Reklama

"Król Lew 3D": AFRYKA JAK ZE SNU

"Król Lew" okazał się globalnym sukcesem, przez wiele lat znajdował się na liście najlepiej zarabiających animacji. Dopiero w roku 2003 roku filmowi "Gdzie jest Nemo", stworzonemu przez Disneya we współpracy z wytwórnią Pixar, udało się go pobić. Hahn wspominał: - Poprawiać, dążyć do coraz lepszego efektu podczas dyskusji i kolejnych prób - to tradycja naszej wytwórni. Niektóre elementy zmieniły się całkowicie! Na przykład piosenka "Miłość rośnie wokół nas" miała być śpiewana w innym miejscu przez zupełnie innych bohaterów. Brenda Chapman, dozorująca i koordynująca prace nad scenariuszem, podkreślała: - Praca nad adaptacją materiału literackiego jest o wiele łatwiejsza. Są punkty odniesienia, jest co zmieniać. A pisanie oryginalnego tekstu czasem powoduje, że zastanawiamy się, co dalej i dokąd nas ta opowieść zaprowadzi. Przełomem była moja wizyta w Kenii, w 1991 roku. Zainspirowała mnie zwłaszcza obserwacja zachowań zwierząt. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł na "Hakuna Matata" oraz na absurdalną piosenkę Rafiki.

Reklama

W 1992, po kolejnej burzy mózgów, już z udziałem reżyserów, zmieniono radykalnie drugą część filmu. Wprowadzono komediowe postaci Timona i Pumby oraz hien. Scenarzyści dokonywali zmian nawet podczas sesji nagraniowych. Andy Gaskill, główny scenograf, który miał wielki wpływ na kształt filmu, przeforsował konwencję stylizowanego realizmu. - Moim zdaniem, jednym z bohaterów filmu jest Afryka. Co zresztą zapowiada już wstępna sekwencja "Krąg życia", niejako narzucająca styl wizualny - wspominał. Jednym z wzorów ukazywania majestatycznej przyrody był dla niego klasyczny film Davida Leana "Lawrence z Arabii". - Oczywiście stworzyliśmy fantastyczną Afrykę, wykorzystując elementy prawdziwych pejzaży - zwłaszcza Kenii, Casablanki i Wybrzeża Kości Słoniowej. Podkreśliliśmy cykl biologicznych zmian oraz groźne piękno tego kontynentu - dodawał Hahn. Minkoff natomiast wskazywał jeszcze inne źródło inspiracji: - Po przeczytaniu scenariusza nasunęło mi się nieodparte skojarzenie z klasycznym westernem. Mamy tu wspaniałe pejzaże, walkę ze złem i z własnymi słabościami. Sięgnęliśmy więc po malarstwo klasyków: Fredericka Remingtona i Charlesa Mariona Russella oraz po filmy Johna Forda, studiując sposób ukazywania w nich przestrzeni oraz operowanie światłem.

Gaskill wielką wagę przywiązywał do precyzyjnej i wiarygodnej animacji traw czy unoszonych wiatrem liści. Zwracano też uwagę na subtelną gradację barw skał i ziemi. Chris Sanders, który odpowiadał za sekwencje musicalowe oraz walkę Simby ze Skazą, zaproponował, by fragmenty muzyczne były utrzymane w innej tonacji. Swoisty realizm ustępował dzikiej fantazji, co przejawiało się zwłaszcza w zaskakującym zachowaniu zwierząt. Natchnienia dostarczyła mu klasyczna disnejowska animacja "Trzej Caballeros". Chodziło o to, by wkroczyć śmiało w świat czystej fantazji i intensywnych barw.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Król Lew 3D
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy