na to, że punktem wyjścia będzie koleś w śpiączce. To ciekawe. Budzi się po czterech latach. To też niezłe. Dowiaduje się, że jego dziewczyna została króliczkiem "Playboya". Murowany hit. Do tego doszła wstrzemięźliwość i erotomania, dziwni strażacy, Candace, gwiazda hip-hopu. Strzeliliśmy w dziesiątkę" - mówią Trevor i Zach.

Swoje trzy grosze dorzucił też Steven J. Wolfe, producent. Zależało mu na tym, żeby zrealizować film. "Kiedy przeczytałem scenariusz, oszalałem. Był świetny. Jedna z najzabawniejszych rzeczy jakie w życiu czytałem".

Jacobson dodaje, że scenariusz był tak dobry, że twórcy niemal od razu dostali zielone światło. "Zazwyczaj czeka się na nie dużo dłużej. Zach i Trevor pracowali nad scenariuszem pół roku. Przekazali go szefom studia, którzy mieli kilka uwag. Chłopaki poprawili to i owo, i dostali zgodę na realizację. To się rzadko zdarza. Zach i Trevor wykonali kawał dobrej roboty" - mówi Jacobson.

Pomysł scenariusza oscyluje wokół popularnej męskiej fantazji. "Chyba każdy młody chłopak marzy o tym, żeby wbić się na imprezę do rezydencji Hefa. O tych balangach krążą legendy. Nie znam faceta, który nie marzy o tym, żeby pobawić się z Króliczkami "Playboya"" - śmieje się Wolfe.

Jak dodaje Jacobson - "Podróż przez kraj to kolejny popularny motyw. Takie wyjazdy to część naszej kultury. Jeśli dodamy, że celem podróży jest rezydencja Hefnera, pomysł składa się w spójną całość. Kto nie byłby gotów przejechać przez całe Stany, żeby tylko dostać się na imprezę z dziewczynami z rozkładówek?".

Film opiera się na fajnym pomyśle, ale wyszedł świetnie, bo wzięli się za niego posiadacze unikalnego poczucia humoru, czyli Moore i Cregger. Lata spędzone w trupie komediowej nie poszły na marne.

Wsławili się ostrymi żartami, ale Wolfe zauważył przede wszystkim to, że łapią kontakt z publicznością. "Skecze Zacha i Trevora dotyczą spraw życia codziennego. Ludzie identyfikują się z tym, o czym opowiadają. W "Miss Marca" ujęło mnie to, że to nie tylko śmieszny, ale i prawdziwy film. Nie można nie polubić jego bohaterów" - mówi producent.

"Nasz film jest oryginalny, a jednocześnie porusza tematy bliskie każdemu człowiekowi. Większość osób, które przeczytały scenariusz przyznała, że to najlepsza rzecz jaką miały w rękach. Film zaskakuje i nie nudzi, ale opowiada też klasyczną historię - o chłopaku, który traci dziewczynę, a potem próbuje ją odzyskać. Od razu zaczynamy lubić bohaterów i trzymamy za nich kciuki." - mówi Jacobson.

Twórcy nasłuchali się komplementów na temat scenariusza, więc przy wybieraniu obsady byli bardzo ostrożni. "Gdybyśmy zatrudnili beznadziejnych aktorów, produkcja okazałaby się nic nie warta. Łatwo schrzanić dobry scenariusz." - mówi Wolfe.

Moore i Cregger są nie tylko maczali palce w reżyserii i scenariusze. Wcielili się także w postacie głównych bohaterów - Tuckera Claya i Eugene'a Bella. "Powierzanie najważniejszych zadań takiemu duetowi może być ryzykowne". - mówi Wolfe, który pracował z Michaelem i Markiem Polishem przy "Twin Fallus Idaho". "Mam już na koncie taką współpracę. Była udana, więc postanowiłem powtórzyć schemat. Zach i Trevor są jak połówki tego samego mózgu. Jak mówi mądre przysłowie - co dwie głowy to nie jedna!".

Cregger opowiada, że od razu było jasne, którą rolę przyjmie on, a którą Moore. "Od początku było oczywiste, że ja jestem Eugene'em, a Trevor Tuckerem. Nie znaleźlibyśmy kolesia, który lepiej wcieliłby się w niewinnego, a jednocześnie obleśnego Tuckera. Z kolei znerwicowany Eugene to wypisz wymaluj ja. Bez problemu odnaleźliśmy się w rolach." - mówi Zach. "Eugene jest mi bliski. Wychowywałem się w konserwatywnej rodzinie na południu Stanów. W mojej szkole działała grupa dzieciaków propagujących wstrzemięźliwość. Trzymałem się z nimi. Doskonale rozumiem, przez co przechodził Eugene" - dodaje aktor, reżyser i scenarzysta.

Do roli niewinnej Cindi, która wyrasta na Króliczka "Playboya" twórcy wybrali Raquel Alessi ("Ghost Rider"). "Pewnie wyobrażali sobie, że Cindi to słodka blondynka z niebieskimi oczami - typowa dziewczyna z sąsiedztwa. Ja tak nie wyglądam, ale czułam że jestem stworzona do tego, by zagrać Cindi. Mam takie samo poczucie humoru jak Zach i Trevor. Wiedziałam to już wtedy, gdy czytałam scenariusz i widziałam się w roli dziewczyny Eugene'a. Kiedy ją dostałam byłam wniebowzięta, a podczas kręcenia filmu świetnie się bawiłam z Zachem i Trevorem." - mówi Raquel.

Wiara w siebie pomogła Raquel dostać rolę. Cregger wspomina, że podczas castingu dziewczyna była dynamiczna i świetnie wypadła. "Zrobiła na nas świetne wrażenie. W zasadzie zdecydowaliśmy się na zatrudnienie jej zaraz po przesłuchaniu" - mówi.

Candace, dziewczynę Tuckera, zagrała Molly Stanton ("Twins", "Passions"), która początkowo starała się o rolę Cindi. "Nieźle wypadała, ale nie pasowała mi do Cindi. Trevor od razu powiedział, że widzi w niej Candace. Zaprosiliśmy ją na drugie przesłuchanie i przyznałem kumplowi rację - Molly była idealną Candace." - mówi Cregger.

Rola Candace nie była łatwa. "To twarda sztuka. Zna się na karate, ale i striptizie. Uwielbiam ją. Ma wiele twarzy, co jest świetnym polem do popisu dla aktora. Zagrałam słodką, zabawną, seksowną, ale i szaloną dziewczynę." - mówi aktorka.

Horsedick MPEG to kumpel ze szkolnej ławki Eugene'a i Tuckera, który po skończeniu liceum zrobił karierę i jest gwiazdą hip-hopu. Rolę powierzono Criagowi Robinsonowi znanemu z serialu "Biuro", gdzie wciela się w Darryla Philbina.

Jacobson był zachwycony Robinsonem. "Wysłaliśmy Craigowi scenariusz i wcale nie musieliśmy go namawiać, żeby przyjął rolę. Kiedy pojawił się na planie, opadły nam szczęki. Jest genialny. Horsedick MPEG to najfajniejsza postać w filmie" - mówi producent.

To samo zdanie mają Moore i Cregger. "To przerysowana, ale i fantastyczna postać. Gwiazdor hip-hopu w naszym wydaniu jest głośnym, zwracającym na siebie uwagę zabawowym facetem, z którym każdy chce się zakumulować. Kiedy Craig przyszedł na casting nie musieliśmy mu dawać żadnych wskazówek - on po prostu BYŁ Horsedickiem. Spojrzeliśmy po sobie i wiedzieliśmy, że powierzymy mu tę rolę" - mówi Moore.

Robinson z przyjemnością ją przyjął. "Zagranie takiego wariata jak Horsedick to niezła frajda. Można puścić wodze wyobraźni i się wyszaleć. Ciągle trzeba było robić duble, bo zaśmiewałem się z własnych kwestii" - wspomina aktor.

Do obsady dołączyli także Cedric Yarbrough ("Reno 911!"), Carla Jimenez ("Nacho Libre"), która wcieliła się w pielęgniarkę Eugen'a i prawdziwa Playmate 2007 roku - Sara Jean Underwood. W kluczowej scenie nie zabrakło też samego Hugh Hefnera.

Underwood wcieliła się w Miss Lutego, którą usiłował poderwać Tucker. Szybko jednak zrobił z siebie idiotę i nic z tego nie wyszło. Modelka wspomina, że w życiu często ją to spotyka. "Faceci mnie zagadują, chwalą piękne zdjęcia, a potem zaczynają gadać bzdury. W filmie potraktowałam jednego z nich dosyć ostro. W rzeczywistości jestem łagodniejsza, ale nieraz wściekam się, gdy rozmówca pozwala sobie na zbyt wiele" - mówi Sara Jean.

Hefner chętnie zagrał w "Miss Marca" i pozwolił ekipie na nakręcenie kilku scen w swojej posiadłości. Okazuje się, że legendarny założyciel "Playboya" jest fanem Moore'a i Creggera. Przyznaje też, że spodobało mu się to, jak w scenariuszu odniesiono się do magazynu. "Pismo ma już ponad pięćdziesiąt lat, a uwielbiają je kolejne pokolenia mężczyzn, ale i kobiet. Każdy z nas, niezależnie od płci, ma w sobie coś z lekkoducha i flirciarza. Film opowiada o dwójce przyjaciół, która próbuje wkraść się do mnie na imprezę - muszę przyznać, że takie sytuacje nie raz miały miejsce!" - śmieje się Hefner.

Hugh dzieli się w filmie swoimi mądrościami z Tuckerem. "Zamiast wykopać go za drzwi próbuje wyjaśnić mu dlaczego założyłem "Playboya" i udzielam kilku rad." - mówi legendarny wydawca., który ma na koncie gościnne występy w filmach i serialach. "Lubię stawać przed kamerą. Zwłaszcza, że zawsze gram tę samą "rolę", czyli samego siebie. Za każdym razem idzie mi to coraz lepiej."- dodaje ze śmiechem.

Potrójne zadanie, jakiego podjęli się Moore i Cregger nie było łatwe. "To była ogromna odpowiedzialność. Zaufało nam wielu ludzi, do tego powierzyli nam pieniądze na realizację dużego przedsięwzięcia. To było fantastyczne, ale czasem przytłaczające doświadczenie" - przyznaje Cregger.

Twórcy postanowili wesprzeć młodych komików doświadczonymi filmowcami. Za zdjęcia odpowiada Anthony B. Richmond, za make-up Dominie Till, który pracował między innymi przy "Władcy pierścieni" i "King Kongu".

Moore'owi i Creggerowi dobrze się razem pracowało - nic dziwnego, robią to od lat. "Mieliśmy spójną wizję tego filmu. Współpraca układała się świetnie. Dobrze się czułem przed kamerą i miałem pełne zaufanie do Trevora jako reżysera. Myślę, że on do mnie też kiedy zamieniliśmy się miejscami po obu stronach kamery. Każdemu życzę takiej współpracy" - mówi Zach.

"Połączenie obowiązków reżysera i aktora było momentami trudne. Na przykład, gdy szykowałem się do niełatwej sceny, a ktoś podchodził i pytał o jakieś reżyserskie sprawy. Wtedy wołałem na pomoc Trevora" - dodaje Cregger.

Najtrudniejszy był dla Zacha pierwszy dzień. Kręcili wtedy scenę, w której Eugene i Cindi wygłaszają mowę o wstrzemięźliwości. Trzeba było stanąć przed siedemdziesięcioma dzieciakami, a jak powiedział kiedyś weteran sztuki filmowej, lepiej unikać pracy ze zwierzętami i z dziećmi. "Chociaż nie palę od lat, odpalałam jednego szluga za drugim. Prawie osiwiałem. Nikt nie słuchał tego co mówiłem, myślałem że szlag mnie trafi. Teraz już wiem, że nie nadaję się na pełnoetatowego reżysera. W sumie dobrze się stało, że ta scena powstała pierwszego dnia, bo wszystko co działo się potem wydawało mi się bułką z masłem" - mówi Moore.

Eugenowi trochę się obrywa, a co za tym idzie, oberwało się i Creggerowi, który go gra. "Eugene zleciał ze schodów, dostał kijem baseballowym został wyrzucony z autobusu, a, banda raperów spuściła mu łomot, podobnie jak bramkarze z klubu. Kiedy pisaliśmy te sceny śmiałem się do rozpuku. Nie myślałem o tym, że to ja będę w nich grał! Następnym razem będę myślał przyszłościowo" - mówi Zach.

Cregger miał dublera, ale w części scen zagrał sam. Nie należały do najtrudniejszych, ale okazały się wymagające. "W jednej ze scen Tucker pcha wózek inwalidzki, na którym siedzi Eugene. Spuszcza go niechcący ze schodów, a Eugene ląduje na samochodzie. Przejażdżka po schodach okazała się szybka, a ja zapomniałem spytać jak zwolnić przed uderzeniem w auto, więc nieźle oberwałem. Większość kaskaderki wykonał profesjonalista, ale kilka scen, na które się zdecydowałem, zapamiętam do końca życia" - dodaje Cregger.

Molly Stanton, czyli filmowa Candace, wspomina że była pod wrażeniem tego, jak spisali się Moore i Cregger. "Uwielbiam Zacha i Trevora. Dali z siebie wszystko i efekty ich pracy po obu stronach kamery są świetne. Trevor to pasjonat - jak tylko padało słowo "Akcja!" źrenice mu się rozszerzały i był w swoim żywiole. Z kolei Zach to Człowiek- Sarkazm. Razem tworzą wspaniały duet. Świetnie się z nimi pracowało" - mówi aktorka.

Craigowi Robinsonowi podobała się wyluzowana atmosfera na planie. "Czułem się nie jak w pracy, ale jak na spotkaniu z kumplami. Chętnie słuchali sugestii i uwag. Współpraca odbywała się na zasadzie "jak równy z równym"; nie było podziału w stylu "jesteś tylko aktorem, a my, reżyserzy, jesteśmy lepsi od ciebie". To było naprawdę fajne. Świetnie się bawiłem przy tym filmie"- mówi aktor.

Modelka Sara Jean Underwood debiutuje w "Miss Marca" jako aktorka. Przyznaje, że początkowo była onieśmielona perspektywą współpracy z Moore'em i Creggerem. "Byłam kompletnie zielona jeśli chodzi o aktorstwo, a oni są bardzo utalentowani. Trochę się bałam jak mi pójdzie, ale obaj okazali się życzliwi i pomocni. Jeśli coś im nie pasowało to proponowali jakąś zmianę, a ja próbowałam spełnić ich oczekiwania. Metodą prób i błędów dopięliśmy swego. Myślę, że efekt jest niezły" - mówi Playmate roku 2007.

Współpraca między reżyserami, a resztą aktorów odbywała się w przyjaznej atmosferze, ale Moore i Cregger nie pozwalali na zbytnią improwizację. "To nie w naszym stylu. Unikamy tego także podczas kręcenia naszego programu telewizyjnego. To, że na co dzień tworzymy skecze nie znaczy, że improwizujemy na scenie. Wszystko co prezentujemy jest przemyślane - każde zawieszenie głosu, pauza, czy intonacja. Jedyną osobą, której pozwalaliśmy na pójście na żywioł był Cris Robinson" - mówi Cregger.

"Przejście od pisania skeczy, do wysoko-budżetowej produkcji filmowej nie jest łatwe. To duże wyzwanie. W kabarecie można sobie pozwolić na niedociągnięcia i skuchy, które nie mają racji bycia podczas realizowania filmu. Zresztą dobry skecz, a dobry film to dwie różne sprawy. Dobry dowcip musi mieć puentę i jeśli ludzie się śmieją, to znaczy że zadanie wykonane. Film to nie tylko żarty, ale i mająca ręce i nogi fabuła, sympatyczni bohaterowie, którzy nie będą "papierowi" i mnóstwo innych rzeczy. Praca nad "Miss Marca" to było piękne doświadczenie - świetnie się bawiliśmy, ale i dużo nauczyliśmy" - mówi Cregger.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Miss marca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama