Reklama

"Iluzja": WIERZYCIE W MAGIĘ?

Jednym z podstawowych problemów filmowej magii jest fakt, że widzowie automatycznie wątpią w to, co widzą na ekranie, jednakże twórcy "Iluzji" byli zdeterminowani, by jak najmniej korzystać z pomocy efektów komputerowych. Skonsultowali się z najlepszymi iluzjonistami z całego świata, ażeby zagwarantować swojemu filmowi autentyczność doznań oraz pozwolić aktorom nauczyć się wykonywać podstawowe sztuczki. "Wiele z tego, co widać na ekranie, zostało sfilmowane przed kamerą", opowiada Ruffalo. "Nasze sztuczki zostały zaprojektowane tak, by widzowie w kinie czuli się tak jak na przedstawieniu na żywo. A przy okazji, kino jest samo w sobie sztuczką magiczną, prawda?"

Reklama

W tym miejscu pałeczkę przejął wspominany David Kwong, profesjonalny iluzjonista z dyplomem z Harvardu. "Większość iluzjonistów zaczyna w bardzo młodym wieku", mówi Kwong. "Mnie zainspirował pewien iluzjonista i jego nietypowe sztuczki. Pamiętam, że zwróciłem się do taty i zapytałem, jak ten człowiek tego dokonał. Usłyszałem w odpowiedzi, że mój wszystkowiedzący tata nie wie!" Kwong definiuje swoje podejście do magii jako bardziej intelektualne niż u swoich kolegów po fachu. Właśnie dlatego założył Gildię Twórców Iluzji, która zajmuje się konsultacjami filmowymi przy różnych projektach. "Jesteśmy grupą elitarnych specjalistów z różnych dziedzin magii", opowiada Kwong, którego praca przy tym "Iluzji" rozpoczęła się już na poziomie scenariusza. "Jestem dumny z finalnego efektu. Podkreśliliśmy takie koncepcje jak fakt, że iluzjonista zawsze wyprzedza widownię o krok - tak jest też w filmie, aż do finałowego zwrotu akcji". Kwong pomógł również zaprojektować konkretne sztuczki, czasami naciągając granice tego, co można rzeczywiście osiągnąć. "Czterej Jeźdźcy wymyślają nowe i ekscytujące występy, więc musieliśmy myśleć poza standardowymi rozwiązaniami. Niektórych z tych rzeczy nie jestem w stanie dzisiaj wykonać, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda".

Ruffalo wyznaje, że maestria Kwonga w posługiwaniu się magią doprowadzała dorosłych mężczyzn do zamieniania się w zafascynowanych sześciolatków. "Kiedy tylko pojawiał się na planie, wszyscy zaczynaliśmy dosłownie szaleć", mówi aktor. "Ludzie uwielbiają wierzyć w tajemnice. Dzięki temu świat jest ciekawszym miejscem. Nieważne, czy chodzi o religię, sprawy okultystyczne, czy Davida Copperfielda - wszystkie te rzeczy rozgrywają się na poziomie mistycznym". Filmowcy sprowadzili również na plan irlandzkiego mentalistę Keitha Barry'ego, "Niektórzy mi wciskają, że musiał mnie zahipnotyzować, żeby dostać pracę, ale prawda jest taka, że ja chciałem go pierwszy!", informuje z uśmiechem producent. Barry spędził większość czasu na treningach z Harrelsonem. Sesje zakończyły się występem aktora przed 25 ochotnikami z ekipy. "Załatwiliśmy Woody'emu małą scenę i widownię, żeby dać mu szansę się sprawdzić. Poszło mu naprawdę nieźle", mówi Cohen.

Za spektakularne sceny akcji odpowiada natomiast wyłącznie Leterrier. "Louis od początku utrzymywał, że Czterej Jeźdźcy to iluzjoniści jutra", mówi Kwong. "Uznaliśmy to za wyzwanie. Inspirowaliśmy się sztuczkami Davida Copperfielda, Harry'ego Houdiniego i innych legend", informuje iluzjonista. A Stephen Pope, koordynator scen kaskaderskich, dodaje, że wszystkie elementy magiczne musiały być odpowiednio dopasowane do ludzi, scenografii, efektów specjalnych oraz kostiumów. "Często odbywaliśmy spotkania, na których zastanawialiśmy się, czy używać praktycznych efektów". Przykładowo, w pierwszej filmowej scenie z Henley, kobieta jest przykuta kajdanami w zbiorniku wodnym pełnym piranii. "Zdecydowaliśmy się na jak najmniejszą ingerencję komputera. Musieliśmy upewnić się, że zbiornik jest całkowicie bezpieczny, ale każda zmiana doprowadzała do dodawania kolejnych rzeczy", mówi Pope. "Gdyby cokolwiek poszło źle i Isla zaczęła pokazywać, że ma problem, musieliśmy być w stanie wyciągnąć ją stamtąd w 10 sekund. Kiedy już wszystko opanowaliśmy, zdaliśmy sobie sprawę, że ciężar wody jest zbyt wielki dla tego zbiornika, więc musieliśmy zacząć myśleć nad całością od nowa. Ale jakoś się udało".

Kolejnym wyzwaniem była scena, w której Dave Franco rzuca kartami w swojego przeciwnika. "Dave wyćwiczył tę sztukę do perfekcji. Potrafił rzucać kartami na kilkanaście metrów. Szrama na mojej twarzy służy za dowód", mówi Pope. "Wymyśliliśmy nowy styl walki, który opiera się na odwracaniu uwagi oraz niespodziewanych ruchach. Dave tak świetnie sobie poradził z nauką, że wyglądał, jakby ćwiczył latami, a nie kilka tygodni", dodaje Kwong. Cohen porównuje oszałamiające iluzje Czterech Jeźdźców do wyszukanych sekwencji kina akcji. "Zaprojektowaliśmy trzy spektakularne przedstawienia i chcieliśmy, żeby każde z nich wzbudzało inne emocje. Uznaliśmy, że najlepiej będzie osadzić je w trzech różnych miastach, dzięki czemu każdy występ czerpie z wyjątkowej energii każdej z tych lokacji. Zaczynamy w MGM Grand w Las Vegas, występ na 5.000 ludzi. Mamy jasne światła i ogromne ekrany telewizyjne", mówi Cohen. Później Jeźdźcy przenoszą się do Nowego Orleanu, miasta zatopionego w mistyce i tradycji. "Nowy Orlean ma voodoo i legendę dotyczące ciemnej magii. Przedstawienie odbywa się w dawnym pałacu, wszędzie wokół czerwony aksamit, świecą piękne kandelabry". Gra w kotka i myszkę pomiędzy Jeźdźcami i agentami rządowymi ma swój punkt kulminacyjny w Nowym Jorku. Finałowe wystąpienie odbywa się na dachu industrialnego budynku, w otoczeniu helikopterów, w zalewie świateł, przy tysiącach widzów. "Kiedy dochodzi do sceny w Nowym Jorku, cała reszta wygląda jak niezależne występy dla garstki ludzi", mówi Cohen.

Producent kończy stwierdzeniem, że jest najbardziej dumny z faktu, że największą sztuczką magiczną jest sam film, ale żeby zrozumieć sens tych słów, należy go najpierw obejrzeć. "To inteligentne kino, które powinno trafić do szerokiej publiczności. Jako filmowiec zawsze pragnę, by jak największa liczba osób pokochała daną produkcję. Magię uwielbiają i dzieci, i dorośli. Mamy w filmie humor, pościgi samochodowe, walkę wręcz z użyciem magii, świetne sztuczki oraz fabularne puzzle, które widzowie muszą sami poskładać. Mamy wszystko".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Iluzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy