Reklama

"Krzyk 4": SYMFONIA GROZY I ŚMIECHU

Fani słynnej serii filmów grozy z lat 90. długo czekali na kontynuację kultowego cyklu, który był pomyślany jako trylogia (złożyły się na nią filmy z lat 1996, 1997 i 2000). Wielbiciele "Krzyku" tracili już powoli nadzieję, bo kilkakrotnie mówiło się o realizacji nowego filmu, ale kończyło się na niejasnych zapowiedziach i plotkach. A jednak stało się. Wes Craven, uważany za odnowiciela kina grozy, twórca innego wielkiego przeboju tego rodzaju - "Koszmaru z ulicy Wiązów", połączył ponownie swe siły ze scenarzystą Kevinem Williamsonem, by jeszcze raz opowiedzieć o tajemniczym zabójcy w halloweenowej masce, ukazującej twarz wykrzywioną grymasem ze słynnego obrazu norweskiego malarza Edvarda Muncha "Krzyk" z 1893 roku. Cykl, w powszechnej opinii krytyki i widzów, na nowo zdefiniował podgatunek "slasher" (ang. slash - "ciąć"), opowieści, w których większość (najczęściej nastoletnich) bohaterów ginie w tajemniczych i makabrycznych okolicznościach z ręki psychopaty, albo też demona o ponadludzkich właściwościach. Utwór Cravena był wzorowany wyraźnie na kultowym "Halloween" (1978) Johna Carpentera. Pierwsza część trylogii "Krzyk" była najbardziej kasowym filmem na rynku amerykańskim w 1996 roku. Sukces wziął się zarówno z mistrzostwa realizatora w budowaniu napięcia (słynne, złowrogie sceny z dzwoniącym telefonem), jak i specyficznego poczucia humoru, przejawiającego się zwłaszcza w inteligentnej grze z regułami gatunkowymi "slashera". Ironia na granicy zgrywy i prawdziwa groza połączyły się w trylogii "Krzyk" w idealnych proporcjach. Taka była opinia sporej części krytyki, a zwłaszcza armii zaprzysięgłych fanów.

Reklama

W lipcu 2008 r. ogłoszono oficjalnie rozpoczęcie prac nad nowym filmem. Wes Craven oświadczył, że zgodzi się reżyserować, jeśli scenariusz będzie równie dobry jak w przypadku pierwszej części. Widocznie uznał, że taki jest, bo zasiadł w fotelu reżysera. W filmie, po długich negocjacjach, zgodzili się zagrać aktorzy, którym poprzednie części "Krzyku" przyniosły wielką popularność. Neve Campbell powróciła w roli prześladowanej przez watahy psychopatów Sidney Prescott - teraz autorki poradnika, który promuje w miasteczku Woodsboro, akurat w rocznicę pierwszego zabójstwa. Courtney Cox zagrała dziennikarkę (a obecnie pisarkę), Gale Weathers-Riley, a David Arquette szeryfa Deweya Rileya. Roger L. Jackson znowu użyczył głosu Ghostface killerowi. Anna Paquin ("Fortepian", "Dzieci Ireny Sendlerowej") i Kristen Bell ("Raj dla par", "Burleska"), tak jak poprzednio uczyniły to Drew Barrymore i Jada Pinkett Smith, pojawiły się gościnnie w małych rólkach. Nie obyło się bez kłopotów sądowych - producentka trzech pierwszych filmów, Cathy Konrad, oskarżyła producentów - słynnych braci Weinsteinów, o złamanie warunków kontraktu. Twierdziła, że ma pisemną umowę, która mówi, iż w razie kręcenia kontynuacji, to ona będzie producentką. Weinsteinowie odpierali zarzuty, twierdząc, iż umowa dotyczyła jedynie gadżetów związanych z filmem.

Bob Weinstein bezwzględnie wierzył w film. Wyraził nadzieję, że - jeśli film odniesie sukces - uda mu się namówić Cravena i Williamsona na nową trylogię.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Krzyk 4
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy