Reklama

"Koń turyński": O REŻYSERZE

Béla Tarr

Węgierski awangardowy scenarzysta i reżyser, uznawany przez międzynarodową krytykę za jednego z najciekawszych współczesnych reżyserów, urodził się w 1955 roku w Péscu. Béla Tarr porównywany jest do Miclósa Janscó, Theo Angelopoulusa, Michelangelo Antonioniego, czy Andrieja Tarkowskiego. W 1981 roku ukończył wydział reżyserii Wyższej Szkoły Filmowej w Budapeszcie. Jako filmowiec-amator należał do Studia im. Béli Balazsa. W latach 1989 - 1990 był stypendystą DAAD w Berlinie, a od 1990 roku jest docentem berlińskiej Akademii Filmowej. Od 1997 jest także członkiem Europejskiej Akademii Filmowej. Pierwszy krótkometrażowy film wyreżyserował w wieku 16 lat. Od tamtej pory tematami jego filmów są zazwyczaj zagadnienia metafizyczne, problemy natury ludzkiej, samotności, deformacji psychiki i kalectwa. Reżyser przyznaje się do inspiracji malarstwem, w szczególności obrazami Petera Breugla i Heronima Boscha, a także filmami Andrieja Tarkowskiego. Béla Tarr operuje własnym, niepowtarzalnym językiem filmowym: pół-dokumentalną narracją, zamiłowaniem do długich ujęć, do mrocznych, hipnotycznych, czarno-białych zdjęć. Stosuje improwizację, najchętniej współpracując z aktorami-amatorami. Po zrealizowaniu pełnometrażowego debiutu Ognisko zapalne (Családi tuzfészek, 1979) został przyjęty do grupy filmowców określających się jako Szkoła Budapeszteńska, która w rezultacie oparła swoje założenia na stylu Tarra, wyróżniającego się wśród nich największym talentem i oryginalnością. W drugiej połowie lat 80. reżyser odszedł od ponurego realizmu cinéma vérité i przyjął bardziej metafizyczne spojrzenie. Nad swoim prawie ośmiogodzinnym arcydziełem - Szatańskie tango (Sátántangó) - pracował ponad siedem lat. Film miał premierę w 1994 roku i zdobył uznanie na całym świecie. Stale współpracuje z pisarzem László Krasznahorkaiem, razem piszą scenariusze oraz z montażystką Ágnes Hranitzky, którą uznaje za współreżyserkę swoich filmów, która jest jego życiową partnerką od ponad 20 lat.

Reklama

"(...) gdybym był pesymistą, to nie kręciłbym filmów. Sam fakt tworzenia filmów polega dla mnie na tym, że ufam widzowi i wierzę, że mnie zrozumie. Wierzę także w to, że widz jest mądry i inteligentny, i że dzięki temu możemy się ze sobą po ludzku komunikować. Sam fakt, że człowiek robi film wynika z tego, że wierzy, iż robi to, aby ktoś ten film później obejrzał. To, że ja przekazuję w filmach swoje wątpliwości i przedstawiam je widzowi, jest dla mnie podstawową zasadą uczciwości. Ważne jest to, żeby nie kłamać i przedstawiać wszystko tak, jak się czuje. Czyli jak mam wątpliwości, to ja je wypowiadam i oczekuję, że widz na to zareaguje. Wtedy razem jesteśmy silniejsi. Wierzę w człowieka. Tylko w człowieka." (stopklatka.pl, 31.2004)

"Zawsze miałem tę społeczną wrażliwość. Ludzie żyjący na moralnych i egzystencjalnych krawędziach interesowali mnie bardziej niż cokolwiek innego. Ich problemy są dużo bardziej realne. Mogą być lepiej wyrażone w tej klasie społeczeństwa niż w burżuazyjnym, zamożnym świecie, gdzie zazwyczaj zamiatane są pod dywan. To także interesujący świat, ale nie dla mnie.

Nigdy nie postrzegałem siebie jako reżysera. Myślałem, że moją jedyną misją było zmienianie świata. Dziś, wystarczyłoby mi, gdybym mógł zmienić choć język filmu. Oczywiście, tworzenie filmów jest także częścią świata i odnoszę sukcesy w tym, co robię. Jednakże, nie można powiedzieć, żeby to w jakiś sposób zmieniało świat. Przynajmniej zawsze można polegać na wrażliwości ludzi. Nie są plugawi z natury, są tylko grzeszni, jeśli okoliczności ich do tego zmuszają." (cafebabel.pl, Magazyn Europejski, 28.05.2007)

"Scenariusz zawsze mam, ale zazwyczaj go nie używam. Na karteczkach piszę sobie, co ma być w danej scenie i tyle. Film buduję tak naprawdę na planie. Wcześniej bardzo precyzyjnie musi być opisany tylko ruch kamery, w tym jestem autokratyczny. Ale chcę, żeby figury grające miały jak największą wolność, bo zależy mi na tym, aby egzystowały przed kamerą, a nie grały. Dlatego często pracuję z naturszczykami. Choć można w moich filmach zobaczyć i najwybitniejszych aktorów, nigdy nie używałem ich jako aktorów właśnie. Podobnie jest z montażem. Cięcia muszą być, ale nie na stole montażowym, tylko w samej kamerze. Zamiast obcinać 28 razy taśmę filmową, moja montażystka Agnes Hranitzky jest cały czas na planie, aby móc na bieżąco wyrażać swoje opinie. Lubię zresztą długie ujęcia. Aktor nie może uciec z planu." (Gazeta Wyborcza, 7.06.2009)

"Uważam, że kino nadal spełnia ważną rolę, by opisać ludziom rzeczywistość z jej całą złożonością. Kino jest dla ludzi i zawsze robię filmy, by coś ludziom przekazać i z myślą o moich widzach. Jest to nadal doskonały sposób komunikacji, który pozwala wyjaśnić reguły rządzące światem. Kino - jeśli nadal będzie istniało grono reżyserów z autorską wizją - jest ciągle sztuką." (Ultramaryna, czerwiec 2011)

"Filmowe historie mają to do siebie, że chcą, abyśmy uwierzyli, że coś się dzieje. Ale przecież doskonale wiemy, że nic się nie dzieje. To tylko życie, które ciągnie się w niewyobrażalny sposób. Dzień za dniem. Ale przecież każdy dzień, pomimo swojej powtarzalności, przynosi nam coś nowego. Wie pan, co jest przeszywającego w upływie czasu? Że każdy kolejny dzień przybliża nas do śmierci. (...) apokalipsa jest czymś głośnym i eksplodującym, czymś, co następuje gwałtownie. Tu przyglądamy się procesowi powolnego rozpadu. Każdy dzień przybliża nas do ostatecznego końca. Jest oczekiwaniem na ciemność i ciszę. Żadnych fajerwerków, wybuchów. Tylko niezauważalne przejście od istnienia do nieistnienia. To wszystko. Zostaje cisza." (Gazeta Wyborcza Wrocław, 28.07.2011)

Wybrana filmografia:

1979 Ognisko zapalne / Családi tüzfészek / Family Nest

1982 Ludzie z prefabrykatów / Panelkapcsolat / The Prefab People

1988 Potępienie / Kárhozat / Damnation

1994 Szatańskie tango / Sátántangó / Satan's Tango

2000 Harmonie Wercmeistera / Werckmeister harmóniák / Werckmeister Harmonies

2007 Człowiek z Londynu / A Londoni férfi / The Man from London

2011 Koń turyński / A torinói ló / The Turin Horse

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Koń turyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy