Reklama

"Last Vegas": CZWÓRKA STAJE SIĘ PIATKĄ

"Jon Turtletaub jest jednym z nich! W wielu aspektach stał się uzupełnieniem czwórki filmowych protagonistów", stwierdza producent Laurence Mark, który poznał reżysera jeszcze za czasów pracy w studiu Disneya, gdy Turteltaub kręcił "Reggae na lodzie" oraz "Ja cię kocham, a ty śpisz". Choć od tamtej pory Turteltaub stał się jednym z najbardziej znanych reżyserów komercyjnych, Mark uważa, że "ten film o wiele bardziej pasuje do Jona niż jego ostatnie produkcje. Miałem wielką satysfakcję, że mogłem zaprosić go do współpracy i ułatwić powrót do korzeni". Baer, która również zna Turteltauba od wielu lat, potwierdza te słowa. "To facet po czterdziestce, który zachowuje się jak siedemdziesięciolatek - jest młodym, starym gościem, słodkim, zabawnym i niezwykle emocjonalnym. Potrafi również rozbawiać do łez. Ten film jest w dużej mierze o nim".

Reklama

A sam Turtletaub dodaje, że gdyby istniał piąty członek paczki, on idealnie by się do tej roli nadawał. "Czuję się jak stary od momentu, gdy skończyłem 24 lata. To u mnie rodzinne, pochodzę z familii, w której najważniejsze było poczucie humoru", opowiada reżyser. "W Hollywood zawsze gra się 10-15 lat młodszych od siebie, wszyscy boją się tu starości, a nasz film właśnie o niej opowiada. O cieszeniu się swoim wiekiem, o byciu sobą. Aktorzy świetnie się przy tym bawili, a przy okazji mieli w sobie więcej energii i żywotności niż ja czy ktokolwiek inny", kończy Turteltaub. "Świetnie się z nami rozumiał i nie tracił przy tym luźnego podejścia. Zapraszał nas do swojego świata", mówi De Niro. "Chciałbym go w jakiś sposób znieważyć albo zgnoić, ale to właśnie on przekonał mnie do zagrania w tym filmie - jest inteligentnym, zabawnym, żywiołowym gościem", dodaje Kline. "Cały okres zdjęciowy był dla nas jedną wielką zabawą, niezwykle pozytywnym doświadczeniem. Rzadko kiedy zdarza się, by reżyser był zabawniejszy od aktorów grających w fajnej komedii!"

Michael Douglas uznał za zabawny sposób radzenia sobie Turteltauba z presją oczekiwań. "Był jak neurotyk poszukujący humorystycznej puenty w każdej możliwej sytuacji", mówi aktor. "Cały czas naskakiwałem na niego, że zrobił coś źle", wspomina ze śmiechem Morgan Freeman. "A tak już na poważnie, nie potrafię go porównać do żadnego innego reżysera. Uwielbiam go. Podchodziłem do niego kiedy tylko mogłem i dziękowałem za to, co robi", mówi aktor. Z perspektywy Dana Fogelmana Turteltaub doskonale rozumiał elementy dobrej komedii. "Jon jest jednym z niewielu reżyserów, który nie tylko rozumie humor, lecz sam jest przy okazji bardzo zabawny. A przy okazji potrafi wstrzyknąć do filmu dużo emocji i serca. Nie podszedł do Last Vegas jako do kolejnej komedii, chciał opowiedzieć o czymś ważnym... I to mu się udało".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Last Vegas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy