Reklama

"Krew jak czekolada": GATUNEK

Katja von Garnier uważa, że "Krew jak czekolada" to opowieść miłosna owinięta w powłoczkę thrillera. "Chociaż w filmie są przerażające sceny, to nie jest typowy horror." - mówi reżyserka. "W filmach o wilkołakach ich możliwość przemiany pokazywana jest często jako przekleństwo. W naszym filmie ta transformacja to rodzaj wyzwolenia, coś pięknego i naturalnego. Efektem przemiany jest zresztą prawdziwy wilk, nie jakaś fikcyjna bestia".

Martinez opowiada: "To jest, a jednocześnie nie jest film o wilkołakach. Opowiada o miłości, naturze - czym jest relacja między naturą i cywilizacją i czy mogą one współistnieć. Na razie wydaje się to raczej niemożliwe".

Reklama

Czy uznać to za próbę manifestacji dualizmu ludzkiej natury, czy za potrzebę wiary, że istnieje coś jeszcze, prócz naszego codziennego ja, fascynacja wilkołakami i wilkami narasta od wieków i ujawnia się w różnych formach od wczesnego paleolitu, aż po współczesne horrory i komiksy. Wiele z tych legend wzięło swoje korzenie z Rumunii, a ich istnienie widać w sztuce i architekturze tego kraju. Twórcy filmu uznali, że idealnym miejscem do nakręcenia "Krwi jak czekolada" będzie Bukareszt.

Robiąc zdjęcia w plenerach, w mieście i jego okolicach, zespół filmowców mógł dobrze pokazać wyjątkowe połączenie współczesnego i starego stylu architektonicznego miasta, a także wykorzystać wspaniałe okoliczne plenery. "Doskonale kręciło się w Bukareszcie." - wspomina Hugh Dancy. "Stał się jeszcze jednym z bohaterów tego filmu. Byliśmy w luksusowej sytuacji mogąc filmować miasto tu i teraz, zamiast kręcić w jakimś innym miejscu nie korzystając z bogatej historii Bukaresztu. To ciekawe, że tak wiele legend o wilkołakach pochodzi właśnie z tej części świata".

Od chwili powstania projektu, twórcy filmu starali się uniknąć jednoznacznie negatywnego pokazywania loup garoux i nie wpaść w typowe pułapki jakie czyhają podczas tworzenia typowego horroru. "Uważałam, że ważne jest, żebyśmy zerwali z banalnym wyobrażeniem wielkiego złego wilka." - mówi von Garnier. "Wilkom zrobiono okropną reklamę. Uważa się je za krwiożercze potwory, a w rzeczywistości są zupełnie inne. To nieśmiałe i inteligentne stworzenia. Są pełne wdzięku. Ważne było dla mnie, żeby nie pokazać loup garoux w negatywnym świetle".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Krew jak czekolada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy