Reklama

"Ja wam pokażę!": INNA JUDYTA

Nową filmową Judytą została Grażyna Wolszczak, aktorka znana z ról m.in. w „Grach ulicznych” Krzysztofa Krauzego, „Wiedźminie” Marka Brodzkiego, a ostatnio z serialu „Na Wspólnej”. Co ciekawe, dla aktorki jest to pierwsza główna rola filmowa! Gdybym się zastanawiała, jak przyjmą mnie ludzie i czy będą mnie nieustannie porównywać z Danusią Stenką, w życiu bym tej propozycji nie przyjęła – mówi aktorka. – Zdecydowałam się zagrać Judytę, bo dawno w polskim kinie nie było tak dobrej roli dla kobiety. Owszem, grałam już interesujące role, ale w „męskich” filmach. Tymczasem mam wrażenie, że do kina chodzą przede wszystkim kobiety, które na siłę wyciągają swoich partnerów. W naszym filmie zobaczą normalną kobietę, która próbuje być dobrą partnerką, matką, córką, a jednocześnie usiłuje nie zapomnieć o swoich potrzebach. A że jest przy tym roztrzepana? Joasia Szczepkowska opowiadała mi kiedyś, że długo nie mogła wyjść z domu, przekonana, że zgubiła klucze. Znalazła je potem w lodówce. Takich przykładów znam setki...

Reklama

Uwielbiałam w roli mojej bohaterki Danutę Stenkę – mówi Katarzyna Grochola. – A teraz, gdy podglądam na planie, jak gra Grażyna Wolszczak, to też wiem, że ją pokocham. Rozumiem przywiązanie widzów do stworzonych poprzednio wizerunków postaci, sama przecież także jestem widzem. Ale w tym wypadku jest trochę tak, jak z Jamesem Bondem. Wielu aktorów grało tę postać. I efekt był taki, że wszyscy kochali Seana Connery’ego, ale zachwycali się też Rogerem Moore’m. A czy Pierce Brosnan był zły? Przeciwnie, kobiety szalały za nim. Nie unikniemy porównań z poprzednią produkcją, ale świat w ogóle nie istnieje bez porównywania. Ja bym pewnie nie zaistniała, gdyby nie porównanie Judyty do Bridget Jones, chociaż Judyta nie ma z angielską bohaterką nic wspólnego: jest starsza, po rozwodzie, ma rodzinę, dziecko. Może tylko poczucie humoru jest podobne, ale pod tym względem jestem pewnie bliska także np. Jerome’owi K. Jerome’owi, autorowi książki „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)”. A idąc dalej – każdej książce, która nie jest przytłaczająca. Na przykład w Rosji byłam promowana jako nowa Joanna Chmielewska! Bo tam akurat czytają jej książki. Tylko czy ja piszę kryminały?

Książki Katarzyny Grocholi zabrałam jako wakacyjną lekturę – dodaje Wolszczak. – Błyskawicznie je przeczytałam i od razu polubiłam bohaterów. Trudno ich zresztą nie lubić, skoro autorka dała im od siebie tyle miłości, zaopatrzyła w tolerancję i cierpliwość (zwłaszcza Adama). Kasia ma niesłychanie dużo pozytywnej energii, którą dzieli się z twórcami filmu. „Ja wam pokażę!” jest zupełnie nowym projektem, tworzymy kompletnie nową jakość. Dlatego też (z drobnymi wyjątkami) zmieniła się cała obsada. A Katarzyna Grochola jest, można powiedzieć, „matką chrzestną” całego projektu, z wszelkim prawem do zabierania głosu. To są w końcu jej bohaterowie.

Katarzyna Grochola stała się dobrym duchem filmu. Ogląda wszystkie materiały na bieżąco, a jeśli trzeba, dopisuje nowe dialogi. Polskie filmy powstają w strasznych warunkach – mówi. – Grażynka Wolszczak jest na planie od czwartej rano do późnego wieczora i powinna mieć przynajmniej szezlong, żeby chwilę odpocząć. Więc jeśli zajdzie taka potrzeba, będę ją osobiście wachlowała!

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ja wam pokażę!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy