Reklama

"Lincoln": O PRODUKCJI

SZUKAJĄC LINCOLNA

Abraham Lincoln od lat jest legendą. Wspomina się go nie tylko jako prezydenta, ale i niezwykłego, absolutnie nieprzeciętnego człowieka.

Dziś, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, wspomina się tego niepowtarzalnego lidera. Stał się symbolem nadziei i dowodem na to, że chęć władzy może wynikać z chęci ratowania narodu. Był trudnym człowiekiem, któremu udało się osiągnąć niezwykłe cele i zmienić losy całego kraju.

Steven Spielberg od dziecka pragnął nakręcić film o Lincolnie, w którym pokazałby go nie tylko jako prezydenta, ale przede wszystkim jako człowieka.

Reklama

"Lincoln to jedna z najbardziej fascynujących postaci w historii. Pamiętam, że kiedy zobaczyłem jego pomnik w Waszyngtonie, przeraziłem się. Miałem cztery czy pięć lat i ogromna statua zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Byłem całkowicie zafascynowany i bardzo chciałem się dowiedzieć kim był ten człowiek." - wspomina Steven Spielberg.

Im więcej przyszły filmowiec czytał o Lincolnie, tym bardziej był zaintrygowany jego niezwykłą osobowością. "Rządził naszym krajem w bardzo trudnych czasach. Dzięki niemu idea demokracji przetrwała. Pragnąłem pokazać niezwykłego polityka, który zniósł niewolnictwo, ale też zwykłego człowieka : męża i ojca. Lincoln miał trudną osobowość, wciąż poszukiwał samego siebie. Nie chciałem robić filmu, który tylko i wyłącznie by go gloryfikował. Wolałem stworzyć kompletny obraz ciekawego człowieka, który oprócz niebanalnych zalet miał też wady." - mówi reżyser.

Spielberg i Kushner pracowali wcześniej przy "Monachium". Długo zastanawiali się jak uchwycić biografię Lincolna - w końcu postanowili się skupić na kilku najważniejszych miesiącach jego życie, które pokazywały jego geniusz polityczny, miłość do rodziny, a przede wszystkim miłość do ojczyzny.

"Postanowiliśmy opowiedzieć właśnie ten fragment jego życia, ponieważ podsumowywał jego największe osiągnięcie, a jednocześnie pokazywał go nie tylko jako lidera, ale jako zwykłego człowieka, który radzi sobie w niezwykłych okolicznościach." - mówi Spielberg i dodaje : "W moich filmach liczy się obraz, bo za jego pomocą opowiadam dużą część historii, ale w tym przypadku najważniejsze były słowa Lincolna. Od strony wizualnej istotniejsze było właściwego pokazania rozwoju historii".

Relacjonując ostatnie dni Lincolna, Spielberg i Kushner pokazali nie tylko kulisy machiny politycznej, ale prywatne lęki i obawy człowieka. "Ta historia naprawdę trzyma w napięciu. Chwilami to polityczny thriller." - mówi Kushner.

Długoletnia wspólniczka Spielberga, producentka Kathleen Kennedy, przyznaje, że to wyjątkowy film w karierze reżysera. "Steven zawsze lubił filmy historyczne. Nakręcił między innymi "Imperium Słońca" czy "Liste Schindlera". W przypadku "Lincolna" podeszli do tej produkcji nie jak do filmu historycznego, a jak do opowieści o wyjątkowym człowieku. Postanowili pokazać jego ludzką twarz, a nie tylko osiągnięcia polityczne".

"TEAM OF RIVALS"

Spielberg od początku zdawał sobie sprawę z tego, że czeka go przebrnięcie przez niezliczoną liczbę biografii ukazujących Lincolna z różnych perspektyw. Najbliższa jego wizji była książka "Team of Rivals : The Political Genius of Abraham Lincoln" Doris Kearns Goodwin, która w 2005 roku stała się bestsellerem.

Reżyser poznał pisarkę kilka przed tym zanim skończyła pisać biografię Lincolna, ale już wtedy o niej rozmawiali. "Był żywo zainteresowany zrobieniem filmu. Z pasją rozmawiał o Lincolnie, widać było, że pasjonuje go historia jego życia." - wspomina autorka książki.

Książka Goodwin natychmiast stała się czytelniczym hitem. Okazało się, że pisarka uchwyciła to, co najbardziej interesuje ludzi - skupiła się na tym, jak Lincoln jednoczył naród w trudnych czasach podziału. Tytułowi rywale to inni kandydaci na prezydenta, których zaprosił po wygranej do swego gabinetu jako doradców. Jego największym talentem była umiejętność dogadania się z przeciwnikami i wspólna praca na rzecz większego dobra.

Jak udało mu się osiągnąć to wszystko czego dokonał? Pisarka twierdzi, że po prostu doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji nie odniesienia sukcesu. "Wprowadzenie do konstytucji trzynastej poprawki było jego nadrzędnym celem. Doskonale wiedział, że tylko zapis konstytucyjny zagwarantuje zniesienie niewolnictwa. Poświęcił się temu w pełni." - mówi Goodwin.

Książka przemówiła do Spielberga również ze względu na sposób, w jaki została napisana : "Czyta się ją niemal jak scenariusz. Ujęło mnie to, jak pokazała Lincolna. Dokładnie w taki sposób, w jaki ja chciałem go sportretować, dlatego zależało mi na tym, by wiernie oddać jej dzieło." - mówi reżyser.

Autorka zorganizowała spotkanie z historykami. "To było niezwykłe. Kontaktowali się ze mną potem, aby podzielić się podziwem dla Stevena i jego wiedzy na temat Lincolna i wojny secesyjnej. Upewniłam się, że nikt nie zrobiłby tego filmu lepiej niż Steven i Tony".

500 STRON SCENARIUSZA

Steven Spielberg nie miał wątpliwości, że właściwą osobą do napisania scenariusza jest Tony Kushner - autor nagrodzonej Pulitzerem sztuki "Anioły w Ameryce" i scenariusza do filmu "Monachium".

Kushner miał wątpliwości czy uda mu się napisać skrócić 800stronicową książkę tak, by tekst nie ucierpiał. "Ta biografia to żywy dowód na to, jak ciężko przerobić dobrą książkę na dwugodzinny film. Jest w niej tylu świetnie nakreślonych bohaterów i fenomenalnie opisanych wydarzeń, że napisanie scenariusza było zadaniem niemal niemożliwym."- mówi Kushner.

Pierwszy draft miał 500 stron. "To była jedna z najlepszych rzeczy jakie kiedykolwiek czytałem. Oczyma wyobraźni widziałem, że będzie z tego genialny film. Najlepszym fragmentem była 70stronicowa kłótnia o przepuszczenie trzynastej poprawki." - wspomina Spielberg.

Kushner kontynuował prace nad scenariuszem przez kolejne dwa lata. Pewnego dnia odebrał telefon od Spielberga.

"Powiedział, że ma propozycję, która zabrzmi jak szaleństwo, ale żebym dobrze to przemyślał. Zasugerował, żebyśmy skupili się na styczniu, w którym Lincoln pracował nad przeforsowaniem trzynastej poprawki. Uważał, że to najbardziej ekscytujący fragment biografii i możemy pokazać go z takiej strony, by zaprezentować Lincolna takim, jakim współcześni ludzie go nie znają".

"Zrobiliśmy ten film w idealnym momencie. Ludzie coraz bardziej tracą wiarę w rząd. Warto właśnie teraz pokazać, że istnieją politycy, którym zależy i którzy chcą i potrafią walczyć o demokrację. Pokazaliśmy uniwersalne, ważne prawdy, ale też dylematy zwykłego człowieka, który był mężem i ojcem. Nie mówiąc o tym, że film to też thriller polityczny : czy Lincolnowi uda się utrzymać Unię? Czy zniesie niewolnictwo zanim Konfederacja się podda?"

Zawężenie fabuły umożliwiło Kushnerowi skupienie się na tym, co interesowało o najbardziej czyli na pokazaniu Lincolna jako zwykłego człowieka uwikłanego w świat wielkiej polityki i szczerze pragnącego dobra swojego narodu.

Kushner postanowił nie poruszać kontrowersyjnych tematów - np. tego, że Lincoln rozważał odejście od kwestii niewolnictwa, gdyby miało to zapewnić przetrwanie Unii. Pokazał jednak, że prezydent stąpał po cienkiej linii. "Przyświecała mu idea o konieczności zakończenia wojny secesyjnej i zniesieniu niewolnictwa, a jednocześnie musiał przekonać do tego obywateli, którzy bali się, że ich synowie będą ginąć w imię tych idei".

Kushner nie uciekał od kwestii nadużywania władzy. Lincoln zawiesił Habeas Corpus, nałożył na prasę cenzurę. "Robił to, bo wierzył w słuszność swoich przekonań. Był tak przekonany o swojej racji, że próbował zapobiec sprzeciwom. Nie brakowało mu charyzmy i determinacji, ale nie wszystkie jego poczynania zasługują na całkowity podziw." - mówi scenarzysta.

"Tony'emu udało się oddać język tamtych czasów, a jednocześnie własny styl. Powstało niezwykłe kino historyczne opowiedziane pięknym językiem." mówi Spielberg.

Kushner położył też nacisk na to, by w jasny sposób przedstawić politykę drugiej połowy dziewiętnastego wieku, ponieważ znacząco różniła się od dzisiejszej. Wtedy Demokraci byli konserwatywni, a Republikanie postępowi, a nawet radykalni.

Kushner pisał scenariusz konsultując się z Goodwin, której bardzo się spodobała koncepcja zawężenia historii i skupienia się na konkretnym okresie z życia Lincolna. "Tony uchwycił wszystko to, co i ja starałam się zawrzeć na kartach mojej książki. Pokazał naturę Lincolna, jego upór i determinację, poczucie odpowiedzialności, melancholię, wewnętrzną walkę, a także jego ludzką twarz." - mówi pisarka.

Ostateczna wersja scenariusza zachwyciła wszystkich. "Tekst jest porywający. Tony napisał rewelacyjną, złożoną historię, która wciąga od pierwszej sekundy." - mówi Kathleen Kennedy.

Kushner nie miał wątpliwości, że Spielberg poradzi sobie z przeniesieniem jej na ekran, choć nie było to łatwe. "Steven to wybitny filmowiec. Każdy jego film zawiera charakterystyczne elementy, po których natychmiast można poznać, że właśnie on stał za kamerą, a jednocześnie każdy z tych filmów jest inny. Steven za każdym razem tworzy coś unikatowego. Udało mu się pokazać Lincolna w sposób jaki charakteryzował naszego prezydenta - skromny i skupiony." - mówi scenarzysta.

Goodwin, która jest specjalistką od Lincolna, zgadza się z Kushnerem : "Nie wyobrażam sobie, by inny reżyser zrobił to lepiej. Ten film to coś więcej niż zwykła biografia. To piękne unieśmiertelnienie wspaniałego prezydenta. Jestem pewna, że wielu ludzi odzyska dzięki tej produkcji wiarę w rząd".

ROLA DANIELA DAY-LEWISA

Lincoln to amerykański bohater narodowy, ale nie bohater bez wad. Walka o przeforsowanie trzynastej poprawki była kamieniem milowym dla kraju, ale i ciężkim doświadczeniem dla człowieka, który się jej podjął.

W Abraham Lincolna wcielił się dwukrotny laureat Oscara, Daniel Day-Lewis. "On po prostu rozumiał tego bohatera i niesamowicie wczuł się w rolę. Nigdy nie kwestionowałem jego metod pracy, bo efekty zachwycały mnie za każdym razem." - mówi Spielberg.

Aktor zaczął przygotowywanie się do roli od rozmów z Tonym Kushnerem i Doris Goodwin, którzy zawarli w swoich tekstach rys psychologiczny Lincolna, a nie tylko opis jego dokonań.

"Wcześniej patrzyłem na Lincolna przez pryzmat wielkich wydarzeń, których był członkiem, ale dzięki Tony'emu i Doris spojrzałem na niego po prostu jak na człowieka. To było fascynujące, wgryźć się głębiej niż tylko w historyczne zapisy, przyjrzeć się czemuś więcej niż suchym faktom." - przyznaje aktor.

Daniel Day-Lewis przyznaje, że aby dobrze przedstawić Lincolna musiał złapać specyficzny jego rytm. "Lincoln wszystko robił w swoim tempie. Był trzeźwo myślącym człowiekiem o analitycznym umyśle. To, co niektórzy odbierali jako bierność, było po prostu procesem decyzyjnym." - wyjaśnia aktor.

Lincoln miał też niesamowity dar do poruszania ludzi, przykuwania ich uwagi i skłaniania do refleksji. "Pewna bliska mi osoba, która już niestety nie żyje, również to potrafiła. Niektórzy umieją pięknie snuć historie, ja niestety nie. Musiałem znaleźć w sobie zalążek tego daru, by móc obdarzyć nim mojego bohatera. Lincoln był bystrym, fascynującym mówcą, za co bardzo go podziwiam." - mówi Daniel Day-Lewis.

Szesnasty prezydent Stanów Zjednoczonych miał też niezwykłe poczucie humoru. "Bardzo mi zależało na tym, aby oddano to w filmie. Daniel wypadł fenomenalnie. Lincoln był niezwykłym człowiekiem, który często oddawał się refleksji. Siedział w ciszy i wydawało się, że się smuci, ale potem zaczynał opowiadać anegdotki, zaskakiwał dowcipem." - mówi Doris Goodwin.

Niektórzy historycy twierdzą, że wiele wskazuje na to, iż Lincoln cierpiał na depresję, ale Kushner uważał, że huśtawki emocjonalne prezydenta były odzwierciedleniem sytuacji panującej w kraju. "To były trudne czasy. Lincoln miał w sobie mnóstwo empatii, spoczywała na nim odpowiedzialność za cały naród. Danielowi udało się przybliżyć nam wielkiego człowieka, który w wielu sytuacjach był skazany na samotność wynikającą z ciążących na nim obowiązkach. Niezwykłe jest to, że Daniel odtworzył też postawę Lincolna, jego głos, mimikę. Dzięki takim szczegółom naprawdę zbliżamy się do człowieka, a nie tylko legendy." - mówi Kushner i dodaje : "Relacja między Danielem, a Steven była niezwykła. Jeszcze nie widziałem, żeby Steven aż tak blisko współpracował z którymś ze swoich aktorów".

"Ta rola była dla mnie wyjątkowa. Bardzo zżyłem się z moim bohaterem. Sądzę, że podobne doświadczenie już się nie powtórzy. Cenię też współpracę ze Stevenem i Tonym, którzy są niezwykle otwarci i twórczy. Dzięki nim nabrałem odpowiedniej pewności siebie, by dźwignąć tę niełatwą rolę." - mówi Daniel Day Lewis.

RODZINA LINCOLNA

Abraham Lincoln był nie tylko prezydentem, ale i mężem i ojcem. Stawiał czoło nie tylko trudnym sprawom politycznym, ale i rodzinnym, z którymi mierzy się każdy z nas.

W Mary Todd Lincoln, żonę wielkiego prezydenta, wcieliła się Sally Field. Pochodząca z zamożnej rodziny Kentucky, Mary dostrzegła w Abrahamie przyszłego prezydenta kiedy tylko go poznała. Wyszła za niego mając 23 lata i zanim stanęli przed ołtarzem powiedziała, że jej luby będzie kiedyś prezydentem i nie wychodziłaby za niego, gdyby w to nie wierzyła, bo do przystojnych nie należy.

Ich wspólne życie nie było wolne od tragedii i kontrowersji. Tylko jeden z czterech synów dożył dorosłości, a Mary, która pochodziła z Południa, była w czasie wojny secesyjnej rozdarta. W krótkim czasie straciła i męża i najmłodszego syna, co tak bardzo odcisnęło się na jej psychice, że trafiła do ośrodka dla obłąkanych, a niedługo później zmarła.

Sally Field przyznaje, że niełatwo było zagrać kobietę tkwiącą w trudnym małżeństwie. "Powszechne są informacje na temat cierpienia i depresji. W obliczu wielu tragedii, Mary znalazła w sobie siłę, by wspierać męża i być prawdziwą Pierwszą Damą." - mówi aktorka.

"W tamtych czasach opinia publiczna krytykowała Mary. Lincoln był wynoszony na ołtarze, a o niej mówiono wyłącznie negatywnie. Zarzucano jej, że okazuje mu za mało wsparcia, ale nikt nie myślał o tym, jak trudno trwać u boku tak skomplikowanego człowieka. Ona trwała, bo wierzyła, że jej mąż jest wyjątkowym człowiekiem, który zmieni świat. Miała rację." - mówi aktorka.

Rodzina miała do Mary żal, że odwróciła się od Konfederatów. "Miała wyraziste poglądy, a przede wszystkim, stała za mężem murem. Od początku była osobą, której się zwierzał, i z którą się skonsultował, ale gdy został prezydentem, miał profesjonalnych doradców, a zdanie Mary przestało aż tak się liczyć." - mówi Sally Field.

Odtwórcy głównych ról dołożyli wszelkich starań, by wytworzyć wyjątkową chemię i bliskość. Przed rozpoczęciem zdjęć spotkali się raz - wybrali się na przejażdżkę powozem konnym. "To niesamowite, ale szybko wczułam się w rolę i miałam wrażenie, że Daniel od lat jest moim mężem." - mówi aktorka, a Daniel Day-Lewis dodaje : "Obdarzyliśmy siebie bezgranicznym zaufaniem, dzięki czemu bez problemu zaangażowaliśmy się w role".

Sally Field uważa, że choć film opowiada o dość odległej przeszłości, jego przekaz jest współczesny. "To historia o zaangażowaniu w politykę, o naturze demokracji, o tym co znaczy rządzić krajem. Te sprawy wciąż są aktualne".

Robert, najstarszy syn Lincolnów, pragnął wstąpić do armii i walczyć o Unię. Kiedy miał 21 lat nie trafił do wojska lecz studiował na Harvardzie, ale pragnął odegrać ważną rolę. Jednak rodzice chronili go jak mogli, zwłaszcza że stracili już jednego syna.

W Roberta wcielił się Joseph Gordon-Levitt. "Podziwiam Roberta za jego patriotyzm, a jednocześnie współczuję mu, bo uniemożliwiono mu spełnienie obowiązku, do którego bardzo się poczuwał." mówi aktor.

"Cieszę się, że zagrałem Roberta. Pokazanie relacji ojca i syna pokazuje Lincolna z innej strony. Nie tylko jako lidera narodu, ale i męża i ojca. Ten wielki człowiek zniósł niewolnictwo, ale nie odbyło się to bez poniesienia kosztów." - dodaje Gordon-Levitt.

Najmłodszego syna Lincolnów, Tada, zagrał australijski aktor Gulliver McGrath. "Dzięki Tadowi widzimy Lincolna jako czułego i dobrego człowieka." - mówi młody aktor i dodaje : "Nawet w przerwach od zdjęć Daniel traktował mnie jak syna, na przykład czochrał mnie po głowie".

Ważnym członkiem rodziny, choć nie krewną, była Elizabeth Keckley - była niewolnica, która została w Białym Domu szwaczką. Przyjaźniła się z Pierwszą Damą, stała się jej powiernicą. W Elizabeth wcieliła się Gloria Reuben znana z serialu "Ostry dyżur".

"Keckley była niezwykłą kobietą. Jako 39latka sama się wykupiła, za 1,200 dolarów. Miała wielki dar, szyła piękne suknie. Z czasem zaczęła szyć dla żon polityków, aż w końcu trafiła do Białego Domu." - mówi aktorka.

"Praca z Sally Field była niezwykłym doświadczeniem. Od razu znalazłyśmy wspólny język. To ułatwiło mi zagranie przyjaźni łączącej Elizabeth i Mary." - dodaje Gloria Reuben.

Jedną z najbardziej wzruszających scen była ta, w której pokazano przyjęcie trzynastej poprawki. "To było coś niezwykłego. Kręciliśmy ją w Richmond w Wirginii. To naprawdę niesamowite doświadczenie, wręcz oszałamiające." - dodaje Reuben.

WILLIAM H.SEWARD I DORADCY LINCOLNA

Jedną z najciekawszych relacji w życiu Lincolna była ta , która łączyła go z jego doradcą, Williamem Henrym Sewardem, który początkowo był jego rywalem i przeciwnikiem.

Nieraz dochodziło między nimi do sporów, ale obaj byli inteligentnymi, zaangażowanymi politykami i choć często się sprzeczali, Seward stał się najważniejszym doradcą Lincolna.

W Sewarda wcielił się David Strathairn "To fascynująca postać. Połączyła go z Lincolnem szorstka przyjaźń. Był jego doradcą, ale chwilami ciężko było mu pogodzić się z faktem, że przegrał z nim w wyścigu do prezydenckiego fotela." - mówi aktor.

Strathairn był zachwycony współpracą z Danielem-Day Lewisem i Stevenem Spielbergiem. "Daniel zagrał wprost magicznie. Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek inny wypadł w tej roli lepiej. Z kolei Steven włożył w ten projekt tyle serca i pasji, że udzieliły się nam wszystkim. To było fascynujące doświadczenie".

Francisa Prestona Blaira, wpływowego republikańskiego polityka z Południa, zagrał Hal Holbrook, który kilkakrotnie wcielił się w swej karierze w Lincolna. Aktor przyznaje, że natychmiast zgodził się zagrać w tym filmie.

"Warto opowiedzieć tę historię właśnie dziś, gdy pod tyloma względami wciąż jest aktualna. Jestem pewien, że widzowie całkowicie się w nią wciągną i wzruszą." - mówi aktor.

"Blair był bogatym, wpływowym człowiekiem, który w trakcie wojny stał się jednym najważniejszych doradców Lincolna. Pochodził z Południa, więc nie popierał całkowitej abolicji. Skłaniał się ku pośredniemu. Uważał, że zakończenie wony jest ważniejsze od walki o abolicję." - tłumaczy Holbrook.

W rolach pozostałych doradców prezydenta zobaczymy też Johna Hawkesa, Jamesa Spadera i Tima Blake'a Nelsona.

IZBA REPREZENTANTÓW

Do ostatniej chwili nie było wiadomo czy trzynasta poprawka zostanie przegłosowana. Film pokazuje te chwile jako pełne napięcia - co jest zgodne z prawdą, bo od nich zależały dalsze losy całego narodu, a nawet świata.

Istotną rolę odegrał Thaddeus Stevens zwany radykalnym Republikaninem. Walczył o uwolnienie niewolników i całkowitą abolicję, choć gospodarka Południa istniała właśnie dzięki niewolnictwu.

W bystrego, słynącego z sarkastycznego poczucia humoru Stevensa, wcielił się Tommy Lee Jones.

"Wypadł idealnie. Świetnie rozumiał swojego bohatera, nie mogliśmy uwierzyć jak bardzo go przypomina." - wspomina Kathleen Kennedy.

"Praca z Tommym jest niezwykła. Jest fenomenalnym aktorem całkowicie angażującym się w rolę, dzięki czemu granie z nim to czysta przyjemność." mówi Daniel Day-Lewis.

Stevens był fascynującym człowiekiem, a jedną z najbardziej intrygujących tajemnic jego życia była zażyłość z Lydią Hamilton Smith - gosposią, która pracowała u Stevensa przez 25 lat, a po zniesieniu niewolnictwa została dzięki jego pomocy jedną z pierwszych czarnoskórych kobiet sukcesu. Wielu historyków twierdzi, że Stevens i Hamilton Smith byli kochankami. W tej roli zobaczymy S. Epathę Merkerson.

Aktorka dołączyła do projektu ze względu na niezwykły scenariusz Kushnera. "Tony pisze z lekkością, inteligencją i humorem. Powołuje do życia niesamowitych bohaterów. Zafascynowała mnie możliwość wcielenia się w jedną z pierwszy czarnoskórych bizneswomen." - mówi aktorka i dodaje : "Nigdy nie zapomnę sceny, w której Lydia czyta tekst trzynastej poprawki. Żyła w czasach, gdy bito, gwałtcono i mordowano Murzynów. To niezwykłe, że dożyła czasów wolności i była tak blisko wprowadzania zmian, które zmieniły nie tylko kraj, ale i cały świat".

ŚWIAT LINCOLNA

Pokazanie świata i czasów, w których rozgrywa się akcja, było sporym wyzwaniem artystycznym. Steven Spielberg zaangażował zaufanych i świetnych filmowców : autora zdjęć Janusza Kamińskiego, montażystę Michaela Kahna, scenografa Ricka Cartera, kostiumolog Joannę Johnston i kompozytora Johna Williamsa.

"To kameralne kino, w którym najważniejsze są słowa i gra aktorska." - mówi Janusz Kamiński, laureat dwóch Oscarów.

"Ten film zmusza widzów do skupienia się, a przede wszystkim słuchania. Czytając scenariusz wyobrażałem sobie jak oddać słowa obrazem. Szybko zacząłem mieć w głowie wizję prostych, eleganckich zdjęć." - dodaje autor zdjęć.

Kamiński postanowił dobrać taką paletę kolorów, która nie będzie przywodzić na myśl kina historycznego, a wręcz przeciwnie - w pewnym sensie będzie nawiązywać do dzisiejszych czasów. Spielberg nie chciał czarno-białej kolorystyki czy sepii. W filmie pojawia się ponad stu czterdziestu pięciu bohaterów, którzy wypowiadają dialog. Istotne było zaznaczenie obecności każdej z tych osób.

"Najciekawsze było kręcenie scen rozgrywających się w Izbie Reprezentantów. Są pełne emocji, a Steven doskonale wie, jak podkreślić to obrazem." mówi Kamiński.

"Kamera niemal cały czas jest nieruchoma. Steven pragnął pokazać kulisy obrad na wysokim szczeblu. Nie chodziło o chaotyczne pokazanie kłócących się polityków, a raczej wojnę psychologiczną, wymianę argumentów." - mówi Kathleen Kennedy.

Kamiński przykładał szczególną wagę do naturalistycznego pokazania oświetlenia. "W tamtych czasach po zmroku używano lamp naftowych. Korzystaliśmy z naturalnych źródeł światła, a także dymu, by nadać niektórym scenom wyjątkowej atmosfery." - tłumaczy autor zdjęć.

Scenograf Rick Carter odtworzył Waszyngton w dawnym konfederackim mieście Richmond w stanie Virginia.

"Praca nad tym filmem była wspaniałym doświadczeniem, ale i wyzwanie. Choć historia dotyczy wielkich wydarzeń, jest kameralna. Większość scen odbywa się w takich miejscach jak gabinet czy dom Lincolna. Dołożyłem wszelkich starań, by scenografie były realistyczne." - mówi Carter.

"Mieliśmy dopełnić historię, a nie zdominować ją. Nawet pokazując pola walki robiliśmy to w taki sposób, by nie odwracać uwagi od bohaterów." - dodaje scenograf.

"Richmond to miasto o dużym znaczeniu historycznym. Nie miałem wątpliwości co do tego, że idealnie nada się na tło tego filmu. Zwłaszcza, że Lincoln był z nim związany." - mówi Carter.

Doris Goodman uważa, że Lincolna ubawiłoby, że dawne konfederackie miasto zagrało Waszyngton : "Myślę, że uznałby to za ciekawy pomysł. W Richmond czuje się historię, a jego wygląd przywodzi na myśl tamte czasu. To był świetny wybór".

Lokalizacje to jedno, a wystrój to drugie. Carter jest wyjątkowo dumny z gabinetu Lincolna. "Każdy element jest ręcznie robiony. Zależało nam na tym, by jak najwierniej oddać charakter tamtych czasów. Skupiliśmy się na kolorach, tkaninach, dodatkach. Zadbaliśmy o mapy, listy, zdjęcia, papeterię. Każdy szczegół." - mówi scenograf.

Kostiumolog Joanna Johnston stworzyła piękne repliki dziewiętnastowiecznych strojów.

"Jest niezwykłą artystką. Suknie Mary są zjawiskowe i wyglądają jak żywcem wyjęte z dawnych fotografii czy obrazów." - mówi Sally Field.

"Wzorowała się na autentycznych ubraniach z tamtych lat, które zachowano. Kiedy człowiek zakłada taki kostium, przechodzi metamorfozę. Jeszcze bardziej wczuwa się w rolę. Dobry kostium naprawdę to ułatwia." dodaje David Strathairn.

Nie można nie wspomnieć o makijażystce i charakteryzatorce Lois Burwell, dzięki której Daniel Day-Lewis wizualnie zbliżył się do Lincolna. "Przyglądając się fotografiom Lincolna z tamtego okresu można zauważyć, że na jego twarzy odbijały się trudy codzienności. Chciałam to oddać. Skupiłam się na każdym istotnym szczególe, m.in. na odcieniu karnacji." - mówi Burwell.

Wszyscy współtwórcy dali z siebie wszystko. Na ostatnim etapie postarać się musiał montażysta czyli Michael Kahn. "Podszedłem do pracy ze spokojem. Nie zamierzałem się spieszyć, bo czekało mnie niełatwe zadanie i zamierzałem je wypełnić. Steven nakręcił świetny materiał, w filmie zagrali fenomenalni aktorzy i chciałem złożyć im hołd." - mówi Kahn.

Muzykę do filmu skomponował wybitny twórca muzyki filmowej, John Williams. Nagrał ścieżkę dźwiękową z Chicagowską Orkiestrą Symfoniczną, o czym marzył od lat.

"To fenomenalni muzycy i nieraz powtarzałem Stevenowi, że kiedyś powinniśmy z nimi współpracować." - mówi Williams.

Jak podsumowuje reżyser : "Patrzenie wstecz pomaga zrozumieć teraźniejszość i zaplanować przyszłość. "Lincoln" powstał w idealnym czasie. Nasz szesnasty prezydent był świetnym liderem i stanowi wzór do naśladowania. Walczył o demokrację. Był odważny, wrażliwy, kierował się szacunkiem i tolerancją. I nie brakowało mu poczucia humoru".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Lincoln
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy