Reklama

"Miasto słońca": WYCLEF JEAN O MUZYCE do FILMU

Pamiętam, że w czasie deszczu biegałem po podwórku, żeby złapać na język kilka kropli wody pitnej. Pamiętam bieganie po ulicach, na golasa, ze śmiechem i tańcem, gdy krople trafiały mi prosto w twarz. Pamiętam jedzenie błota żeby spacyfikować nieznośne uczucie głodu. Pamiętam, że nie mieliśmy pieniędzy na podstawowe sprawy; nie mieliśmy nawet ubrań. Ale? Pamiętam też szczęście. Pamiętam uczucie radości w całej tej naszej nędzy, radości powstałej z ducha Haiti, pamiętam, że czułem się OK.

To są wspomnienia z miejsca nazywanego na Haiti Croix-des-Bou-quets. Odbyłem bardzo długą drogę z tego miejsca do Nowego Jorku, ale niektórych rzeczy się nie zapomina, na zawsze pozostają częścią nas.

Reklama

Zawsze, kiedy wracam na Haiti, reaguję silną, fizyczną reakcją na mój kraj. To kontakt z trudną do opisania energią, która uwalnia się jeszcze zanim samolot zetknie się z ziemią. (?)

Haitańczyków, szczególnie małe dzieci, traktuję jak rodzinę. Nie ważne jak długo mnie tu nie było, moi ludzie zawsze witają mnie tutaj z otwartymi ramionami. Kiedy patrzę im w oczy, widzę w nich siebie. Dzięki temu mogę pokonać czas i odnaleźć drogę do naszej wspólnej przeszłości, przeszłości, o której nigdy zapomniałem.

Coś podobnego odezwało się we mnie niespodziewanie w pochmurną lipcową noc latem 2004 roku. Za namową przyjaciela spotkałem się ze znajomymi, żeby obejrzeć, jak później się okazało, wyjątkowe zdjęcia do filmu duńskiego dokumentalisty, Asgera Letha i jego serbskiego operatora i współreżysera filmu Milosza Loncarevica.

Rzecz działa się w niebezpiecznych, brudnych slusmach Port-au-Prince, gdzie Miasto Słońca opowiada historię Haitańczyka: 2Paca, szefa gangu. ?W pierwszej reakcji chciałem wskoczyć do samolotu do Haiti już następnego dnia. Dlaczego? Chciałem zrozumieć. Potrzebowałem zobaczyć te dzieciaki na własne oczy, nie za pośrednictwem kamery. Chciałem się od nich dowiedzieć, co stało się z tym niezwykłym duchem Haiti, który zapamiętałem z dzieciństwa. Musiałem zrozumieć jak to możliwe, że wielkim potencjale, jaki obaj mieli, w ich oczach widać było tylko wściekłość i ból. Potrzebowałem też znaleźć sposób, jak mógłbym coś zmienić.

Po obejrzeniu Miasto Słońca nie umiałem pozbyć się obrazu 2Paca z mojej głowy, jego i innych dzieciaków desperacko szukających wyjścia z tego chaosu, jakim było ich życie. Oczywiście to muzyka sprawiła, że tak szybko się z nimi zidentyfikowałem. 2Pac chciał być raperem. Kiedy zamieszkaliśmy na Brooklynie, dostałem od mojej mamy gitarę. Dopasowując się do nowej, nieprzyjaznej kultury, ucząc się nowego języka, żyjąc w lęku typowym dla nastolatka - muzyka stała się moją ucieczką. Uratowała mi życie; 2Pac też szukał w niej swego ocalenia.

Film jest o czymś znacznie większym niż o chłopaku, który chce rapować. Lider gangu w najbiedniejszym kraju Zachodniej półkuli lub przebijający się młody dyrektor w najbogatszym kraju ? obaj mają marzenia i odczuwają ból. Miasto Słońca to film o marzeniach, które mamy wszyscy, takich, które dopuszczamy do siebie w najbardziej intymnych chwilach, w zupełnej osobności. Film starannie układa obok siebie wszystkie elementy - miłość, nadzieję, ból i rozpacz - to czyni 2Paca człowiekiem tak samo jak czynie nim mnie i Ciebie.

Na utworach z soundtracku do filmu, mieszam muzykę 2Pac z moją własną. Pracowałem nad tym, żeby oddać jego wyjątkowy talent, marzenia i jego własną wizję świata. W innych, staram się uchwycić siłę filmu, coś, co najlepiej odda dziwną mieszankę chaosu i spokoju - jeden z paradoksów Haiti. (?) Będę mógł występować z największymi muzykami i stać na scenie obok największych przywódców, daleko od tego, co zostało w Croix-des-Bouquets, ale nigdy nie zapomnę o moich początkach. Mogę odbierać najważniejsze nagrody i wyrazy uznania, ale zawsze będę umiał spojrzeć w oczy drugiemu człowiekowi i spotkać się z nim na najbardziej podstawowym, ludzkim poziomie. Mogę mieć wiele wygód i korzyści z pracy i sławy w Ameryce, ale moja praca zawsze będzie odzwierciedlała i wyrażała uznanie dla tego, co najbardziej wyjątkowe i uniwersalne na Haiti.

Zawsze, gdy myślę o tych, którzy mi pomogli, wiem, że będę miał życie, które potwierdzi wartość i sens całej tej wspaniałej pomocy, którą otrzymałem. A Wy? Jak przeżyjecie wasze?

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Miasto słońca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy